[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Roman bardzo siędenerwuje, mówi, że kiedy on będzie tak chodził, ktoś ukradnie jegopomysł i zrobi taki sam program.Zapewniałam Romana, że do tego nie dojdzie i wszystko będziedobrze.Roman niezwykle czule przytulił mnie na pożegnanie (obdarzyłmnie tą dodatkową czułością jako matkę swego przyszłego dziecka) ipowiedział:- Na razie, wkrótce się zobaczymy, najdalej w piątek, zadzwo-nię!Przyszłam na wykład tak zmęczona problemami i nadmiaremuczuć, że ledwie się wdrapałam na drugie piętro - ciąża daje się weznaki.Nie rozumiałam, dlaczego studentki z pierwszych rzędów robią domnie takie straszne miny.Po wykładzie otoczyły mnie w milczeniu imilcząc, cierpiały.Myślałam, że przytrafiło im się coś strasznego.- Bardzo przepraszam, ale ma pani.- wykrztusiła wreszcie jedna z dziewczyn i strzeliła oczami w bok, w moją stronę.Spróbowałam obejrzeć siebie z tyłu.O Boże! Czerwona plama!O mało nie umarłam ze wstydu.Powiedziałam dziewczętom, że jeśli nagle przytrafi im się wmiejscu publicznym coś okropnego i nieprzyjemnego, niech wżadnym razie nie panikują, nie przepraszają, niech potraktują całąsprawę z humorem - cóż, każdemu może się zdarzyć.Z ubikacji zadzwoniłam do mamy.Zawsze dzwonię do mamy,kiedy mam jakieś przykrości, jeżeli tylko nie dotyczy to Mury i niejest związane z pieniędzmi, pracą, moimi romansami itp.- Stało się coś strasznego - szeptałam w kołnierz swetra, żebynikt nie usłyszał.- Najgorsza rzecz, jaka może się przytrafić czło-wiekowi, który stoi przy tablicy na oczach stu osób.Nie, nie zgadłaś,nie posikałam się.Podpowiem ci: jeżeli ten człowiek jest kobietą wjasnych spodniach.Postanowiłam, że odtąd w dniach krytycznych będę ubierać się nawykłady w coś nieprzemakalnego, na przykład kupiony w Disney-landzie długi czerwony deszczowiec z kapturem.*Wieczorem zadzwoniła %7łeńka.Kupiła specjalne witaminy dlastarych ciężarnych (nie ma w tym nic obrazliwego, bo za stare cię-żarne uważa się wszystkie kobiety powyżej dwudziestu pięciu lat) ipiękny śliniaczek z małpką.Musiałam się przyznać, że pomyliłamdaty.- A mówiłam, że klimakterium - podsumowała zupełnie nielo-gicznie %7łeńka.- Nic nie szkodzi, śliniaczek z małpką jeszcze ci sięprzyda.Cierpisz na całkowitą utratę pamięci i demencję.Roman nie zadzwonił.Dziwne, on przecież nie wie, że szczególnaczułość z uwagi na ciążę jest już niepotrzebna, a jednak nie zadzwonił Dlaczego?8 listopada, środaHURA, HURA, bardzo szczęśliwy dzień! Opowiem wszystko pokolei.Rano Aysy usiłował pokłócić się ze mną raz na zawsze.- Pani kot śpi na moim mercedesie.A jeżeli on na niego.(niemogę wymówić tego słowa, nawet napisać nie mogę).I potem nigdynie domyję tego smrodu!- Sawwa Ignatjicz? Zpi? Powiem mu i więcej się to nie powtó-rzy.Aysy spojrzał na mnie dzikim wzrokiem i oświadczył, że ponieważosobiście bardzo mu zależy na nowej fontannie, jest gotów zawiezćmnie na tym.jak to się nazywa.no, zaciągnąć mnie na sznurku dowarsztatu samochodowego!Jak to miło z jego strony!!!.A może Aysy uknuł podstępny plan - wywabi mnie i gdzieś po-rzuci razem z moim samochodem, a sam zajmie wreszcie miejscemego staruszka na podwórku? I wzniesie tam wieżę strażniczą?- Po co pani bierze ze sobą psa? - zapytał Aysy.- Lew Jewgienjewicz bardzo lubi długie podróże.Poza tym chcę,żeby zaczekał w serwisie, aż naprawią wóz, i sam odprowadził go dodomu.Bo się strasznie rozpuścił i nie ma z niego żadnego pożytku.Aysy upewnił się chyba ostatecznie, że jestem wariatką, bo o nicwięcej już nie spytał, tylko przywiązał mnie do siebie sznurkiem ipojechaliśmy do serwisu.Jechaliśmy długo, bardzo długo, ponieważ strasznie się bałam:1.%7łe się urwę od mercedesa.2.%7łe wjadę mercedesowi w kuper.3.Wszystkiego.Aysy wychylał się z okna i ryczał:  Co z tobą, umarłaś, jedzszybciej!. Spędziłam trzy niezapomniane godziny na stacji obsługi wszczerym polu.Nie było tam nawet kawiarni, jednak los kobiety jestba-ardzo ciężki.a Aysy nie wiem czemu siedział ze mną.Aysy ma naimię Marat.Poradziłam mu, żeby zamiast budować fontannę, zajął się dobro-czynnością, ale powiedział, że dobroczynność jest niepotrzebna, bowkrótce w naszym kraju wcale nie będzie ubogich.Jak to nie będzie ubogich? Przecież wszyscy mają strasznie nędzneemerytury, a nauczyciele i lekarze zarabiają tyle co nic!Najpierw się przestraszyłam, że Aysy zna tajne plany naszegorządu, mające na celu całkowite uwolnienie się od biedaków, naprzykład przez wywiezienie gdzieś wszystkich emerytów, nauczycielii lekarzy, okazało się jednak, że go nie zrozumiałam, że rząd mazupełnie inny plan.Otóż cały dobrobyt dla biednych wezmie się zjakiegoś PKB.Aysy powiedział, że PKB to produkt krajowy brutto.Nie zrozumiałam, co to takiego, ale wstydziłam się zapytać, żebyAysy nie pomyślał sobie, że jestem nieuświadomioną ekonomicznieidiotką.Bardzo się cieszę, że rząd ma tak dużo tego PKB, i liczę na to,że wystarczy dla wszystkich.W przeciwieństwie do mnie Lew Jewgienjewicz nie dyskutował natemat gospodarki i finansów, ale w upojeniu biegał po całej stacjiobsługi, żebrząc o jedzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •