[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na widok jeepa a\ otworzyła usta ze zdumienia.Okazało się, \ebowiem, \e nie tylko ona i Matt zmienili się w parę dzieci - kwiatówrodem z najprawdziwszej hipisowskiej komuny.Samochód tak\eudekorowany został gustownym deseniem w kwiatki.- Jakich bzdur im naopowiadałeś, co? - zapytała Matta, ledwowyjechali z parkingu.Długo zwlekał z odpowiedzią.Odezwał się dopiero, kiedyznalezli się na autostradzie:- Powiedziałem im, \e mą\ się nad tobą znęcał i \e zwróciłaś siędo mnie o pomoc, a potem.- urwał z zakłopotaniem - nno.stało się,zaszłaś ze mną w cią\ę.Teraz uciekamy przed Waynem, który grozinam, \e zastrzeli nas oboje.- W cią\ę, z tobą - obruszyła się.- Te\ pomysł!- Najwa\niejsze, \e oni w to uwierzyli.- Wzruszył ramionami.-A za jedyne dwieście dolców zgodzili się zamienić z nami tablicamirejestracyjnymi i poratowali nas tymi wystrzałowymi ciuszkami.Amanda szczelniej okręciła się szalem.- Zapłaciłeś im a\ tyle?- Warto było.Uwa\am, \e jeep jest fantastycznie zamaskowany.My zresztą te\. - Ciekawe, \e zdą\yłeś im powiedzieć a\ tyle w tak krótkimczasie.- W głosie Amandy zabrzmiał szczery podziw.- śałuję, \etego nie słyszałam.- I słusznie.Mam niezłe gadane.- Uśmiechnął się, zerkając nanią z ukosa.Nie mogła temu zaprzeczyć.Nagle uderzyła ją pewna myśl.- Zaraz, zaraz.Jeśli potrafisz na poczekaniu wymyślać takiehistoryjki, to skąd mam wiedzieć, \e mnie te\ nie nabierasz? -Popatrzyła na niego podejrzliwie.- Po prostu musisz mi ufać, skarbie.Nie odpowiedziała.Przez kolejne kilka minut jechali wmilczeniu.Kiedy dotarli na przedmieścia Casper, Matt zwolnił izaczął uwa\nie przyglądać się mijanym motelom.- Nie uwa\asz, \e lepiej by było, gdybyśmy wynieśli się stąd jaknajszybciej? - zapytała.- Nie - zaprzeczył stanowczo.- Logan właśnie tego sięspodziewa.Dlatego zatrzymamy się tutaj, a potem wmieszamy w tłumturystów.- Czy twoi koledzy nie wpadną na to, \e postanowiłeś zmylićtrop?Roześmiał się cicho.- Na pewno.Ale domyślą się równie\, \e za chwilę znowuzmienię plany.Wiedzą, \e jestem nieprzewidywalny.Skręcił w boczną uliczkę, przy której mieściły się wyłącznierestauracje i motele.Przyjrzawszy się im dokładnie, zatrzymał autoprzed rzędem drewnianych domków letniskowych, usytuowanych tu\u podnó\a gór.Odrapaną bramę otaczającą dziedziniec zdobiłapodobizna niedzwiedzia grizzly, który trzymał w łapie tabliczkę znapisem wolne miejsca".- Pod jakim nazwiskiem się zameldowałeś? - zagadnęła Matta,kiedy wrócił z recepcji.- Mógłbym występować jako Al Hewitt, ale uznałem, \e CalFlint to rozwiązanie o wiele mniej ryzykowne.- Kto to jest Cal Flint? Kolejny facet, którego unieszkodliwiłeśna jakiś czas?- Nie.Zwykle noszę przy sobie zapasowe dokumenty.- Ach, tak.- Amanda zamyśliła się.- Ale chyba twoi koledzy zRandolph Security znają nazwiska, którymi się posługujesz?Potrząsnął głową.- Zanim tu przyjechałem, zatrzymałem się w Denver.Miałemsprawdzić pewną tajną dokumentację.Wtedy po raz pierwszy u\yłemnazwiska Flint.- Skoro tak mówisz.- wzruszyła ramionami.Tymczasem Mattpodjechał pod bungalow usytuowany nasamym końcu placu.Wysiedli z samochodu i weszli do środka.Pokoik był dość przytulny, choć bardzo skromnie umeblowany.Znajdowały się tam tylko dwa drewniane łó\ka, du\a szafa, fotel, a napodłodze le\ał sznurkowy dywanik.- Nareszcie wyśpię się w prawdziwym łó\ku - westchnęłaAmanda.Matt zamknął drzwi i oparł się ramieniem o ścianę.- Jestem do twojej dyspozycji.- Głośno przełknął ślinę.- Tylkopowiedz, czego oczekujesz.Wpatrywała się w niego uwa\nie, bezskutecznie usiłując odczytaćcokolwiek z wyrazu jego twarzy.Wreszcie zdecydowała, \e szczerzepowie mu o tym, co ją gnębiło:- Prawdę mówiąc, tak wiele się ostatnio wydarzyło, \e zupełnienie wiem, co powinnam zrobić.- Wiem.- Postąpił krok naprzód.Spodziewała się, \e powie cośjeszcze, ale on rzucił tylko: - Odpocznij trochę.Ja wyjdę załatwićkilka spraw.- Jakich spraw?Wiedziała, \e nie powinna tego robić, ale to pytanie zadaławłaściwie tylko po to, \eby go sprawdzić.Zało\yła, \e jeśli powie jej,co zaplanował, będzie to znak, \e mo\e mu zaufać.- Chciałbym porozmawiać z Timem Francettim, tymdetektywem, który zajmuje się śledztwem w sprawie śmierci Colina- wyznał.- Mo\e uda mi się zdobyć jakieś informacje, którebędziemy mogli wykorzystać.- Szanta\ując Logana?- Owszem.- Skąd wiesz, \e Francetti zechce z tobą współpracować?- Skrzywiła się z powątpiewaniem.- Przecie\ Logan mu płaci.Ito, jak przypuszczam, całkiem niezle.- Nie zapominaj, \e mam niesamowity dar przekonywania.- No, tak - westchnęła.Przypomniała sobie przedstawienie, jakie odegrał przed Crystal iLee.Pewnie znał te\ wiele innych chytrych sposobów zjednywaniasobie ludzi.- Przy okazji kupię coś na obiad - zaofiarował się.- Na co maszochotę?- Na mleko - odparła bez zastanowienia.- Tylko pamiętaj,odtłuszczone i bez ko\uchów.Nienawidzę ko\uchów na mleku.- A do jedzenia? Zastanawiała się przez chwilę.- Przynieś mi pieczonego kurczaka - zdecydowała w końcu.- Do tego ziemniaki puree i sałatka.Z zielonych warzyw.- W porządku.Wrócę tak szybko, jak będę mógł.Przekręć kluczw drzwiach i nie otwieraj nikomu.- Dobra, dobra - niecierpliwie machnęła ręką.- A tak przy okazji,wydaje mi się, \e zanim wyjdziesz, powinieneś zmyć z włosów kurz ibłoto
[ Pobierz całość w formacie PDF ]