[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie odezwa³em siêani s³owem.Tego dnia nie zajechaliSmy daleko.74Nauczy³em siê od ojca stawiaæ czo³a przeciwieñstwom.Cierpieæ,ale wytrzymaæ.Bez s³owa.Ci, co mnie znaj¹ dobrze, wiedz¹, ¿e jeSli uskar¿am siê na coS, togadam, ¿eby gadaæ.Gêba mi siê nie zamyka  a wiêc na pewno wtedyspecjalnie nie cierpiê, tak sobie tylko przynoszê ulgê gadaniem.Ale je¿eli ju¿ zamilk³em, to znak, ¿e jest ciê¿ko.Ale wytrzymam dokoñca.74NauczyÅ‚em siÄ™ od ojca wykorzystywać wszelkie warunki.DziÄ™ki temu bez skrÄ™powaniaumiem wchodzić do wiejskiej chaÅ‚upy i prosić o posiÅ‚ek czy przenocowanie.PotrafiÄ™ bezfaÅ‚szywego wstydu korzystać z toalety w sklepie przy ruchliwej ulicy miejskiej, czy teżw urzÄ™dzie, co szokuje moich wychowanków takich, jak Robert Sz.(który jednak odważyÅ‚ siÄ™pózniej pÅ‚ynąć  Chopinem przez Atlantyk).A może to moja zasÅ‚uga?&229 Survival po polskuPRZYGODA IIROWEROWA WYPRAWA Z OJCEM  C.D.Wêdrówka rowerowa po Mazurach pozwoli³a mi na prze¿ycie cze-goS, co przecie¿ w mieScie, gdzie stale mieszkam, nie zdarza siê w ¿adensposób.Kiedy zbli¿a³ siê ju¿ wieczór, kiedy z rozpalonego nieba zniknê³ypo³udniowe cumulusy, a mySmy wci¹¿ jechali pust¹ szos¹, ujrzeliSmypo³yskuj¹ce oczko jeziorka ulokowanego miêdzy lasami i ³¹kami.Bezs³owa skierowaliSmy rowery w tê stronê.Ojciec prowadzi³ zapiski w kalendarzyku.Czyni³ to ka¿dego dniawieczorem.Has³a mia³y przypominaæ po latach ten najwa¿niejszy mo-ment dnia minionego.Teraz, patrz¹c na tak¹ notatkê, widzê niemal, jakko³o mojego roweru podskakuje na kêpach trawy.Pêdzi³em ku jeziorkuz radoSci¹ rozbrykanego xrebaka, dopad³em brzegu jeziorka i zanu-rzy³em rêce w ch³odnej wodzie.Wszystko odby³o siê tradycyjnie, ale dla mnie po raz pierwszy: kiedyju¿ baga¿ zosta³ odtroczony, przygotowaliSmy miejsce pod ognisko.Wkrótce dym po³askota³ nasze nozdrza i przegoni³ komary.Zabra³em siêza otwieranie konserw i krojenie chleba.Ojciec z zawartoSci puszeki sobie tylko znanych ingrediencji przygotowa³ rodzaj gulaszu.Po³azi³em sobie póxniej samotnie  zawsze to robiê  po zaroSlach.Nachyla³em siê nad ¿abami i Slimakami.Patrzy³em pomiêdzy ga³êzie, bydojrzeæ ukryte gniazda.Rledzi³em dró¿kê wyznaczon¹ przez mrówki&Czy wiecie, ¿e mrówki w swoich wêdrówkach kieruj¹ siê wêchem?Ca³a mrówcza Scie¿ka jest oznakowana kwasem tych owadów.Robi³emdoSwiadczenie: kiedy na takiej Scie¿ce po³o¿y³em na moment swój palec,obcy zapach kaza³ mrówkom zatrzymaæ siê i sprawdziæ go.Kiedy po-ci¹gniêciem palca zrobi³em przerwê w zapachowej drodze, mrówki by³yzupe³nie zdezorientowane.Niektóre z nich z rozpêdu wbiega³y na tenprzeci¹gniêty przez mój palec odcinek, a potem w przera¿eniu wraca³yna szlak nienaruszony.Póxniej odwa¿niejsze mrówki zapêdza³y siê na te5 milimetrów, znakowa³y je po swojemu jako bezpieczne, a gdy ju¿ z obustron przerwy zosta³y te zabiegi wykonane, droga znów zosta³a otwarta.Kiedy zbli¿a³em rêkê do wêdruj¹cych mrówek, a by³y ich tysi¹ce, teznajduj¹ce siê pod moj¹ d³oni¹ wysuwa³y spod siebie odw³oki i próbowa³yustrzeliæ mnie pociskami z kwasu mrówkowego.Zdecydowa³em siê na wiêksz¹ ingerencjê, w celach naukowych oczy-wiScie.Dlatego przerwê na drodze wykona³em ca³¹ szerokoSci¹ d³oni.Mrówki wykona³y swoje wszystkie poprzednie manewry, lecz tym razemmusia³o trwaæ to znacznie d³u¿ej.W tym czasie inne mrówki wykona³yobejScie w terenie niczym nie ska¿onym, a wiêc nie dotkniêtym przezemnie.WczeSniej od drzew dolatywa³y nawo³ywania wszechobecnych ziêb,od wody  rozliczne gêgania, kwakania i popiskiwania.Teraz jednakdxwiêki te nie miesza³y siê ju¿ tak ze sob¹, by³y delikatne, st³umione, jakto o wieczornej porze.Lekko szeleSci³ wiatr w liSciach olch i ci¹gle dr¿¹-cych osik.£agodnia³ te¿ upa³, który w ci¹gu dnia dawa³ siê niexle weznaki.Có¿, by³ to typowy wieczór, który mia³ nieSæ ukojenie.Tylko te ko-mary! JakoS ogniskowy dym nie by³ dla nich zbyt przykry.230 Chyba coÅ› siÄ™ dzieje.!Kiedy s³oñce zaczê³o ju¿ zanikaæ, ojciec da³ has³o do zrobienia lego-wiska.ZerwaliSmy nieco ga³¹zek Swierkowych, przykryliSmy je dla miêk-koSci paprociami i kiedy ju¿ zupe³nie zrobi³o siê ciemno  zasnêliSmy podniebem pe³nym punkcików.Zasypia³em powoli, patrz¹c w górê na teodleg³e Swiaty&Ojciec przypomnia³ mi  gdy dowiedzia³ siê, ¿e wspominam nasz¹wyprawê  ¿e w nocy wyrwa³y nas ze snu jakieS trzaski [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •