[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy na pewno? Zachowujesz się trochę dziwnie, nie wiem, co mam myśleć,zważywszy na to, co dopiero co się między nami wydarzyło.- Uwiodłeś mnie, było miło.Chyba umiemy przejść nad tym do porządkudziennego?- Uwiodłem cię? cedził każde słowo.Jego głos nabrał drapieżności.Chciałalbo mnie wyzywać, albo się na mnie rzucić.Umysł podpowiadał mi, któraopcja jest bardziej prawdopodobna. Miło? Tylko miło?- Mhm przeczyściłam gardło. No dobrze, bardzo miło.Przyjemnie.Widząc jego uniesioną brew i coraz bardziej pochyloną pozę, zawahałam się.- Dobra, dobra. Uniosłam ręce w poddańczym geście. Zajebiście.Kurewsko fantastycznie.Orgazmicznie.Lepiej?Zaśmiał się.Jego przyjemny śmiech otulił mnie niczym kołderka.Było mi odniego podobnie ciepło.Przyciągnął mnie do siebie, a ja zdążyłam założyć tylkospodnie, więc moje nagie piersi rozpłaszczyły się na jego twardej klacie.Zcisnąłmnie tak mocno, że prawie brakowało mi tchu.- Znacznie lepiej wymruczał przy moich ustach. Ale ciągle nie oddajetego, jak dobrze było.Chciałam pokazać mu język i za pózno zorientowałam się, że to głupipomysł.Wepchnęłam mu go bowiem prosto w usta, a on zassał go z jękiemwyrażającym aprobatę.I znowu całowaliśmy się jak napaleni nastolatkowie.Mocno, gwałtownie, agresywnie, walcząc o dominację i udowadniając sobie,kto jest górą.Chciałam westchnąć, ale szkoda było mi na to czasu.Mimowszystko trzymałam ręce przy sobie, zaciskając po bokach dłonie w pięści.Toja, prawdziwa mistrzyni opanowania.- To jak z tym uwiedzeniem? zapytał, gdy w końcu się od niego odessałam. Przypominam sobie, że sytuacja wyglądała nieco inaczej.- Możemy zapytać sąsiada, jeśli masz problem z pamięcią rzuciłamnonszalancko, wzruszając ramionami i wciągając na siebie koszulkę.Ruszyłam w stronę drzwi i kątem oka dostrzegłam, że Edward podąża zamną.Powstrzymałam go dłonią.- Najpierw się ubierz.Uśmiechnął się złowieszczo, prawie wybuchając przez swoje napęczniałeego.- Czyżby przeszkadzał ci ten widok? Uniósł prowokacyjnie brew.Westchnęłam, przewracając mentalnie oczami na jego flirt.- Tak, kurewsko trudno mi się skupić, gdy patrzę na twojego wielkiegopenisa.Mam ochotę zrobić śniadanie, a jego widok tylko utwierdzi mnie wprzekonaniu, że zamiast jedzenia mogę przejść na spermową dietę rzuciłam zpełną powagą.Sposób, w jaki on i jego przyjaciel drgnęli na moje słowa, wyniósł mnie nawyżyny satysfakcji.Opuściłam więc jak najszybciej sypialnię Emmetta iuciekłam do kuchni.Zrobiłam jajecznicę, wbijając do niej wszystkie dostępne jajka, i niemalparsknęłam śmiechem na ten prosty wybór posiłku.Byłam jednak głodna i niemiałam zamiaru przejmować się stereotypowym śniadaniem po wspólnejnocy.Czy poczułabym się lepiej, robiąc naleśniki?Edward dołączył do mnie niedługo potem, jego mokre włosy podpowiedziałymi, że wziął prysznic.Zgaduję, że zimny.Zamruczał zadowolony, gdyprzerzuciłam na jego talerz kopczyk jajek i wygłodniały rzucił się na jedzenie.Przyglądałam się mu, gdy przeżuwał, starając sobie wmówić, iż fakt, że jegoporuszająca się szczęka przyprawia mnie o dreszcze, nie świadczy o mojejpsychicznej chorobie.- Czemu tak patrzysz?Kurde, kurde, kurde.Myślałaś, że nie zauważy, jak przyglądasz mu sięniczym zagłodzony na kromkę chleba?- Podziwiam odparłam miękko.Nie lubiłam oszukiwać bez powodu, a nicbym nie zyskała, kryjąc przed nim moje pożądanie.Ostatnia noc zdradziła mniewystarczająco.Byłam gotowa nieco popieścić jego samoocenę.Nieco.Odłożył widelec i nachylił się nad stołem.Przykrył moją dłoń swoją, a potemskrzyżował nasze spojrzenia.Jego oczy płonęły, mówiąc mi wiele, a tylkotrochę z tego zrozumiałam.Rozpoznałam żądzę, a jednak delikatny uśmiechsugerował, że coś jeszcze kryje się w jego tęczówkach.Podniósł rękę i przytuliłją do mojego rozgrzanego policzka, głaszcząc go kciukiem.Kompletnie nie spodziewałam się takiego Edwarda.Nawet nie znałam gowcześniej.Schował do kieszeni swój temperament, gniew i furię, które gootaczały, i był przez chwilę potulny niczym baranek.Podobało mi się to, cowidziałam.A jednak wiedziałam, że to nie jest jego pełne oblicze.Nieprzejmowałam się tym za bardzo, bo w końcu to tamten Edward zaciągnął mniedo łóżka, nie miałabym jednak nic przeciwko kilku chwilom spędzonym z tymfacetem.- Cieszę się z tego, co wydarzyło się między nami oznajmił w końcu,sięgając ponownie po widelec.Parsknęłam.- Znalazłeś po prostu sposób, by zamknąć mi usta, moja gadanina ciędenerwowała. Diabelski uśmiech i oczy płonące ogniem piekielnym sprawiły,że postanowiłam nie ciągnąć tematu. Co teraz? Mam na myśli, co terazzrobimy? Z Jamesem i całą resztą.- Czujesz się w porządku? Kiwnął na mnie, mając na myśli ranę popostrzale.- Wszystko dobrze, już dawno mi przeszło.- Co ty na to, w takim razie, by wybrać się do miasta? Ty i ja.- Masz na myśli randkę? zapytałam, starając się nie zabarwić tego pytaniaani radością, ani nadzieją, które mnie wypełniły.Gdy zaśmiał się serdecznie,domyśliłam się, że marnie mi to wyszło.- Randka.Będę zaszczycony.- Ale czy to aby bezpieczne? No wiesz, powinniśmy się ukrywać, chyba.Uśmiechnął się, a mi zaczynało się już od tego kręcić w głowie.Facet byłdziś zbyt radosny.- Może przesadziłem z tym miastem.Nie myślałem o centrum.Chciałbymspróbować.Kiwnęłam tylko głową, w pełni go rozumiejąc.###- Opowiedz mi poprosiłam.Podniósł nasze splecione dłonie i przyglądał się im uważnie, gdy ze mnąrozmawiał.- O czym?- Wyjaśnij mi, o co chodzi.Wytłumacz mi, co się dzieje.Przestań owijać wbawełnę, chcę wiedzieć.- Nie musisz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]