[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choć pan myÅ›leć, że on ciÄ™ widzieć już wczeÅ›niej, kiedy on wielemÅ‚odszy.NiepokojÄ…ca myÅ›l, że zostaÅ‚ rozpoznany, pozostaÅ‚a z Dietrichem i dziÄ™kowaÅ‚ Bogu, żeMalachiasz byÅ‚ oddzielony bezpiecznie w Niederhochwald i przed wyjazdem do Wiednia niemiaÅ‚ zobaczyć go ponownie.W poÅ‚udnie w dzieÅ„ Å›w.Barnaby, w górÄ™ Å›cieżki od St.Wilhelm nadjechaÅ‚ dosiadajÄ…cymuÅ‚a samotny jezdziec odziany w brÄ…zowÄ… szatÄ™ braci mniejszych.DotarÅ‚szy na WzgórzeZamkowe, wszedÅ‚ do dworu.- Nie wrócÄ™ - powiedziaÅ‚ szyderczo Joachim, kiedy Dietrich wspomniaÅ‚ mu oprzybyszu.- Nie, jak dÅ‚ugo przeorem w Strasburgu jest pÅ‚aszczÄ…cy siÄ™ konwentuaÅ‚, któryzapomniaÅ‚ o wszelkiej pokorze, jakiej nauczaÅ‚ Franciszek.Kiedy szli pózniej posprzÄ…tać koÅ›ciół, wskazaÅ‚ przez dzielÄ…cy oba wzgórza przesmyk.- Jedzie tu.JeÅ›li to konwentuaÅ‚, nie ucaÅ‚ujÄ™ tej jego wÅ‚ochatej.Obcy mnich przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ badawczo szczytowi Wzgórza KoÅ›cielnego.PrzerwaÅ‚, kiedydostrzegÅ‚ obserwujÄ…cÄ… go dwójkÄ™.WydawaÅ‚o siÄ™, że pod kapturem nie ma twarzy, tylkoczarna pustka, a Dietrichowi przyszÅ‚a nagle do gÅ‚owy nieodparta myÅ›l, że to spózniona otuzin lat Zmierć szuka go drepczÄ…c mozolnie po nużącym górskim szlaku.Wtem w cieniubÅ‚ysnÄ…Å‚ skrawek bieli i Dietrich zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że to tylko kÄ…t padania Å›wiatÅ‚a sprawiÅ‚, żekaptur wydawaÅ‚ siÄ™ tak pusty.Natychmiast pojawiÅ‚a siÄ™ kolejna obawa, że jezdziec byÅ‚exploratore wysÅ‚anym przez biskupa ze Strasburga, żeby go przesÅ‚uchaÅ‚.W miarÄ™ jak nieubÅ‚agany muÅ‚ wspinaÅ‚ siÄ™ czÅ‚apiÄ…c ciężko na szczyt wzgórza, jegoniepokój rósÅ‚.U celu jezdziec odrzuciÅ‚ kaptur do tyÅ‚u, odsÅ‚aniajÄ…c chudÄ… twarz o dÅ‚ugimpodbródku uwieÅ„czonÄ… wianuszkiem zmierzwionych siwych wÅ‚osów.MiaÅ‚a w sobie coÅ› zIlsa, i z zaskoczonego przez myÅ›liwego jelenia, a wargi wydawaÅ‚y siÄ™ należeć do czÅ‚owieka,który niedawno pomyliÅ‚ słój starego octu z mÅ‚odym winem.Choć czas postarzaÅ‚ go,wymizerowaÅ‚ jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wczeÅ›niej i pokryÅ‚ bladÄ… skórÄ™ mieszkaÅ„capółnocnych krajów cÄ™tkami, dwadzieÅ›cia pięć lat opadÅ‚o w okamgnieniu i Dietrich westchnÄ…Å‚z zaskoczenia i zachwytu.- Will! - powiedziaÅ‚.- To naprawdÄ™ ty?A venerabilis inceptor, William Ockham, skÅ‚oniÅ‚ gÅ‚owÄ™ w kpiÄ…cej pokorze.Zrezygnowani już wobec okresowych najazdów obcych przybyszów, KrenkowieusunÄ™li siÄ™ z przestrzeni publicznej, ale być może znudziwszy siÄ™, tym razem grali wryzykownÄ… grÄ™ w chowanego, trzymajÄ…c siÄ™ raczej za zasiÄ™giem wzroku niż odlatujÄ…c doWysokiego Lasu.OprowadzajÄ…c swojego goÅ›cia po wsi, Dietrich zauważyÅ‚ kÄ…tem oka KrenkaprzeskakujÄ…cego nagle z jednej kryjówki do drugiej.Na widok Å›cian koÅ›cioÅ‚a Will Ockham straciÅ‚ mowÄ™, czego nie osiÄ…gnÄ…Å‚ jeszcze żadenpapież.StaÅ‚ przed nimi przez jakiÅ› czas, zanim zaczÄ…Å‚ obchodzić budynek, pokrzykujÄ…c zzachwytem na widok blemyae, komplementujÄ…c drzewo Perydeksjon i smoka.- Cudownie pogaÅ„skie - stwierdziÅ‚.Niektóre rzezby Dietrich musiaÅ‚ mu objaÅ›nić: Aschenmännlein z Puszczy Siegmannaczy Gnurrów z Doliny Murg, którzy wydawali wynurzać siÄ™ z samych belek.Dietrich podaÅ‚imiona czterech olbrzymów podtrzymujÄ…cych dach.- Grim, Hilda, Sigenot i Ecke: olbrzymy pokonane przez Dietricha z Berne.Ockham przekrzywiÅ‚ gÅ‚owÄ™.- Ach tak, Dietricha?- To popularny bohater naszych podaÅ„.Zwróć uwagÄ™ na karÅ‚a Albericha w piedestaleEcke.ZaprowadziÅ‚ króla Dietera do gniazda, w którym mieszkali Ecke i Grim.Olbrzymy nielubiÄ… karłów.Ockham zastanawiaÅ‚ siÄ™ nad tym przez chwilÄ™.- Nie pomyÅ›laÅ‚bym nawet, że w ogóle je zauważajÄ… - przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ dalej karÅ‚owi.- NapoczÄ…tku myÅ›laÅ‚em, że krzywi siÄ™ z wysiÅ‚ku, podtrzymujÄ…c olbrzymkÄ™.Teraz jednak widzÄ™,że Å›mieje siÄ™, bo ma jÄ… zaraz przewrócić.Sprytne.PrzyjrzaÅ‚ siÄ™ koboldom pod okapem.- To ci dopiero niezrównanie brzydkie gargulce!Dietrich podążyÅ‚ za jego wzrokiem.Pod liniÄ… dachu gniezdziÅ‚o siÄ™ nago piÄ™ciuKrenków, zamarÅ‚ych w tym nadprzyrodzonym bezruchu w jaki czasem popadali, i udajÄ…cych,że podtrzymujÄ… dach.- Chodz - powiedziaÅ‚ szybko Dietrich, odwracajÄ…c Ockhama - Joachim przygotowaÅ‚ jużpewnie nasz posiÅ‚ek.PopÄ™dzajÄ…c goÅ›cia, obejrzaÅ‚ siÄ™ ukradkiem przez ramiÄ™ i zauważyÅ‚, że jeden z Krenkówotwiera i zamyka miÄ™kkie wargi w krenkeÅ„skim uÅ›miechu.Dietrich i Ockham spÄ™dzili ten wieczór nad kolacjÄ… zÅ‚ożonÄ… z pumpernikla i sera orazzdrowej iloÅ›ci piwa.WieÅ›ci z wielkiego szerokiego Å›wiata pÅ‚ynęły przez Wysoki Las naustach podróżników, a Ockham byÅ‚ w centrum tego Å›wiata.- SÅ‚yszaÅ‚em, że masz pojednać siÄ™ z Klemensem - powiedziaÅ‚ Dietrich.Will wzruszyÅ‚ ramionami.- Ludwik nie żyje, a Karol nie chce zatargu z Awinionem.Teraz, kiedy wszyscypozostali: MichaÅ‚, Marsyliusz i caÅ‚a reszta nie żyjÄ…, po co jeszcze udawać, że byliÅ›myprawdziwÄ… kapituÅ‚Ä…? OdesÅ‚aÅ‚em Pieczęć Zakonu, tÄ™ którÄ… zabraÅ‚ z nami MichaÅ‚, kiedyuciekaliÅ›my
[ Pobierz całość w formacie PDF ]