[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie przyszłam tutaj, żeby rozpływać się w kurtuazji. Powiedziała to kobieta, która stała po drugiej stronie sali, w pobliżu wielkiego obrazu.Patrzyła przez zamknięte powieki chwytając rękoma swoje łokcie, nerwowo nucąc byrozluznić swój kręgosłup i odwracając się twarzą do pokoju.Wiedziałam, gdzie Ethan i Oliviadostali swoją ciemną skórę i egzotyczny wygląd.Nilisha MacNair była tego samego wzrostuco ja, ale była bardziej delikatna przez co wydawała się być mniejsza.Człowiek mógł mieć namyśli słowa takie jak ptaszek, zalotna, dopóki nie spojrzał jej w oczy.Kiedy już je zobaczył,ciemne i nieprzeniknione, wiedział lepiej.Oczy odzwierciedlały kłamstwa na twarzy.Była jak piekło na kółkach, a on byłprzyzwyczajony do niej na swój własny sposób.Mężczyzna stał przy niej, ale nie za blisko.Był tak wysoki, jasnowłosy i blady, jak ona mała, ciemnowłosa i mroczna.Był równieżumięśniony w sposób w jaki nie mogła stworzyć tego natura.Jego ramiona były szerokie,talia wąska, ręce wystarczająco duże, aby zakryć całą jej głowę, ale wyraznie się jej bał.Och,to był ochroniarz pełną gębą, ale to też, nie był prawdziwy strach.Merle oparty był niedbalew pobliżu wielkiego blondyna.Nie wiedziałam gdzie był Caleb i nie obchodziło mnie to.- Jestem Kadra, a to Kashyapa, który jest martwy, jest moim mężem.Nilisha MacNair wzięła urwany wdech, potem odzyskała kontrolę, jak góra zapadająca się wpodłoże.- Czy mój mąż.- Ojciec nie jest martwy. Powiedziała Olivia. Nie pozwolę ci, sprawić by stał się martwyprzez rezygnację.Jej brat, Ethan, dotknął jej ramienia jakby chciał ją uspokoić i powiedzieć, żeby się zamknęła.Zignorowała go.Ale szkoda została już wyrządzona, walka była przesądzona.- Jak śmiesz? Jak śmiesz powiedzieć, że chciałabym ujrzeć go martwym? Jestem tylko rządnaprawdy!Olivia wstała zrzucając rękę brata.- Po prostu nie mogę znieść tego, że był z inną kobietą, kiedy to się stało.Nastrój do walki zaczął przygasać.Podobno Henry MacNair, patriarcha klanu, pozostawiłkochankę i kolegów, kobrołaki, kiedy ktoś go porwał.Nie znaleziono ciała, ale zostawił posobie dużo krwi.Nie obyło się bez śladów walki, samochód leżał na boku, a sporychrozmiarów drzewo było poocierane.Kiedy zmienni walczą, to walczą naprawdę.Irzeczywiście dowiedziałam się trochę z walki, ale kiedy ograniczała się do dwóchwrzeszczących na siebie, czasem nawet nie po angielsku, kobiet, mniej niż stopę ode mnie,miałam dość.Rozejrzałam się po pokoju za Donovanem.Przyprowadził je do mojego domupo wszystkim.Wzruszył ramionami.Zasadniczo, nie wiedział co miał zrobić.Miałam wizję zalewającejnasze głowy wody, więc postanowiłam, że po prostu lepiej jest wyjść z pokoju.Skinęłam na innych, żeby przeszli do kuchni, i zrobili to.Kiedy ostatnia osoba wyszła z pokoju krzycząc,że zaczęła zamarzać, odezwała się Nilisha.- Dokąd wszyscy zmierzamy?Janet Talbot powiedziała do nas wszystkich. Do cichego miejsca.Nie mogłam zobaczyć twarzy kobiety, ale prawie mogłam wyczuć zakłopotanie w powietrzu.To nie były umiejętności zmiennego, tylko czyste przypuszczenie.- Proszę. Powiedziała Olivia. Proszę, ja przepraszam.Proszę wróć.Wszyscy zaczęli się wciskać z powrotem do pokoju.Nilisha aktualnie zajmowała krzesło zblond ochroniarzem za jej plecami.- Jesteśmy bardzo zaniepokojeni o mojego męża.- Martwisz się o niego, mamo?  powiedziała Olivia.Kobieta skinęła głową uśmiechnięta.- Tak, martwię.- On nie żyje. Odpowiedziała dziewczyna.- Jeżeli masz nadzieję, to ja też ją mam.Uśmiechnęły się do siebie jak w lustrzanym odbiciu, w tym samym momencie.Ethan spojrzałz ulgą, ale nie uśmiechnął się.- Dobra, oprócz Henrego MacNair, kto jeszcze zaginął?- Mój syn, Andy. Powiedziała Janet Talbot.Podała mi zdjęcie młodego mężczyzny z jejobciętymi krótko, brązowymi włosami, ale rysami delikatniejszymi niż jej własne.Byłprzystojny, na granicy piękności.- Wygląda jak swój ojciec. Powiedziała to tak, jakby wypominała brak zauważeniapodobieństwa wcześniej.Nie mogłam powiedzieć żadnej cholernej rzeczy.- Nasza Ursa. Powiedział Boone. Nie pomyślałem, żeby przynieść zdjęcie.- Ursa, niedzwiedz, wasza królowa?  Zrobiłam z tego pytanie.Kiwnął masywną, brodatą głową, a ja zastanawiałam się jak to przeoczyłam.- Ona poszła podnieść kilka rzeczy w sklepie i nie wróciła.%7ładnych oznak walki, po prostuzniknęła.Spojrzałam na Gil z zielonymi oczami. Kogo straciłaś?Pokręciła głową. Nikogo, po prostu jestem przerażona.Spojrzałam na Christine. A co z tobą? - Jestem tutaj jako reprezentant jednej czy dwóch grup zmiennych.Ci z nas, którzy wybraliSt.Louis, ponieważ nie było innych takich jak my.Jestem jedynym trygrysołakiem wmieście, więc nie straciłam nikogo, ale ogólnie straciliśmy lwa.- Nie sądzę, zgubiliście lwa o imieniu Marco?Christine potrząsnęła głową. Nie, Josepha, dlaczego?Odpowiedział Donovan. Człowiek lew miał na imię Marco.- Och. wydusiła.- I. Dodał Donovan. Joseph nie może przemieniać się wśród ludzi.Nikt, kogo znam, niemoże tego zrobić, zmienić formy i pozostać w dobrych stosunkach z innymi.Christine kontynuowała dalej, tak jakbym w ogóle nic nie powiedziała.Skupiona, Christinezawsze taka jest.- Partnerka Josepha jest w ciąży.Amber wolałaby być tutaj, ale jest przykuta do łóżka, dopókinie urodzi dziecka.- Dopóki go nie straci, to masz na myśli?  Powiedziała Cherry.Spojrzałam na nią. Mówisz tak, jakby straciła dziecko już wcześniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl