[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemożność znalezienia parkingu w zatłoczonym mieście niepowinna nikogo kosztować życia.Ale czasami z powodów, których nikt nie potrafi wyjaśnić, takwłaśnie było.Jaki głupi błąd popełniła wczoraj wieczorem Sylvia Blaire? Za długo zwlekała z powrotemdo domu? Nie zwróciła uwagi na krzewy rosnące wokół budynku? A może już wcześniejprzypieczętowała własną śmierć, zakochując się w niewłaściwym mężczyznie, zrywającz niezrównoważonym chłopakiem? Czasami nie potrafimy przewidzieć konsekwencji naszychczynów.Zaczęła się zastanawiać nad błędami, które mimo najlepszych intencji mógł popełnić KlubOcalonych.Czy rzeczywiście za bardzo naciskały na policję? Czy nie za szybko uwierzyływ winę Eddiego? Naprawdę nie wiedziała.A wątpliwości dręczyły ją coraz bardziej.ZmierćTrishy dostatecznie ją prześladowała.Nie sądziłaby była w stanie znieść świadomość, żeprzyczyniła się do śmierci kolejnej osoby. Nie widziałaś go? zapytał w końcu Griffin.Jillian zamknęła oczy. Nie odparła znużona. Tak jak mówiłam Fitzowi, a potem D Amato.niczego niewidziałam.Moja siostra mieszkała w suterenie, światła były wyłączone.Napadł mnie od tyłu. Ale pamiętasz jego głos? Tak. Walczyłaś z nim? Tak. Co czułaś? Dotknęłaś jego rąk? Próbowałam je zdjąć z gardła oznajmiła beznamiętnie. Były czymś osłonięte? Tak.Czymś gumowym.Jakby miał lateksowe rękawiczki, co sprawiło, że od razupomyślałam o Trish. A jego twarz? Próbowałaś ją podrapać albo bić? Może miał wąsy, brodę?Musiała się zastanowić. Nie.Nie pamiętam, żebym uderzyła go w twarz.Ale śmiał się.Mówił.Nie miałprzytłumionego głosu, więc raczej nie zarzucił nic na głowę. A udało ci się go uderzyć? Między nogi.Ręką. Był ubrany? Tak.Miał spodnie, buty.Zdaje się, że zdążył się wcześniej ubrać. A pamiętasz może, z jakiego materiału miał spodnie? Co poczułaś, kiedy go uderzyłaś? Z bawełny odparła bez namysłu. Materiał był miękki.Na pewno nie drelich.Tomusiały być spodnie na lato albo od dresu. A wyżej? Uderzyłam go w żebra.Też bawełna.I guzik.Więc to nie był T-shirt, tylko normalnazapinana koszula. Taka, w jakich lubił chodzić Eddie? Dokładnie! Pokiwała energicznie głową.Griffin spojrzał na ocean.Słońce było jeszcze wysoko.Pusta plaża, kojący szum fal.Tylkobrodzce z piskiem biegały po mokrym piasku w poszukiwaniu pokarmu. Zwietne miejsce na weekendy zagadnął. Można odpocząć po tygodniu stresów w pracy. Tak. Twoja mama wciąż tu przyjeżdża? Lubi się wygrzewać na werandzie, kiedy jest ładna pogoda.Toppi też uwielbia to miejsce. A Trisha? Też jej się tu podobało odparła spokojnym głosem. Opowiedz mi o niej, Jillian.Opowiedz o czymś, co wiązało się z tym miejscem. Po co? Bo dobrze jest powspominać.Nawet jeżeli to boli.Nie odpowiedziała od razu.Nic nie przychodziło jej do głowy.Trochę ją to przestraszyło.Minął przecież dopiero rok.Trisha nie mogła tak szybko zniknąć z jej pamięci.W końcu jednakuspokoiła się, wzięła głęboki oddech.Spojrzała na pieniące się fale i okazało się, że to wcale nietakie trudne. Trisha była straszną psotnicą.Lubiła rzucać się w fale, a potem wybiegała na plażę, turlałasię po piasku i straszyła mamę i mnie, że nas uściska. Co wtedy robiłaś?Uśmiechnęła się. Przerażoną minę, oczywiście.Nie przepadam za wodą ani za piachem.Dla mnie plaża jestpo to, żebym mogła leżeć na wielkim ręczniku pod wielkim parasolem i czytać dobrą książkę.Właśnie dlatego Trishę tak to bawiło. W końcu odwróciła się do niego i spojrzała mu w oczy.Opowiedz mi o swojej żonie.Skoro dobrze jest powspominać, nawet kiedy to boli, opowiedz mio niej. Miała na imię Cindy, była piękna i bardzo ją kochałem. Jak się poznaliście? Na wycieczce w New Hampshire.Oboje należeliśmy do Klubu Wspinaczki Górskiej.Onamiała dwadzieścia siedem lat.Ja trzydzieści.Wyprzedziła mnie w drodze na szczyt Mount Washington, ale ja przegoniłem ją w drodzepowrotnej. Czym się zajmowała? Była elektronikiem. Naprawdę? Jillian spojrzała na niego ze zdziwieniem.Wyobrażała sobie jego żonę jakokogoś.z mniejszym mózgiem.Może słodką blondynkę, którą pociągają bicepsy. Pracowała w firmie w Wakefield powiedział Griffin. A poza tym lubiła dłubać na boku.Niedługo przed chorobą zaprojektowała nawet nowy model EKG.Dostała patent i tak dalej.Wciąż mam na ścianie certyfikat. Musiała być dobra. Sprzedała prawa za trzy miliony dolarów oznajmił rzeczowo Griffin. Była bardzodobra.Jillian patrzyła na niego z rosnącym zdumieniem.Naprawdę nie wiedziała, co powiedzieć. Nie musisz już pracować. Tego bym nie powiedział. Ale trzy miliony dolarów. Pracuje się z wielu powodów.Ty też masz pieniądze, Jillian.A mimo to prowadzisz firmę. To pieniądze mojej matki.Chcę, muszę mieć własne.Griffin uśmiechnął się do niej. A tamte pieniądze zarobiła moja żona powiedział łagodnie. Może ja też potrzebujęwłasnych.Poza tym dodał zmienionym głosem rozdałem je. Wszystkie? Co do centa.Wkrótce po tym, jak miałem załamanie.I coś ci powiem.Jeżeli rzucenie sięna podejrzanego o dziesięciokrotne morderstwo pedofila nie przekona ludzi, że masz świra,z pewnością przekona ich rozdanie milionów dolarów. Rozdałeś je? Wciąż nie mogła się oswoić z tą myślą.Nie wyobrażała sobie, że policyjnydetektyw zarabiający około pięćdziesiąt tysięcy rocznie pozbył się trzech milionów.No, dobrze,półtora miliona po odjęciu podatków.Dziwiło ją, że opowiedział jej to wszystko.A może nie było się czemu dziwić.W końcuubiegłej nocy przyjechał do jej domu.I tak naprawdę nie miał obowiązku spotykać się z niąi potwierdzać przekazania pieniędzy ojcu Rondellowi.Mimo to wciąż się zjawiał, a ona wciążz nim rozmawiała.Oboje muszą być stuknięci. Kiedy Cindy podpisała umowę podjął Griffin to było coś niesamowitego.Pracowałanad tym modelem pięć lat, aż tu nagle proszę, nie tylko udało jej się go zbudować, ale jeszczesprzedała go za grube pieniądze.To było niesamowite, wspaniałe.Ale potem zachorowała.W jednej chwili była szczęśliwą, pełną życia kobietą, a w następnej zmieniła się w diagnozęlekarską.Zaawansowany rak trzustki.Dawali jej osiem miesięcy życia.Umarła po sześciu. Przykro mi. Kiedy Cindy zarobiła te pieniądze, byłem w siódmym niebie. Wzruszył ramionami.W końcu co może być złego w trzech milionach dolców? Cindy kupiła sobie u Nordstroma nowerzeczy, zaczęliśmy myśleć o kupnie nowego domu, może nawet jachtu.Zachowywaliśmy się jakdzieci.Nie mogliśmy uwierzyć, że ktoś dał nam tyle szmalu.Ale potem Cindy zachorowałai umarła.A te pieniądze.zaczęły mi ciążyć.Czułem się, jakbym podświadomie podpisałcyrograf z diabłem.Fortuna w zamian za żonę. Miałeś poczucie winy powiedziała łagodnie Jillian. Tak.Tak to już jest z nami katolikami.A może szkoda.Cindy była inna.Do samego końcamyślała o mnie, próbowała mnie przygotować. Uśmiechnął się gorzko. To ona umierała, alerozumiała, że mnie było ciężej. Musiałeś po jej odejściu dalej żyć. W każdej chwili zamieniłbym mój los na jej wyznał cicho. Chętnie zająłbym toszpitalne łóżko, wziął na siebie ból, powolną utratę sił, śmierć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]