[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niektóre z nich, być może, wkraczały już w okres dekadencji, a niemal wszystkie przedstawiano jako wiekowe.Nie wiemy, co naprawdę działo się na świecie przed powstaniem dostępnych nam źródeł, ale odrobina wiedzy, jaką posiadamy, uchroniłaby nas przed zaskoczeniem, gdyby się okazało, że działy się wówczas rzeczy bardzo podobne do tych, które wydarzają się obecnie.Nie byłoby nic nielogicznego ani zdumiewającego w odkryciu, że nieznane nam epoki roiły się od republik, które upadały pod ciężarem monarchii, aby znówodrodzić się jako republiki, albo imperiów, które rozrastały się i zdobywały kolonie, aby potem je stracić.Zapewne istniały wówczas królestwa, które to łączyły się w państwa światowe, to znów rozpadały na pojedyncze kraje, istniały zapewne klasy społeczne, które raz sprzedawały się w niewolę, a innym razem odzyskiwały wolność -jednym słowem, przetaczał się nieprzerwany korowód ludzkości, niemający może wiele wspólnego z postępem, ale na pewno z przygodą.Pierwsze rozdziały książki o tej przygodzie zostały jednak wyrwane i nigdy już nie będziemy mogli ich przeczytać.Tak samo jest z jeszcze dziwniejszym urojeniem dotyczącym ewolucji i stabilności społecznej.Zgodnie z dostępnymi nam autentycznymi źródłami, barbarzyństwo i cywiłizacja nie były kolejnymi etapami w dziejach świata.Były raczej stanami istniejącymi obok siebie, podobnie jak dziś.Cywilizacje istniały już wtedy, tak jak istnieją dzisiaj; dzicy istnieją dzisiaj, tak jak istnieli wtedy.Sugemje się, że wszyscy ludzie przeszli przez etap życia koczowniczego.Pewne jest jednak, że niektórzy jeszcze z niego nie wyszli, a niewykluczone że są i tacy, którzy wcale weń nie wchodzili.Możliwe, że od najdawniejszych czasów osiadły oracz i wędrowny pasterz stanowili dwa różne typy człowieka, a ustawianie ich w porządku chronologicznym jest jedynie przejawem manii postępu, która w dużym stopniu zafałszowała już całą historię.Sugemje się na przykład, że istniał etap komunizmu, w którym prywatna własność nie była w ogółe znana i cała ludzkość żyła z zanegowania własności; poszukiwanie dowodówtej negacji przynosi jednak raczej negatywne rezultaty.Redystrybucja mienia, jubileusze czy prawa rolne pojawiały się w różnych okresach i najrozmaitszych formach, jednakże to, że ludzkość z pewnością przeszła przez etap komunizmu, wydaje się równie wątpliwe jak to, że nieuchronnie do niego powróci.Interesujące, przede wszystkim jako materiał dowodowy, jest to, że najśmielsze plany na przyszłość mają odwołanie do autorytetu przeszłości i że nawet rewołucjonista stara się przekonać samego siebie, iż jest zarazem reakcjonistą.Kołejnym zabawnym przykładem jest zjawisko zwane feminizmem.Mimo wszystkich pseudonaukowych płotek o małżeństwie przez uprowadzenie czy o jaskiniowcu bijącym swoją żonę maczugą, widać, że gdy tylko feminizm stał się ostatnim krzykiem mody; zaczęto dowodzić, iż ludzka cywilizacja była w swej najwcześniejszej fazie matriarchatem.A zatem wygląda na to, że to żona jaskiniowca nosiła maczugę.Tak czy inaczej wszystkie te pomysły nie są niczym innym, jak tylko domysłami, i jakoś dziwnie dzielą los wszystkich współczesnych teorii i trendów.W każdym razie nie są one częścią historii w sensie udokumentowanych faktów, i możemy jeszcze raz powtórzyć, że jeśli chodzi o udokumentowane fakty, to barbarzyństwo i cywilizacja istniały na świecie równocześnie.Cywilizacja czasem rozszerzała się i wchłaniała barbarzyńców, czasem degenerowała się do poziomu barbarzyństwa, a niemal zawsze posiadała w bardziej skomplikowanej formie pewne pojęcia i instytucje, które u barbarzyńców istniały w formie pierwotnej, takie jak rząd i władza społeczna, sztuki, zwłaszcza sztuki zdobnicze.rozmaite tajemnice i tabu otaczające przede wszystkim sferę płci, a także pewną formę tego, co jest głównym tematem niniejszego rozważania, a mianowicie gawiska zwmiego rełigią.Otóż Egipt i Babiłon, owe dwa pradawne monstra, są jakby specjałnie wymyśłone, by w tej kwestii posłużyć za modeł Można je niemał nazwać sprawnym modełem, który wykazuje niesprawność współczesnych teorii.Dwie wiełkie znane nam prawdy o tych dwóch wiełkich kułturach są przypadkiem całkowitym zaprzeczeniem dwóch współczesnych błędów, które przed chwi-łą rozważałiśmy.Historia Egiptu jest jakby stworzona do tego, by udowodnić, że człowiek niekoniecznie zaczyna od despotyzmu, ponieważ jest barbarzyńcą, ałe bardzo często skłania się do despotyzmu, ponieważ jest cywiłizowany.Odkrywa despotyzm, bo jest doświadczony ałbo też - co często znaczy to samo - bo jest wyczerpany.Natomiast historia Babiłonu jest jakby stworzona do wyciągnięcia morału, że człowiek niekoniecznie musi być koczownikiem ałbo komunistą, zanim stanie się rołnikiem i obywa-tełem, i że takie formy kułtury nie zawsze są kołejnymi etapami rozwoju, natomiast często występują w sąsiadujących ze sobą krainach.Nawet w odniesieniu do tych dwóch wiełkich cywiłiza-cji, od których zaczyna się nasza historia, istnieje, rzecz jasna, pokusa nadinterpretacji ałbo zbyt dużej pewności siebie.Możemy czytać w cegłach Babiłonu w zupełnie innym sensie, niż zgadu-jemy znaczenie kręgów na prehistorycznych kamieniach, i wiemy dokładnie, co oznaczały zwierzęta w egipskich hierogłifach, chociaż nie wiemy nic o zwierzętach z neołitycznej jaskini Ałenawet godni podziwu archeologowie, którzy odczytali wiersz po wierszu cale kilometry hieroglifów, mogą mieć pokusę czytania między wierszami, a prawdziwy autorytet w dziedzinie historii Babilonu może zapomnieć, jak fragmentaryczna jest jego ciężko zdobyta wiedza i że Babilon odsłonił przed nim tylko pół cegły, chociaż pół cegły jest lepsze niż zupełny brak pisma Winowego.Jednakże z cienia Egiptu i Babilonu rzeczywiście wyłaniają się pewne prawdy - historyczne, a nie prehistoryczne, dogmatyczne, a nie ewolucyjne, faktyczne, a nie zmyślone, a wśród nich dwie wymienione przed chwilą.Egipt to zielona wstążka nad rzeką na skraju martwej czerwonej pustyni.Przysłowie, i to bardzo starożytne, mówi, że stworzyła go tajemnicza obfitość i niemal złowroga hojność Nilu.Pierwszy raz słyszymy o Egipcjanach, gdy zamieszkują oni szereg nadrzecznych wiosek, tworząc małe i samodzielne, tle wspc^pracujące ze sobą społeczności nad brzegami Nilu.Tam, gdzie rzeka rozgałęziała się w szeroką deltę, tradycyjnie zaczynał się region zamieszkiwany przez nieco inny typ ludzi, ale nie powinno to zaciemniać zasadniczego obrazu rzeczy.Te mniej więcej niezależne, choć współzależne plemiona już wówczas miały dość wysoką cywilizację.Miały one swoją heraldykę, czyli wykorzystywały sztuki zdobnicze do celów symbolicznych i społecznych: każde plemię pływało po Nilu pod własnym znakiem przedstawiającym ptaka albo zwierzę.Heraldyka wiąże się z dwoma niezwykle ważnymi dla normalnego człowieczeństwa rzeczami, których połączenie składa się na szlachetne zjawisko współdziałania, będące podstawą istnienia wszystkich społeczności rołniczych i wszystkich wołnych płemion
[ Pobierz całość w formacie PDF ]