[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Keneb raz jeszcze chwycił za wodze.*Porucznik Ranal wjechał na wzgórze i ściągnął mocno wodze.Koń stanął dęba,rysując się na tle nieba. Niech mnie bogowie wezmą, mógłby go ktoś ustrzelić.Skrzypek nie odwrócił się, by sprawdzić, kto to powiedział.Był zbyt zajętyszamotaniem się z własnym koniem, by przejmować się takimi sprawami.W \yłachtego bydlęcia płynęła wickańska krew i w związku z tym gorąco pragnęło przelać jegowłasną.Ich wzajemna nienawiść pięknie rozkwitała. Co ten skurczybyk kombinuje? zapytał Mątwa, podje\d\ając do sier\anta.Zostawiliśmy za sobą nawet dru\ynę Geslera, a jeden Kaptur wie, gdzie się podziałBorduke.Dru\yna dołączyła do porucznika na staro\ytnym, biegnącym na podwy\szeniutrakcie.Na północ od niego ciągnęły się rozległe wydmy Raraku, migoczące w blaskusłońca.Ranal zawrócił wierzchowca i spojrzał na swych \ołnierzy.Potem wskazał rękąna zachód. Widzicie ich? Czy wy w ogóle macie oczy, do cholery?Skrzypek przechylił się i splunął piaskiem.Potem spojrzał w kierunkuwskazanym przez Ranala.Zobaczył tam około dwudziestu jezdzców.Pustynnychwojowników, oddalających się od nich spokojnym galopem.Zapewne była to tylnastra\. Poruczniku zaczął w tutejszych piaskach \yje taki pająk.Porusza się podpowierzchnią, ale ciągnie za sobą wijący się na wierzchu wę\owaty ogon, którego niemogą nie zauwa\yć głodne drapie\niki.To jest du\y pająk.Jastrząb opada z góry,\eby złapać tego wę\a, a potem rozpuszcza się i znika w pajęczym gardle. Przestań wciskać mi kit, sier\ancie warknął Ranal. Widzimy ich dlatego, \espóznili się z ucieczką z oazy.Zapewne byli zbyt zajęci plądrowaniem pałacu, \ebyzauwa\yć, \e sha ik nadziano na miecz, Psobójcy nie \yją, a cała reszta spieprza stądco sił w nogach tych wychudzonych koników. Aypnął spode łba na Skrzypka.Chcę dostać ich głowy, ty posiwiały zabytku. Prędzej czy pózniej ich złapiemy, poruczniku tłumaczył Skrzypek. Lepiejzrobić to z całą kompanią. W takim razie złaz z siodła i siadaj tyłkiem na tym trakcie, sier\ancie! Zostawwalkę innym! Reszta, za mną!Ranal ponaglił nogami spienionego rumaka, zmuszając go do cwału.Skrzypek znu\onym gestem nakazał \ołnierzom podą\yć za nim, po czym ruszyłich śladem na wierzgającej klaczy. Coś go wkurzyło! zawołał Koryk, mijając go galopem. Kogo, mojego konia czy porucznika?Seti uśmiechnął się szeroko. Twojego konia.oczywiście.Nie lubi dzwigać takiego cię\aru, Skrzypek.Saper sięgnął za siebie, poprawił cię\kie juki i zmontował kuszę. Ju\ ja wkurzę to bydlę mruknął. Tylko zaczekaj.Minęło południe.Prawie siedem dzwonów od chwili, gdy przyboczna powaliłasha ik.Skrzypek raz po raz spoglądał na północ, na Raraku, gdzie wcią\rozbrzmiewała pragnąca go ogarnąć pieśń.Co chwila cichła, by potem rozlec się nanowo.Zauwa\ył, \e na horyzoncie za rozległą pustynną niecką pojawiła się ławicabiałych chmur.Coś tu nie jest w porządku.W twarz uderzył go nagle podmuch niosącego piasek wiatru. Zjechali z traktu! krzyknął Ranal.Skrzypek zerknął na zachód.Jezdzcy rzeczywiście opuścili nasyp i mknęli naukos przez nieckę, prosto ku zbli\ającym się kłębom piasku.Bogowie, tylko nie następna burza piaskowa.Sier\ant wiedział, \e tym razem mają do czynienia z naturalnym zjawiskiem.Podobne burze były na tej pustyni czymś normalnym.Pojawiały się nagle niczymkapryśny demon, szalały przez dzwon czy dwa, zostawiając za sobą ście\kęzniszczenia, a potem znikały równie niespodziewanie, jak się pojawiły.Wyprostował się w siodle. Poruczniku! Oni wjadą prosto w tę burzę! Wykorzystają ją jako zasłonę!Lepiej. Jak nie przestaniesz trzepać ozorem, to ci go wyrwę, sier\ancie! Zrozumiano? Tak jest ustąpił Skrzypek. śołnierze, pościg z pełną szybkością! zawołał Ranal. W tej burzy będąmusieli zwolnić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]