[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lekarze wziÄ™li siÄ™ do opatrunku, ale Karol tak byÅ‚ niespokojny i niecierpliwy, że nie dajÄ…c im do-koÅ„czyć, woÅ‚aÅ‚ co chwila: Odpowiedzcież mi raz nareszcie!.Czy życie jego jest zagrożone?!Wreszcie ten, który wydawaÅ‚ siÄ™ najbieglejszym pomiÄ™dzy nimi, odwróciÅ‚ siÄ™ mówiÄ…c: Nie, najjaÅ›niejszy panie, zarÄ™czam wam, że za dni piÄ™tnaÅ›cie wielkiego marszaÅ‚ka na koÅ„ posa-dzimy.Król usÅ‚yszawszy tak dobrÄ… nowinÄ™, nie majÄ…c przy sobie Å‚aÅ„cucha jakiego lub sakwy, którÄ… bymógÅ‚ wynagrodzić zwiastuna dobrej wieÅ›ci, pocaÅ‚owaÅ‚ go.Potem podszedÅ‚ do Å‚oża wielkiego marszaÅ‚ka izapytaÅ‚: No i cóż, Olivierze, czy sÅ‚yszysz? Za piÄ™tnaÅ›cie dni bÄ™dziesz tak zdrów, jakby ci siÄ™ ten przypadekwcale nie byÅ‚ wydarzyÅ‚.Dobre daliÅ›cie nam wiadomoÅ›ci, panowie lekarze, nie zapomnimy też tego wca-le.Co do ciebie, marszaÅ‚ku, nie troszcz siÄ™ o nic, jeno o to, abyÅ› wyzdrowiaÅ‚; powiedzieliÅ›my bowiem ipowtarzamy raz jeszcze, że nikt nigdy na Å›wiecie takiej nie otrzymaÅ‚ kary, jak ta, jakÄ… my wymierzymy, anigdy zbrodnia ciężej odpokutowanÄ… nie byÅ‚a, nigdy krew rozlana wiÄ™cej krwi na pomstÄ™ nie otrzyma-Å‚a!.Rzecz ta do mnie już należy. Niech Bóg was ma w swej opiece, najjaÅ›niejszy panie rzekÅ‚ marszaÅ‚ek. I niech was wynagro-dzi za te odwiedziny, sercu memu tak miÅ‚e. Nie bÄ™dÄ… one ostatnie, mój zacny Clissonie; wydam bowiem zaraz rozkaz, aby was przeniesionodo mego paÅ‚acu.Clisson chciaÅ‚ podnieść do ust rÄ™kÄ™ królewskÄ…, ale Karol nachyliÅ‚ siÄ™ ku niemu i ucaÅ‚owaÅ‚ go jakbrata. A teraz już opuÅ›cić was muszÄ™ rzekÅ‚. KazaÅ‚em bowiem, aby siÄ™ stawiÅ‚ w zamku prefekt Paryżapo moje rozkazy.Pożegnawszy siÄ™ z rannym, król wróciÅ‚ do swego paÅ‚acu, gdzie naÅ„ oczekiwaÅ‚ wezwany prefekt,któremu Karol poleciÅ‚ schwytać żywego lub umarÅ‚ego zbójcÄ™ Craona wraz z towarzyszami.PoczÄ…tkowe poszukiwania byÅ‚y daremne; tylko gwardziÅ›ci królewscy przebiegajÄ…cy pola okolicznepojmali w bliskoÅ›ci Paryża dwóch ludzi zbrojnych i pazia, którzy nie nadążyli za drugimi z powoduzmÄ™czenia koni.Ludzie ci, schwytani i wprowadzeni do Paryża, zamkniÄ™ci zostali w wiÄ™zieniu Châtelet.W dwie godziny pózniej zostali przyprowadzeni na miejsce zbrodni przed dom piekarza.Tam uciÄ™to imrÄ™ce, po czym zawiedziono ich na plac targowy, gdzie gÅ‚owy ich spadÅ‚y pod mieczem kata, a wreszciepowieszono ich na szubienicy za nogi.W Å›rodÄ™ nastÄ™pnÄ… taż sama kara spotkaÅ‚a stróża paÅ‚acu Piotra deCraona, który za to, iż zamiaru zbrodni nie zdradziÅ‚, byÅ‚ w oczach sprawiedliwoÅ›ci równie winnym jakci, którzy jej dokonali.Co zaÅ› dotyczy pana de Craon, wyrok nad nim zasÄ…dzono zaocznie, bez jegoobecnoÅ›ci.Dobra jego skonfiskowano, ruchomoÅ›ci wcielono do skarbu, a posiadÅ‚oÅ›ci ziemskie rozdanopomiÄ™dzy sÅ‚użbÄ™ królewskÄ….Część wziÄ…Å‚ książę de Touraine.34AdmiraÅ‚ Jan de Vienne, któremu polecono zajÄ™cie ziemi i zamku zwanego Bernard, wszedÅ‚ doÅ„ no-cÄ… ze swymi ludzmi.Tam zastawszy JoannÄ™ z Chatillon, żonÄ™ Piotra de Craon, jednÄ… z najpiÄ™kniejszychkobiet swego czasu, wyrzuciÅ‚ jÄ… półnagÄ…, wraz z jej córkÄ… za bramy zamku.PaÅ‚ac w Paryżu, w którym zamiar zbrodni siÄ™ wykluÅ‚ i dojrzaÅ‚, zostaÅ‚ zburzony aż do fundamentów;pÅ‚ugi zaoraÅ‚y miejsce, gdzie niedawno jeszcze zamek ów dumne wznosiÅ‚ wieżyce.Grunt zostaÅ‚ podaro-wany cmentarzowi ZwiÄ™tego Jana, a ulica Craona, którÄ… wÅ‚aÅ›ciciel swoim ochrzciÅ‚ imieniem, dostaÅ‚anazwÄ™ ZÅ‚ych ChÅ‚opców (des Mauvais Garçons), którÄ… nosi do dzisiejszego dnia.Gdy Piotr de Craon dowiedziaÅ‚ siÄ™, jaki na niego wydano wyrok, pomyÅ›laÅ‚, że zamek Sablè, do któ-rego siÄ™ schroniÅ‚ po dokonanym napadzie, nie jest dość bezpieczny i udaÅ‚ siÄ™ do ksiÄ™cia Bretanii.Książę wiedziaÅ‚ już o rezultacie chybionej wyprawy a także, że wspólny ich nieprzyjaciel żyje; to-też, gdy spostrzegÅ‚ Piotra de Craon wracajÄ…cego ze wstydem do tejże samej sali, z której niedawno wy-chodziÅ‚ z takÄ… dumÄ…, nie mógÅ‚ powstrzymać siÄ™ od zawoÅ‚ania na gÅ‚os caÅ‚y: Ach, kuzynie miÅ‚y, widocznie waść jesteÅ› bardzo niedołężny, skoro nie mogÅ‚eÅ› zabić tego czÅ‚eka,któregoÅ› miaÅ‚ w swej mocy!. MoÅ›ci książę odparÅ‚ Piotr de Craon chyba wszyscy diabli, którym on dostać siÄ™ musi kiedyÅ›,ochronili go i wydarli żywym z moich rÄ…k, gdyż ja sam zadaÅ‚em mu co najmniej sześćdziesiÄ…t ciosówtakich, że gdy spadÅ‚ z konia, miaÅ‚em go już za trupa.Ale na jego szczęście drzwi, na które runÄ…Å‚, byÅ‚yuchylone, wiÄ™c padÅ‚ do wnÄ™trza izby.Gdyby byÅ‚ legÅ‚ na ulicy, bylibyÅ›my go stratowali kopytami na-szych koni. Tak, wierzÄ™ odparÅ‚ chmurnie książę. Ale inaczej siÄ™ staÅ‚o, nieprawdaż? A ponieważ tu jeste-Å›cie, pewny jestem, że niedÅ‚ugo też na siebie czekać dadzÄ… posÅ‚owie jego królewskiej moÅ›ci.Ale mniej-sza o to, kuzynie miÅ‚y; cokolwiek mnie spotka i z kimkolwiek bÄ™dÄ… musiaÅ‚ walczyć z waszego powodu,macie sÅ‚owo moje.PrzybyliÅ›cie pozostaÅ„cie! Rad wam jestem!Stary książę podaÅ‚ rÄ™kÄ™ rycerzowi i zawoÅ‚aÅ‚ sÅ‚użalca, któremu kazaÅ‚ przynieść dzban hypokrasu idwa kubki.VIIIKsiążę Bretanii nie myliÅ‚ siÄ™ wcale przypuszczajÄ…c, że siÄ™ na wielkie naraża niebezpieczeÅ„stwo,dajÄ…c schronienie i opiekÄ™ Piotrowi de Craon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]