[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żywił nieistotne podejrzenie, że smardz nigdy przedtem nie używał słów, tak mozolnie przychodziły.- Potrzebuję pomocy.Jestem banitą.- Tak właśnie myślałem.Złączyłem się z tobą, aby ci pomóc.Zawsze już będę z tobą.Pomimo otępienia Grenowi udało się sformułować pytanie:- Jak mi pomożesz?- Tak jak pomagam innym istotom.Gdy już z kimś jestem, nigdy go nie opuszczam.Wiele istot nie ma mózgu.Ja gromadzę myśli.Ja i wszyscy przedstawiciele mego gatunku działamy jak mózgi; w ten sposób stworzenia, z którymi się łączymy, są przebieglejsze i zręczniejsze od innych.- Czy będę bardziej przebiegły od innych ludzi? - zapytał Gren.Na szczycie wąwozu, którym ongiś płynął potok, słoneczna jasność nie gasła.W głowie miał jeden wielki mętlik.Czuł się tak, jakby rozmawiał z bogami.- Jeszcze nigdy nie schwytaliśmy człowieka - odezwał się głos, znacznie już szybciej dobierając słowa.- My, smardze, zamieszkujemy tylko tereny Ziemi Niczyjej.Wy przebywacie jedynie w lasach.Udany z ciebie połów.Uczynię cię potężnym.Niosąc mnie ze sobą, dojdziesz wszędzie.Gren rozciągnął się na chłodnym głazie, nie odpowiadając.Jego energia wyczerpała się, rad był, że czas płynie.W końcu ponownie zadźwięczał mu w głowie głos:- Sporo wiem o ludziach.Czas na tym świecie i na światach w przestrzeni kosmicznej zaczął się strasznie dawno.Twój dwunożny gatunek kiedyś władał tym światem, w bardzo odległym okresie, kiedy słońce nie było gorące.Byliście wtedy dużymi istotami, pięć razy wyższymi niż teraz.Skarleliście, by sprostać nowym warunkom, by walczyć o przetrwanie na wszelkie możliwe sposoby.W tamtych czasach moi przodkowie byli mali, lecz przemiany, chociaż zachodzą tak wolno, że niemal niepostrzeżenie, nie ustają.Teraz wy jesteście małymi, zatrzymanymi w rozwoju stworzeniami, podczas gdy ja jestem w mocy cię strawić!Gren słuchał i po przemyśleniu tych słów zadał pytanie: - Skąd możesz to wszystko wiedzieć, grzybie, skoro do tej pory nie spotkałeś człowieka?- Badałem strukturę twojego umysłu.Wiele twoich wspomnień i myśli jest dziedzictwem odległej przeszłości, tak głęboko ukrytym, że nie potrafisz do niego dotrzeć.Ale ja potrafię.Z nich czytam historię przeszłości twojego gatunku.Mój rodzaj ma szansę stać się tak wielki, jak był twój.- Czy przez to ja też będę wielki?- Prawdopodobnie tak właśnie będzie.Nagle ogarnęła Grena fala senności.Śnił sen przepastny jak morze i jak ono pełen dziwacznych rybosnów, które później wymknęły mu się jak migające rybie ogony.Obudził się znienacka.Coś poruszało się w pobliżu.Na szczycie skarpy, tam gdzie na zawsze świeciło jasne słońce, stała Poyly- Gren, kochany! - zawołała, gdy nieznacznym ruchem zdradził swoją obecność.- Opuściłam ich, aby zostać przy tobie i być twoją kobietą.Miał teraz umysł jasny, jasny i bystry jak wiosenna woda.Wiele spraw ciemnych poprzednio stało się dla niego zrozumiałych.Skoczył na nogi.Poyly zaglądała do cienia.Jego widok ją przeraził.Tajemniczy grzyb wyrastał z Grena tak samo jak z drzewołapek i wierzbomordów.Wystawał mu z włosów, wznosił się garbem na karku, sterczał jak kreza owinięta w połowie obojczyka.Połyskiwał mrocznie plątaniną zwojów.- Gren! Grzyb! - krzyknęła, cofając się w panice.- Cały jesteś w grzybie!W jednej chwili znalazł się na górze i pochwycił jej dłoń.- Wszystko w porządku, Poyly, nie ma powodu do obaw.Grzyb nazywa się smardzem.Nie zrobi nam krzywdy.Jest w stanie nam pomóc.Poyly nie od razu odpowiedziała.Znała reguły gry lasu i Ziemi Niczyjej.Zamieszkujące je stworzenia dbały o swoje interesy, a nie o korzyści dla innych.Niejasno przeczuwała, że prawdziwym zamiarem tego grzyba jest żerowanie na innych i rozmnażanie się na jak najszerszą skalę i że mając przed sobą taki cel, będzie jak najdłużej odwlekał uśmiercenie swego gospodarza.- Grzyb jest zły, Gren - powiedziała Poyly - Jak może być inaczej?Gren ukląkł, pociągając ją za sobą i mrucząc coś uspokajającego.Pogładził jej kasztanowe włosy- Grzyb może nas wiele nauczyć - powiedział.- Może my stać się o niebo lepsi, niż jesteśmy, my, biedne istoty To j chyba nic złego zostać lepszym.- W jaki sposób grzyb nas uczyni lepszymi? W głowie Grena rozległ się głos smardza:- Na pewno nie zginiecie.Co dwie głowy, to nie jedna.Wasze oczy będą widzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]