[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W zwykłym promieniowaniu i materii.W chmurachpyłu i mikrofalach, gwiazdach, planetach, galaktykach, wielorybach, ptakach i wykładowcachuniwersyteckich.Habilitant gwizdnął.- Sam Wielki Wybuch.- I nie potrzeba żadnego szurniętego pola inflacji jako epicyklu.Przerwę w przesunięciuku czerwieni tłumaczy wyłącznie skwantowany czas.- A rozdzielczość pomiaru? - podsunął Hernando.- Ograniczona próba? Nie reprezentatywna?- To właśnie powiedzieli Tifltowi, kiedy je odkrył.I pod wieloma względami mielirację, ale byli też bojownikami ortodoksji trzymającymi się kurczowo istniejącego dogmatu.Słuchaj, skwantowane jest światło, przestrzeń jest skwantowana, dlaczego akurat czas ma byćwyjątkiem? To tylko kolejny wymiar kontinuum.- Och, to przekonujący argument.Poza tym, jeśli masz rację, to nie całkiem kontinuum.- Dlatego właśnie istnieją te przerwy w przesunięciu ku czerwieni.To, co przypominaciągły ruchomy obraz, naprawdę jest tylko serią klatek.We wszechświecie istnieją szczeliny.Muskularny młodzieniec roześmiał się.- A co jest w tych szczelinach?- Chcielibyśmy wiedzieć! Pewnie inne wszechświaty.Zwiaty równoległe.Hernando przekrzywił głowę i wyglądał na zamyślonego.- Obiektywne dowody? - zapytał po jakimś czasie.- I to jest właśnie twoja rola. - Moja? - wyglądał na zaniepokojonego, jakby Sharon miała wysłać go zaraz dojednego z tych światów równoległych.- Musisz zbudować dla mnie wykrywacz chrononów.- Pewnie, po wykładzie o drugiej mam wolne popołudnie.Chronon to pewnie.- Kwantowa jednostka czasu.Zastanowił się nad tym.- Fajne fasolki.Ale jak się coś takiego wykrywa?- Dowiemy się tego, Hernando.Pomyśl tylko.Pewnego dnia możesz spacerować poinnej planecie albo świecie równoległym.Habilitant parsknął.- W ten weekend mam coś do roboty.Sharon oparła się na krześle.Teraz była już pewna, że uzależniła jego sceptycznyumysł.Każdy entuzjasta potrzebuje sceptyka, inaczej wymknąłby się spod kontroli. XXVLipiec 1349Dni zwykłeSiwka nie była skłonna do ucieczki, a jej uporczywy stęp był kompromisem międzypragnieniem galopu Dietricha a jej własnym pragnieniem, aby wcale się nie poruszać.Kiedydotarli do miejsca przy bramie na łąki, gdzie krzaki ustępowały otwartej przestrzeni, i klaczzobaczyła niepowiązane, porozrzucane przez wiatr snopy pozostawionego w połowie pracysiana, zeszła z drogi i próbowała strącić nosem sznur ze słupka bramy.- Nie wytrzymasz podróży, jeśli jesteś taka głodna, siostro - ustąpił Dietrich.Pochyliwszy się, zdjął zamknięcie, zaś koń wszedł na łąkę truchtem jak dziecko,któremu pokazano tort urodzinowy.Kiedy Dietrich czekał niecierpliwie aż klacz się naje, ciekawość zwróciła jego myśli kujukom przy siodle i dociekał, komu oprócz Boga, zawdzięcza swoje wybawienie.Przeszukując juki, znalazł farbowany jasnozielono płócienny manipularz wyszywany wzłotogłowiu krzyżami i inicjałem Chrystusa.Pod nim upchnięto inne niezwykle piękne szatykapłańskie.Poprawił się w siodle.Jakiego innego znaku mógł żądać, aby przekonać się, żekoń został zesłany właśnie jemu? Kiedy klacz się najadła, Dietrich skierował ją w stronęcienia Wysokiego Lasu.Przypomniał sobie, że płynął tam strumień, gdzie koń mógł się napić,a sklepienie lasu będzie ulgą od okropnego upału.Nie wchodził do puszczy od czasu odjazdu statku Krenków, a pojawienie się letniegolistowia znacznie zmieniło jej wygląd.Powietrze przesycały swoją wonią przytulie i dzikieróże.Brzęczały pszczoły.Wiele z wyciętych przez Maksa znaków zakryła świeża roślinność.A jednak koń wydawał się stąpać zdecydowanie.Dietrich domyślił się, że klacz poczuła wodęi popuścił wodze.Ze ścieżki przed nimi czmychały niewidzialne stworzenia, poruszając krzewami ileszczynami.Niebieskoskrzydły raniuszek przyglądał się przez pewien czas jego pochodowi,zanim odleciał.Mówiono, że Petrarka znajdował w naturze spokój i wspiął się kiedyś naMount Ventoux w pobliżu Awinionu tylko dla widoku z jej szczytu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •