[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aączyłem ją z pierwszym akumulatorem, dygoczącze strachu, że w szafce już teraz jest pełno wodoru.Kiedy połączenie zostało pomyślniezakończone, zdjąłem kapsle z akumulatora i zamknąłem szafkę.Ostatnim krokiem było przygotowanie telewizora.Nauczyłem się tej sztuczki wsiódmej klasie, przyglądając się, jak mój kumpel wysadza bezpieczniki w naszymszkolnym laboratorium.Technikę obrał prostą.Wziął spinacz do papieru, wyprostował,owinął drucikiem oba kolce wtyczki wentylatora, następnie zamknął oczy i wsadziłwtyczkę w gniazdko.Ze ściany bryznęły niebieskie iskry, a w całym Zwiętym Stefaniezgasło światło.Jeśli będę miał szczęście, Cyrus to zrobi.Przez jedenaście godzin zastanawiałem się, co się może nie udać.Wodór jestniewidzialny, tak jak mnie ostrzegano przed laty w fabryce.Jeśli Cyrus zbyt długo niebędzie wracał, gaz osiągnie śmiercionośne stężenie i się uduszę.Z tego powodu niewolno mi zasnąć.Następnie spinacz do papieru.Znalazłem w szufladzie całe pudełko.Wyglądały jak z metalu, ale jeśli są z jakiegoś nieprzewodzącego materiału? Wlaboratorium mogli używać czegoś takiego.No i oczywiście sam Cyrus: nieprzewidywalny czynnik numer jeden.Kiedy usłyszę,jak odryglowuje drzwi, muszę się zerwać i wyjąć gumową zaślepkę z dziury w blacie.Wówczas uwięziony wodór natychmiast zacznie się wydostawać na zewnątrz.Ale żebydoprowadzić do wybuchu, Cyrus musi wsadzić ulepszoną wtyczkę telewizora wgniazdko nad blatem.A jeśli wyłączony z kontaktu telewizor obudzi jego podejrzenia?Jeśli po prostu na mnie spojrzy i znowu wyjdzie, tak jak to zrobił już parę razy? A jeśli, ajeśli, a jeśli?To czekanie mnie zabijało.Dosłownie.Czas to wielka zajebista żyletka tnąca wszechświat, powiedział Cyrus.Nie maprzeszłości ani przyszłości, jest tylko to, co teraz.Zdaje się, że gdzieś to czytałem.Aleteraz mam wrażenie, że się pomylił.Czas to jednak rzeka, a ja mogę płynąć pod prąd bez wysiłku.Czasami, nawet kiedy nie chcę myśleć o przeszłości, ona i tak mnie zatapia,płynna ściana wspomnień i uczuć, która zagarnia wszystko na swojej drodze.Leżę wśpiworze, skóra mnie świerzbi, mięśnie bolą, w ustach wyschło i staram się nie poddawaćsmutkowi, gdy przed oczami przepływa mi obraz mojej żony z czasów, zanim zacząłtoczyć ją rak.Widzę ją, jak rodzi Annie, jak krzyczy z bólu, a potem uśmiecha się zezmęczeniem.Sarah odeszła, tak, ale jest Annie.Przez chwilę zastanawiam się, czy Sarahukazała mi się, bo wkrótce do niej dołączę.To tylko strach, dochodzę do wniosku.Myślo Annie.Annie żyje.Annie cię potrzebuje.Powtarzam tę mantrę raz za razem i nagle rodzi się we mnie nowe uczucie  dziwne,bo po raz pierwszy.To nienawiść.Nie ogólna, ale bardzo konkretnie ukierunkowana  doCyrusa White a.Przez Cyrusa leżę bezradnie w zamkniętym pomieszczeniu, z wolna,lecz nieubłaganie sunąc ku śmierci.Z powodu Cyrusa moja córka być może będziedorastać bez ojca.A już i tak zbyt długo radziła sobie bez matki.Aż do tej chwili usprawiedliwiałem Cyrusa.Podobno nie traktował mnie tak jakinnych, obiecał życie.Czy Cyrus stworzył sam siebie? Nie, powiedziały moje wyrzutysumienia.Cyrus jest tworem tego miasta, które stworzyliśmy my.Ale leżąc w tympomieszczeniu, odsuwam tę myśl.Cyrus miał wybór  większy niż ludzie mniejszczęśliwi od niego.Udało mu się wyrwać z tego miasta.Służył w wojsku.Ale zamiastsię wznieść nad swoje niepowodzenia, wybrał zło.I to nie raz, lecz wielokrotnie.Widzęmartwych i rannych.Kate Townsend, Sonny ego Crossa, Chrisa Vogla.Tego małegokatolika ze szpitala, Mike a Pinellę.Paul i Janet Wilsonów.Cyrus może nie odpowiadaćosobiście za to wszystko, ale z radością karmi bestię, która zabrała im życie.I kiedy tusię znowu pojawi, ze wszystkich sił będę dążył do odebrania mu życia.***Prawie przysnąłem, kiedy rozlega się szczęk zamka.Mówię ciału, że ma się poruszyć, ale nie reaguje.Leżę na powierzchni Jowisza, a wkościach zaległa mi grawitacja dwukrotnie większa od ziemskiej.Otwiera się pierwsza zasuwa.Staczam się i wstaję.W brzuchu czuję łomoczącepulsowanie.Zataczam się w stronę blatu i wyrywam gumową zaślepkę.Jestem w połowie drogi do legowiska, kiedy Cyrus staje w otwartych drzwiach. Co jest, kurwa?  mówi. Patrz, co ten pojeb narobił! Usiłuję się odwrócić doniego i osuwam się na śpiwór. Co ci odwaliło?  pyta Cyrus. Władowałeś sobie całość czy jak?Jęczę, udając ból  choć za bardzo udawać nie muszę.Skurcze przeszywają mi twarz,jakby ktoś mnie za nią szarpał obcęgami.Cyrus spogląda na blat i gniew wykrzywia mutwarz. Co jest, kurwa! Co za burdel?  Jestem chory  stękam, otulając się śpiworem. Przepraszam. Dobrze, że przepraszasz. Cyrus idzie dalej i nagle staje. Kurwa! Zeżarłeś michipsy? Byłem głodny. Pojebany ćpun! Powinienem cię skasować na samym początku.Wiję się i rozprostowuję, leżąc na brzuchu. Niedługo będzie dobrze.Ale.nie wiem. Zamykam oczy i nieruchomieję.Wodór bucha niewidzialną kolumną przez dziurę w blacie. Muszę się stąd wydostać  mamrocze Cyrus. Ten stary czarnuch ze strażnicyjazgocze mi za uszami, a tu muszę się użerać z tobą, ty pojebie.Zamknę cię w szafie namiotły albo co.Kurwa. Miotła czarownicy  szepczę. Co?Nie odpowiadam. Hej, Blue!  rzuca Cyrus. Daj działkę skubańcowi.Niech się zamknie na chwilę.W laboratorium rozbrzmiewają ciężkie kroki, potem ciche skrzypnięcie  to Cyrussiada w fotelu. Cholera! Telewizor nie działa! Pewnie pilot  mówi Blue, idąc ku mnie z palnikiem.Cyrus wstaje i gdzieśodchodzi.Chcę popatrzeć, ale się powstrzymuję. Nie  mówi i klepie w jakiś plastik. Zepsuty, no. A włączony?  pyta Blue.Klęka koło mnie i sięga po torebkę i łyżkę. A! Ten ćpun zeżarł mi chipsy i wyłączył telewizor.Jakbym to ja go szprycował,tobym go wykończył.Blue zaczyna podgrzewać heroinę. Tym razem nie będziesz się wyrywał?  pyta. Nie. Cichy syk palnika wstrzykuje mi adrenalinę do krwiobiegu.Jeśli wodórwypełnia pokój szybciej, niż myślę, zginiemy wszyscy, zanim Cyrus w ogóle włączytelewizor.Jęczę i przetaczam się na bok, żeby patrzeć na Cyrusa.Ma wtyczkę w ręku.Trzyma ją tuż nad gniazdkiem, ale zatrzymał się, żeby cośpowiedzieć do Blue. Wiesz, czemu nie walczy? Bo ten kop jest wart bólu.Szczerzy zęby i wbijawtyczkę w gniazdko.Nie ma płomienia, nawet jednego błysku, ale nagle laboratorium składa się w pół, aja nie wiem, kiedy to się stało.Zamierzałem się ukryć pod śpiworem, ale wszystkowydarzyło się zbyt szybko.Olbrzymie ciało Blue przygniata mi głowę i korpus i nierusza się.Ktoś krzyczy, ale nie Blue.Dotykam swoich warg, żeby sprawdzić, czy to ja. Nie ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •