[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rozumiem to całkowicie powiedziała wreszcie. Sama nigdy naprawdę nieznałam ojca.Umarł, kiedy miałam cztery lata i w ogóle go nie pamiętam.Ale lubięczasem pomyśleć, że patrzy na mnie z góry.Lubię wyobrażać sobie, że widzi mnie iże będzie szczęśliwy, że dobrze sobie radzę w życiu powiedziała cicho. Ma z czego być dumny powiedział Mark. Rzeczywiście świetnie sobieradzisz.Jo zaczerwieniła się, a potem zaśmiała, żeby ukryć zakłopotanie. Nie powiedziałabym tego zaczęła.201 Dlaczego nie powiedziałabyś tego? zapytał Mark, hamując na światłach izwracając się w jej kierunku, by spojrzeć jej prosto w twarz. Sprawy nie zawsze mają się tak, jakby na to wskazywały pozory, Mark wyjaśniła z wahaniem. Wszyscy patrzymy na innych ludzi, powiedzmy, że jest toX, Y czy Z i myślimy: Są szczęśliwi, mają wszystko, czego im potrzeba".Ale niewidzimy wcale odwrotnej strony medalu, problemów, które się ukrywa. Wzruszyłaramionami. Jeśli tylko umiesz stworzyć odpowiednią fasadę, wprowadzisz w błądkażdego.Nawet samego siebie. Tak, udało jej się niezle wprowadzić w błąd samąsiebie, oszukiwać się, że Richardowi na niej zależy.Samochód zatrzymał się przed restauracją i Mark wyłączył zapłon. Czy chciałabyś o tym porozmawiać? zapytał. Nie bardzo odpowiedziała, zdziwiona, że ten mężczyzna miał dość intuicji,żeby domyślić się, że Jo mówi o własnych problemach. Zjedzmy lunch iporozmawiajmy o wyjezdzie. Nie ma sprawy odpowiedział.Siedząc przy stoliku, w milczeniu studiowali menu.Wszystko nazywa się takzachęcająco, pomyślała zgłodniała Jo.Estragonowy winegret, brie smażony wgłębokim tłuszczu z sosem z czerwonej porzeczki. Uwielbiam te nazwy dań powiedziała, żeby przerwać ciszę. Trudno sobiewyobrazić, że mogłoby to smakować lepiej, niż to brzmi!Mark zaśmiał się. To przypomniało mi okropny dowcip powiedział. Opowiedz mi poprosiła. Dobrze.Do restauracji w Irlandii wchodzi Amerykanin i mówi do kelnerki, żeprosi o kurczaka duszonego w sosie własnym, a ona na to: Jeśli życzy sobie pan,żeby został zabity w tak okrutny sposób, proszę zrobić to samemu!".Wiem, że tookropny dowcip.Jo wybuchnęła śmiechem i okruchy chleba, który właśnie ugryzła, rozsypały siępo stole.202 Przepraszam powiedziała z pełnymi jeszcze ustami.Przełknęła i uśmiechnęłasię do niego. Głupi, ale śmieszny.Kiedyś lubiłam takie głupie dowcipy, szczególniete o słoniach. Dowcipy o słoniach? zapytał. Och, są beznadziejnie głupie, ale uwielbiam je. Powiedziała. Na przykład,dlaczego słonie malują podeszwy stóp na żółto? %7łeby mogły ukryć się do górynogami w musztardówce.Zaśmiał się i powiedział: Masz rację, to głupie.Wtedy pojawił się kelner. Lepiej wybierzmy coś do jedzenia powiedział Mark, znowu poważny albonigdy nie wrócimy do biura. Ja wezmę sałatkę z awokado powiedziała Jo z kamienną twarzą i kurczakaduszonego w sosie własnym!Mark wybuchnął śmiechem, gdy tymczasem kelner stał ze zdezorientowanymwyrazem twarzy. Przepraszam Jo uśmiechnęła się do kelnera. Wezmę sałatkę z awokado,żabnicę i wodę niegazowaną.Patrzyła na Marka, jak studiuje menu.Zachowywał się bez wątpienia jakośdziwnie.Przez trzy lata, kiedy pracowała dla niego, miał do niej stosunek dośćobcesowy i zdecydowanie rzeczowy.Dzisiaj był uderzająco inny.Nadal zachowywałsię jak szef, co do tego nie było wątpliwości.Jeśli miałby coś do zarzuceniaobiadowi, z miejsca odesłałby jedzenie z powrotem do kuchni.Miała jednakwrażenie, jakby zdecydował się nagle otworzyć przed nią pozwolić na odsłonięciefasady biznesmena.Musi powiedzieć o tym Rhonie. Wezmę brie i żabnicę oznajmił Mark. I butelkę numer 33.Jo pomyślała, że nie spojrzał nawet na listę win.Najwyrazniej odwiedzałDobbinsa tak często, że dokładnie wiedział, czego chce. Nie będę nic piła powiedziała szybko, zanim kelner odszedł. Przepraszam, powinienem był zapytać.W takim razie proszę o kieliszek203czerwonego wina powiedział do kelnera.Jo spodziewała się, że zapyta, dlaczego nie chce wina, ale nie zrobił tego.Odchylił się do oparcia drewnianej ławki i uśmiechnął do Jo ponad małymwazonikiem z gozdzikami, ciepłym uśmiechem, który rozjaśnił jego twarz.Kiedy sięuśmiechał, stawał się niemal przystojny.Może właśnie dlatego podobał się innymkobietom, może sprawiał to jego uśmiech, coś, co rzadko objawiał, będąc w biurze. A więc niech pani powie mi, pani Ryan, co sprawiło, że została panidziennikarką, i to na dodatek zajmującą się modą?Popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Dlaczego o to pytasz? zapytała prosto z mostu. Chyba nie wiem o tobie zbyt dużo, poza tym, co robiłaś przez trzy lata dla Style'u", a było to świetne dodał. A biorąc pod uwagę, że będziemy podróżowaćrazem, pomyślałem, że byłoby miło poznać się lepiej.Mówił to z poważną twarzą.Przyłapała się na tym, że zauważyła, jaki pięknyszary kolor mają jego oczy.Nagle poczuła zadowolenie, że rano umyła włosy iwłożyła granatową jedwabną suknię, mimo że po przebudzeniu czuła się tak słabo, żemiała ochotę pójść do biura w szlafroku.I czyjej się tylko wydawało, czy też patrzyłna nią wcale nie jak szef na podwładną? Przestań, Jo skarciła siebie samą.Nieinteresował się tobą przez trzy lata, więc raczej nie zacznie się interesować teraz.Musi istnieć jakiś ukryty motyw tego jego: Opowiedz mi o sobie". Czy nie masz w dokumentacji mojego CV? zapytała sprytnie. Owszem przyznał. Ale życiorysy nie są zbyt wyczerpujące.Mówią o tym,gdzie i kiedy dana osoba się urodziła, jakie miała oceny na maturze i czy lubilotniarstwo, czy też robótki ręczne.Wszystko to jest bezużyteczne, kiedy chce siękogoś naprawdę poznać.Zadziwiające.Chciał ją poznać.Może mimo wszystko interesuje się nią? Dziwne.A czyja interesuję się nim zastanawiała się.Nie, niemożliwe.Była w ciąży z innymmężczyzną, z mężczyzną który ją porzucił.Nie mogła podobać się żadnemumężczyznie.204 Dobrze, wyłożę karty na stół, pod jednym warunkiem powiedziała stanowczo. A mianowicie? uśmiechnął się. Powiesz mi to samo o sobie. Obawiam się, że nie miałbym nic ciekawego do powiedzenia, Jo. To bez znaczenia.Ty nie mówisz, ja też nie mówię! Uśmiechnęła siętriumfująco. Dobrze się targujesz. Myślałam, że to dlatego bierzesz mnie ze sobą do Nowego Jorku powiedziałabezczelnie. Oczywiście, oczywiście.Ze względu na to, a także dlatego, że rozumiesz światmody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]