[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trwa to zaledwie sekundę, ale sekundę, na którą spoglądamy z boku i pod tym kątemwydaje się dłuższa.Zapewne to właśnie teraz nastąpiło.Miałem wrażenie, że czekam całydzień i noc, lecz ponieważ w tym czasie nie zdarzyło się nic innego, mogę założyć, że wistocie trwało to jedynie chwilkę.- Nic jej nie jest, Castor - odparła Juliet normalnym głosem.- Co to znaczy: nic jej nie jest? - warknąłem.- Słyszałem, jak rozwalasz cały dom.Głos Juliet brzmiał upiornie spokojnie i kontrast tej obojętności z wcześniejszymiwydarzeniami był tak wielki, że aż mnie przeraził.- Uderzyłam krzesłem o ścianę, połamało się.Sue nic się nie stało.Ale teraz niepozwala mi się dotknąć ani do siebie zbliżyć.Mogę cię prosić o przysługę?Trudie podeszła do mnie i czekała w milczeniu, próbując zrozumieć, co się, do diabła,dzieje, z mojej części rozmowy.- Przysługę? - powtórzyłem tępo.- Powiedziałam ci, że kiedy uznam, że znów mogłabym ją skrzywdzić, odeślę ją.-Chwila ciszy.- Nie może tu zostać.- Zaraz tam będę - oznajmiłem.- Niech żadna z was nigdzie się nie rusza.- W nagłym natchnieniu dodałem: - Oddaj Sue słuchawkę.Rozejrzałem się, poszukując taksówki, lecz żadnej nie dostrzegłem.Ruszyłemszybkim krokiem wzdłuż Mercer Street, Trudie dreptała obok.Dotarłem do końca ulicy, nimw telefonie zabrzmiał głos Sue, załamując się nawet na prostym słowie.- Halo?Na Shafsbury Avenue kręciło się mnóstwo taksówek.Zatrzymałem jednąmachnięciem prawej ręki, ściskając komórkę w lewej.- Dam ci przyjaciółkę - poinformowałem Sue, wsiadając do wozu.- Rozmawiaj z nią.Daj jej znać, gdyby coś się stało.- Podałem telefon Trudie, dodając pod adresem kierowcy: -Royal Oak.- I ruszyliśmy.Dzięki burmistrzowi Livingstone'owi i jego cudownym opłatom przeciwkorkowymcałkiem szybko przejechaliśmy przez centrum, ale potem utknęliśmy na dobre na EdgwareRoad w stronę Westway.Trudie cały czas podtrzymywała rozmowę o niczym z Sue Book.Nato właśnie liczyłem.%7łe sprawi, że Sue zapomni o swym strachu, jednocześnie informującmnie, że wciąż żyje.Ja siedziałem z zamkniętymi oczami, myśląc o Juliet, a raczej oodpowiadającej jej melodii.Gdybym musiał z nią walczyć, będę potrzebował przywołać jąnatychmiast, a w tym momencie przepychała się z innymi melodiami i żadnej z nich to niesłużyło.Musiałem zapomnieć ostre frazy strachostwora z basenu w Super-Self i podstępnedysharmonie Asmodeusza, odepchnąć je w głąb umysłu.Oczywiście, sam siebie oszukiwałem.Flet prosty świetnie sprawdza się w starciach zduchami, ale w walce z demonem jest jak kusza przeciwko kałasznikowowi: masz jeden strzałi giniesz, nim zdążysz przygotować następny.Jednak to było kolejne bagno, do którego samwciągnąłem niewinnego obserwatora, toteż nie mogłem po prostu odejść.Nie, jak zwyklemusiałem wmaszerować w sam środek, pogwizdując wesołą melodię.Bourne Terrace była cicha i pusta, z zewnątrz dom Sue sprawiał wrażenie pogodnego ispokojnego.- Zaraz wrócimy - poinformowałem taksówkarza.- Niech pan nie odjeżdża.Trudie przez całą drogę do drzwi wygłaszała komentarze na bieżąco.- Teraz idziemy podjazdem, jesteśmy na zewnątrz.Drzwi otworzyła Juliet i odsunęła się na bok, by nas wpuścić.Spojrzałem na niąpytająco.Jej wzrok powędrował w stronę fletu, który wciąż ściskałem w dłoni, i uniosła brew.- Nie będziesz go potrzebował - oznajmiła.- Na szczęście dla ciebie.- Może i nie - ustąpiłem.- A ty?- Czy chcę, żebyś graniem przywołał dawną mnie? - spytała Juliet z sardonicznym naciskiem.- Nie.Nie chcę.Przynajmniej na razie.Ale zabierz ją stąd szybko.Nie chce namnie patrzeć, a kiedy się zbliżę, płacze.To mnie.drażni.Czuję, że tracę panowanie.- Jesteś pewna, że to jedyny sposób? - zapytałem niezręcznie.- Nie masz pojęcia,dlaczego tak się dzieje? Niczego nie zauważyłaś? - Przypomniałem sobie malowanekamienie.- Znalazłem koło twojego domu i w innych miejscach przywołania.Myślisz, żektoś mógł.Juliet się skrzywiła.- Mógł wywołać inną moc przeciw mnie? Nie, Castor.Nie mogłabym tego przeoczyć.Myślę.- Nagle wzruszyła ramionami.Wydało się to niemal mimowolne, jakby strącała zsiebie niechcianą rękę natręta.- To moja natura - oznajmiła z napięciem.- Istnieją granice,poza które nie mogę wyjść, zmieniając się.Dotarłam do końca trasy, Castor, i zaczynam sięcofać.Patrzyła na mnie i nagle uświadomiłem sobie, że jej oczy znów są czarne.Chwilowoczerwone ognie przygasły.Lecz napięcie w całym jej ciele świadczyło wyraznie, że walczyłaz własnym instynktem, z każdą sekundą z większym trudem strzegąc granic racjonalności.- Zaczekaj w kuchni - poradziłem.- Zamknij drzwi.Włącz radio.Zrób sobie kawę.Juliet zastanowiła się i kiwnęła głową.- Bezkofeinową! - zawołałem, gdy zamykała za sobą drzwi.Sue siedziała na kanapie w salonie, parę stóp od niej, na dywanie walały się szczątkistrzaskanego krzesła, niczym odłamki po wybuchu.Telewizor z wgniecionym ekranem leżałna boku w kącie.Poszarpana dziura w tynku nad nim świadczyła o tym, jak się tam znalazł i zjaką szybkością.Kiedy weszliśmy, Sue podniosła się na powitanie, pozdrowiła mnie i spojrzałapytająco na Trudie, w sposób, który zachęcał do jej przedstawienia.Obawiałem się, że możebyć w szoku, ale wyczułem w niej raczej spokój i przemożny smutek.Wyglądała jak ktoś, ktow końcu stracił resztkę nadziei i zaczyna odkrywać straszliwą ulgę, jaką niesie rozpacz.- Powinnaś spakować kilka rzeczy - rzekłem.- Ubrania.Kosmetyki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •