[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bordenave, oczarowany tą inscenizacją, pomyślał, jaką tomógłby zrobić kasę, gdyby jego wysokość zechciał ukazać się tak na scenie w drugim akcieJasnowłosej Wenus.% A może byśmy sprowadzili moje kobietki % krzyknął wpadając w ton poufały.Nana za-protestowała.Sama jednak się rozswawoliła.Fontan pociągał ją swoją groteskową maską.Ocierając się o niego i obejmując go spojrzeniem ciężarnej kobiety, która ma chęć na cośostrego, zaczęła nagle mówić do niego po imieniu.% No, nalewajże, zwierzaku! Fontan napełnił znowu kieliszki, które wypito, powtarzając tesame toasty.% Za zdrowie waszej wysokości!% Za zdrowie armii!% Za zdrowie Wenus!Lecz Nana gestem nakazała milczenie.Podniosła swój kieliszek bardzo wysoko i powie-działa:% Nie, nie, za zdrowie Fontana!.Dziś są imieniny Fontana, za zdrowie Fontana! Za zdro-wie Fontana!Więc trącono się po raz trzeci i zaczęto wydawać okrzyki na cześć Fontana.Książę widząc,jak młoda kobieta pożera komika wzrokiem, skłonił się i rzekł z wyszukaną grzecznością:% Panie Fontan, piję za pańskie sukcesy.Mówiąc to jego wysokość stał oparty o gotowalnię, połami surduta ocierając się o marmu-rową płytę.W głębi alkowy była jakby wąska łazienka.Wypełniała ją para unosząca się zmiednicy i gąbek tudzież ostra woń olejków zmieszana z kwaskowatym, upajającym zapa-chem szampana.Książę i brabia Muffat, pomiędzy którymi Nana była uwięziona, musielipodnieść ręce, by przy najmniejszym ruchu nie muskać jej bioder i piersi.A pani Juliuszowa,chłodna i sztywna, czekała z surową miną, podczas gdy Satin, zdumiona, że książę i panowiewe frakach zadają się z gołą kobietą i z poprzebieranymi komediantami, myślała w głębi du-szy, że wytworni ludzie nie zachowują się wcale tak jak trzeba.Lecz w korytarzu zbliżał się dzwięk dzwonka starego Barillot.Gdy zjawił się w drzwiachgarderoby, stanął jak wryty na widok trzech aktorów jeszcze w kostiumach z drugiego aktu.% Och! Panowie, panowie, spieszcie się.% wyjąkał.% Już był dzwonek w foyer dla pu-bliczności.% Ba! % rzekł spokojnie Bordenave % publiczność poczeka.Jednakże po następnych to-astach, gdy butelki były już puste, aktorzy poszli się przebrać.Bosc, który umaczał brodę wszampanie, właśnie ją odczepił; spod szacownej brody ukazał się nagle pijak ze zniszczoną izsiniałą twarzą starego aktora, który pociąga winko.Wstępując na schody powiedział doFontana przepitym głosem:% Co? Oczarowałem go, prawda?Mówiąc to myślał o księciu.W garderobie Nany pozostali już tylko jego wysokość, hrabia i markiz.Bordenave oddaliłsię z Barillotem, któremu polecił, żeby nie dawał sygnału bez uprzedzenia pani.% Czy panowie pozwolą? % spytała Nana, zabierając się do pudrowania ramion i twarzy iprzygotowując się do wystąpienia nago w trzecim akcie.Książę usiadł na kanapie razem z mar-kizem de Chouard.Tylko hrabia Muffat stał.Dwa kieliszki szampana w tym upale jeszcze bar-dziej ich podochociły.Satin widząc, że panowie zamykają się z jej przyjaciółką, uważała, żetrzeba dyskretnie zniknąć za zasłoną.I znudzona czekała siedząc tam na walizce, a tymczasempani Juliuszowa spokojnie chodziła po garderobie, nie mówiąc słowa ani na nic nie patrząc.67 % Cudownie pani śpiewała swoją piosenkę % rzekł książę.Nawiązała się jakoś rozmowa,ale rzucano tylko krótkie zdania przerywane raz po raz milczeniem.Nana nie zawsze mogłaodpowiadać.Roztarłszy ręką krem na ramionach i twarzy, nakładała blansz rogiem ręcznika.Przez chwilę przestała patrzeć na siebie w lustrze, uśmiechnęła się rzucając powłóczyste spoj-rzenie w stronę księcia i nie odkładając blanszu szepnęła:% Wasza wysokość mnie psuje.Markiz de Chouard śledził całe to skomplikowane zajęcie z miną rozanieloną.Wreszcie po-wiedział:% Czy orkiestra nie mogłaby pani ciszej akompaniować? Zagłusza głos, a to jest zbrodnianie do darowania.Tym razem Nana wcale się nie odwróciła.Wzięła do ręki zajęczą łapkę;wiodła ją lekko i uważnie, zgięta nad gotowalnią, tak że jej białe, wydęte majtki wraz z ko-niuszkiem koszuli napinały się jak balon.Chciała jednak okazać, że komplement starca spra-wił jej przyjemność, więc poruszyła się kołysząc biodrami.Zapanowało milczenie.Pani Ju-liuszowa zauważyła pęknięty szew na prawej nogawce majtek.Odpięła z sukni szpilkę, uklę-kła przed Naną, która tymczasem, zdając się tego nie widzieć, starannie obsypywała się ry-żowym pudrem i uważała, by nim nie posypać policzków.Ale kiedy książę powiedział, żegdyby przyjechała na występy do Londynu, cała Anglia by ją oklaskiwała, roześmiała sięuprzejmie i odwróciła na moment, ukazując bielutki lewy policzek osłonięty obłokiem pudru.Potem nagle spoważniała, chodziło bowiem o nałożenie różu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •