[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłamopanować drżenia głosu:- Rushit, o co ci chodzi?- Nie wiesz? - zaśmiał się szyderczo i nagle złapał mnie za brodę i podniósł do góry, kazałspojrzeć sobie w oczy.Miał w nich opętanie, takie samo, jak za każdym razem, kiedy mnie bił.- A pamiętasz na przykład, że gapiłaś się cały czas na tych facetów stojących pod oknem.Pamiętasz, czy mam ci przypomnieć?!- Zwariowałeś? - powiedziałam i zasyczałam z bólu, kiedy jego palce wbiły mi się w krtań.- Nie zwariowałem, widziałem wszystko.Zwariowałem, że zdecydowałem się przywiezć tutaką dziwkę.Ciągle nie mogłam zrozumieć co ja takiego zrobiłam.Może zauważył, jak patrzyłam w stronęRamusha, zastanawiając się, czy podejść i zapytać o historię Kosowa.Ale chyba Rushit nie byłaż takim fanatykiem, żeby czepiać się tak banalnych rzeczy.A jednak był.- Wybierzemy się na małą przejażdżkę.Będę ci musiał pokazać, gdzie jest twoje miejsce,zresztą zbiera ci się już od dłuższego czasu.Zrobiło mi się słabo.A co z moją ciążą, co z naszym dzieckiem, łzy strachu stanęły mi woczach.Właśnie, kiedy Rushit odpalał auto podbiegł do nas Blerim krzycząc z daleka doRushita, że Rasim go szuka.- Cholera - zaklął, ale wyłączył silnik i wysiadł z samochodu - Zostań tu i nie rób żadnychgłupstw, bo ja mam oczy wszędzie.Porozmawiamy w domu.Zostałam sama opętana przez strach, ale z ulgą i nadzieją, że do popołudnia mu przejdzie.W szkole zadzwoniono chyba na przerwę, bo całe boisko zapełniło się dzieciakami.Ciekawscypodeszli do auta i zaczęli je oglądać z wszystkich stron.Małe, fioletowe zrobiło na nichwrażenie.Odważniejsi zaczęli pukać w szybę i zadawać pytania.Nie miałam nastroju na żadne rozmowy, nawet z dziećmi, więc otworzyłam okno i zbyłam jemówiąc po niemiecku, że nie znam albańskiego.- Ja znam niemiecki - powiedział jeden chłopiec, mniej więcej dziesięcioletni - nazywam sięBujar.- A skąd? - zapytałam.- Byłem w Niemczech z rodzicami w czasie trwania wojny w Kosowie.Rzeczywiście mówił całkiem niezle po niemiecku.Mimo mojej mało-mówności dzieci nieubywało, a wręcz było ich przy samochodzie coraz więcej.- Chodzcie! - wołał jakiś malec- Tu jest Niemka! Nie Niemka, ale Polka", pomyślałam sobie, ale nie widziałam sensu, żeby tłumaczyć im teraz,gdzie leży Polska i co to jest za kraj.Podczas wojny przyjęliśmy nie więcej niż 500 azylantów,więc mało kto wiedział o nas cokolwiek, a zwłaszcza małe dzieci.- Spytaj się jej po niemiecku, jak długo tu jest? - namawiały dzieci swojego kolegę.I czy jejsię tu podoba?- Spytaj, czy zostanie w Kosowie?- Ma dzieci? A jakiego ma męża?Dziesiątki pytań padały dookoła.W końcu nie wytrzymałam i roześmiałam się:- Mówcie do mnie po albańsku, znam trochę wasz język.Dopiero teraz dopadła mnie lawina pytań.Nie nadążałam na nie odpowiadać.Zaczęłam sięcałkiem dobrze bawić, przez moment zapomniałam o tej nieprzyjemnej scysji z Rushitem.Nagle w oddali zauważyłam małą, drobną dziewczynkę.Stała sama, nie skakała, nie bawiła sięjak większość dzieci.Co chwilę zerkała nieśmiało w moją stronę.Miała bardzo smutną twarz, naktórej co jakiś czas pojawiał się grymas bólu.Ubrana skromnie, czyściutko.Widać było, żecoś ją gnębiło, cierpiała wewnętrznie.- Kto to jest?- zapytałam po niemiecku Bujara Drita, mieszka tu w Drenovc z matką.Serbowie zabili jej ojca i dwóch braci, ten mniejszy miałroczek.Zmasakrowali ich.Wszystko widziała.Od tej pory mało mówi, prawie wcale.Przecież dzieci w tym wieku powinny być radosne, żywe, szczęśliwe, marzyć o nowej zabawce iwakacjach pełnych słońca.Powinny oglądać bajki w telewizji, a nie morderstwa.To dorośliponoszą winę, za to, że nie potrafią dojść ze sobą do ładu, dlaczego muszą cierpieć przy tymdzieci?! Czemu winna jest taka mała istotka, że światem kierują najczęściej żądni krwi iwładzy fanatycy, których chora ambicja doprowadza ludzkość do samozagłady?! Patrzyła namaleńkiego braciszka, z którym bawiła się wcześniej, czekała aż urośnie, zacznie gaworzyć,chodzić.Nie dane mu było, bo pojawili się ludzie, dla których bardzo prostą rzeczą okazało sięzaszlachtowanie maleńkiego, bezbronnego dziecka.Pamiętałam jak Saranda opowiadała mijednego wieczoru o bestialskim czynie dokonanym przez Serbów podczas drugiej ofensywy.Wsąsiedniej wiosce do domu albańskiej rodziny wpadli żołnierze.Po rewizji całego gospodarstwazauważyli stojący na piecu garnek.Spytali jedną z kobiet co gotuje.- Grochówkę - padła odpowiedz.- Z mięsem czy bez - padło kolejne pytanie zamaskowanego mężczyzny.Na wiadomość, że bez mięsa dwóch oprawców chwyciło leżące w kołysce trzymiesięczneniemowlę, wielkim nożem kuchennym odcięli mu żywcem rączki, nóżki i wrzucili do garnkaśmiejąc się, że mają przynajmniej syty posiłek.Kazali jeść to matce maleństwa.Ta zaczęłabłagać, żeby i ją zabili, ale widocznie nie sprawiłoby to katom serbskim wystarczającej satysfakcji,bo zadowolili się gwałtem na niej i odeszli.Kiedy Saranda skończyła opowiadać poczułam, że robimi się niedobrze, wybiegłam do łazienki i zwymiotowałam.Nie mogłam zrozumieć, skąd tyleokrucieństwa w człowieku.Wtedy to właśnie, gdzieś tam wewnątrz mnie, zakorzeniła sięnienawiść do całego narodu serbskiego.Miałam przed oczami to niemowlę, będąc sama w ciąży,nie byłam w stanie logicznie myśleć, nie dopuszczałam do siebie myśli, że przecież nie wszyscySerbowie tacy są.Dopiero po dłuższym czasie, kiedy otrząsnęłam się z tego, wróciły ludzkieuczucia, które ukryły się we mnie głęboko.I kiedy patrzyłam na tę smutną dziewczynkępoczułam nagle ten sam smak goryczy w ustach i ukłucie w sercu.Złość, nienawiść ibezradność walczyły o pierwsze miejsce na podium w moim umyśle.Wzięłam leżącą z tyłu, nasiedzeniu maskotkę - pieska, którą Rushit kupił kiedyś na szczęście, wysiadłam z auta iskierowałam się w stronę dziewczynki.Patrzyła na mnie przerażona, ale nie ruszyła się z miejsca,nie uciekła, była tak dziwnie pogodzona ze swoim losem.Bez słowa podałam jej maskotkę,spojrzała na mnie swoimi wielkimi, czarnymi oczami, w których dopatrzyłam się przez małąchwilkę ufności i wzięła pieska.- Boże - pomyślałam -przecież ona mimo tego, co przeżyła jeszcze daje ludziom szansę.Poczułam jak coś rośnie mi w gardle, nie mogłam powstrzymać łez napływających do oczu.Wzięłam głęboki wdech i wróciłam do samochodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •