[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zgadzam się z tym - rzekła, kiwając głową.- Jestem pewien, że byłoby mu przyjemnie to słyszeć - zauważyłdrwiąco Hatch.- Nie, serio.Billie nie chciała zrobić Pitowi krzywdy.Chciała pozbyćsię Allyson, a potem usidlić Pita.Wally przyczaił się, wyczekującsposobności.Założę się, że odkrył domek na drzewie i skojarzył fakty.Kręcił siętam, natknął się na Pita.i zepchnął go w przepaść.310R SSusanna przestała udawać, że czyta.Skarciła wzrokiem szwagierkę,jakby miała jej za złe dyskusję o morderstwach i wybuchających bombach.Kara jednak musiała uporządkować fakty i wyciągnąć logiczne wnioski.Susanna zrozumiała to i porzuciła myśl o przywołaniu na pomoc męża.Hatch potarł kark.Kara widziała, że on także chce wykorzystać tęrozmowę, by zbliżyć się do prawdy.- Sam uważa, że Wally znalazł lornetkę Lillian, zanim zepchnął Pita- powiedział.- Sam podzielił się z tobą wszystkimi teoriami i wnioskami? - spytałazdziwiona, unosząc brwi.- Karo, mnie nikt nie postrzelił - odpowiedział, uśmiechając się.- Bardziej dokucza mi głowa niż rana, przysięgam.Trudno mitrzezwo myśleć.Skrzywiła się z bólu, dotykając obandażowanego boku, lecz wzięłasię w garść, widząc minę Susanny.Bratowa już szykowała się dowypchnięcia Hatcha ze szpitalnej separatki.- Prawdopodobnie Billie natknęła się na lornetkę, uciekając przez laspo zabiciu Mike'a.Pomyślała, że Henry i Lillian mogli ją widzieć, alewidocznie postanowiła zaryzykować i przyjąć optymistyczny wariant.Dzieciaki kręciły się po lesie, ale mogła ich nie słyszeć.Mogła też udawać,że nie ma pojęcia o ich obecności.W każdym razie na pewno przełożyłalornetkę Lillian w inne miejsce.- Potem znalazł ją Wally i natychmiast porozumiał się z Billie.- Słusznie - zgodziła się i zmarszczyła czoło, starając się rozumowaćjasno i logicznie, jak zrobiłby to Sam.- Wykorzystał nadarzającą sięokazję.Zdał sobie sprawę, że może przycisnąć Billie.Był chciwy, liczył na311R Sdodatkową forsę.Mniejsza z tym.Umówił się z nią na żwirowisku, onago zabiła, zabrała lornetkę i próbowała wrobić Charliego.Hatch skrzywił się, lecz Kara pomyślała, że ta rozmowa pomoże mupogodzić się z rzeczywistością.- Może Billie zamierzała rzucić podejrzenie na Wally'ego.Kara pokręciła głową.- No i co? Zamierzała powiedzieć, że go zabiła w obronie własnej?Niemożliwe.To teoria sierżanta Temple'a?- Powiedział, że to jedna z możliwości.- Dziurawa teoria.Billie postrzeliła mnie z broni Wally'ego, kiedy onjuż nie żył.- Ona wcale nie planowała strzelać do ciebie.To był akt desperacji.Zamierzała trzymać was na muszce do chwili wybuchu bomby, a potembohatersko, lecz bez powodzenia ratować.Tak uważa Sam - dodał,uśmiechając się, lecz jego oczy pozostały smutne.Kara była już wyczerpana.Oparła głowę o poduszkę.Pit nieprzypominał sobie swojego upadku, a ona zapamiętała strzał, pamiętałakażdy szczegół.- Och, Hatch, Mike miał rację.Potrzebny mi był powrót do domu, doTeksasu.Dotknęła jego spoconej z emocji dłoni.- Co zamierzasz?- Wyjadę na jakiś czas - odparł bez wahania.- Muszę odnalezćsiebie, z dala od matki i rodziny Lawrence'a.Bez obaw, wrócę tu.Uśmiechnął się ponownie, tym razem i oczy nieco mu poweselały.- Posłuchaj, Karo.Ty i Sam Temple.Będziecie mieli wspaniałedzieci, czarnookie i mądre.312R SSusanna kręciła głową, nie wierząc własnym uszom, lecz w głębiduszy sama niemal od początku oczekiwała takiego finału.- Hatch.- Dziękuję ci za twoją przyjazń.%7łyczę ci dużo szczęścia.Dozobaczenia.Po jego wyjściu Susanna westchnęła.- Czarnookie i mądre? On nie ma o niczym pojęcia.- On śni na jawie.Ja śnię.Susanno, ostrzegałaś mnie przed Samem.- Jacka też przestrzegam przed wieloma rzeczami.I też mnie niesłucha.Kilka minut pózniej szwagierka zbliżyła się na palcach do łóżka.- Karo, czy przyjmiesz jeszcze gości? - szepnęła.Kara uniosła głowę.W drzwiach stali Henry i Lillian, machając doniej niepewnie.Susanna z uśmiechem zapraszała dzieci do środka.- Podobno byliście bardzo dzielni.- %7łebyś wiedziała - potwierdziła Kara.- Byli wręcz niesamowici.Henry i Lillian nie przyszli jednak po to, by rozmawiać o sobie.- Przynieśliśmy ci prezent - powiedziała Lillian.Henry skinął głową, podchodząc z siostrą do szpitalnego łóżka.Karaczuła się oszołomiona, lecz uśmiechnęła się ciekawa, co jej chrześniacywykombinowali tym razem.- Zrobiliśmy to sami, czekając na wizytę u mamy - wyjaśnił Henry.-Pit zdobył dla nas wszystkie materiały.Lillian wyciągnęła zza pleców długą, cienką pałeczkę, mieniącą sięwielobarwnymi gwiazdkami, brokatem i wstążeczkami.- To czarodziejska różdżka - objaśnił Henry.Lillian zachichotałaradośnie.313R S- Dla naszej dobrej wróżki.ROZDZIAA DWUDZIESTY PITYAllyson spędziła w szpitalu tylko trzy dni i została zwolniona zzaleceniem, by na kilka tygodni zwolnić tempo życia.To nic trudnego,nawet dla gubernatora, pomyślała leniwie.Leżała na brzuchu w hamaku,na materacu.To legowisko wymościł dla niej Pit.Przeniósł hamak zogrodu przed wypalonymi resztkami stodoły i rozwiesił go między dwomaklonami na podwórzu za domem Jerichów.Allyson patrzyła na Beęotoczoną piszczącymi kurczakami.Bea zbierała szuflą kurze odchody dostarego wiadra i wynosiła je na stertę kompostu.- Twoja matka wygląda tak normalnie.Uwielbiam na nią patrzeć.- Moja matka nie jest normalna - odpowiedział Pit, kręcąc głową.Allyson nie mogła się śmiać, stale jeszcze cierpiała, fizycznie iemocjonalnie.Miała niezbyt rozległe, lecz dotkliwe oparzenia na plecach,trzy złamane żebra, liczne skaleczenia i otarcia.Na szczęście żadne z tychobrażeń nie było poważne.Szybka akcja ochroniarzy uratowała jej życie.Zaprosiła ich do swego pokoju w szpitalu, by im podziękować, leczstwierdzili, że spełnili jedynie swój obowiązek i nie życzą sobie rozgłosu.W głębi duszy odczuwali wyrzuty sumienia, bo nie odkryli na czas bomby.Jednak trudno podejrzewać najbliższą rodzinę pani gubernator.Teraz zdawała sobie sprawę, że powinna była powiedzieć ludziom zochrony o anonimowych telefonach.Być może policja ujęłaby Wally'egoHarrisona, a Hatch wyjawiłby swoje powiązania z byłym policjantem.314R SChoć kto wie.Wally był dość sprytny, a gdyby sprawa wyszła najaw wcześniej, mogłoby to sprowokować Billie do szybszego działania,być może z grozniejszym skutkiem.Allyson wiedziała, że nie powinna rozważać w głowiehipotetycznych scenariuszy.Ostatni telefon, tuż przed eksplozją, był odBillie.Wally już wtedy nie żył.Oni nie grali w jednej drużynie.Billie skonstruowała bomby z materiałów skradzionych u Jerichów.Miały zapalnik czasowy.Allyson nie rozumiała, dlaczego Billie nienastawiła go na godziny nocne.Zledczy uważali, że bomby zostałypodłożone wcześniej, lecz Billie dopiero po zabiciu Wally'ego nastawiłamechanizm zegarowy.Wiedziała, że po odkryciu ciała Harrisona zostanieodcięty dostęp do posiadłości Stockwellów, nawet dla niej.Musiała sięspieszyć.Uruchomiła zegar bomby w chacie, kiedy zabierała stamtądprzybory rysunkowe dla Henry'ego i Lillian, a w stodole, kiedy je tamprzywiozła.%7łyczliwa i pomocna Billie, zawsze gotowa umilić życieinnym.Nikt nie podejrzewał, jaki jest prawdziwy cel jej wizyt.Nikt nie dostrzegł, że była zuchwałą i zdecydowaną na wszystkodesperatką, na pewno trochę szaloną.- Czy na pewno chcesz tej konferencji prasowej? - spytał Pit.Allyson wzruszała jego troskliwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]