[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po godzinie, pachnący dymem i oceanem, zapakowali rzeczy z powrotemdo bagażnika i ruszyli dalej lokalnymi drogami, które wiły się wśródwspaniałych kalifornijskich winnic.Dzień był ciepły i bezchmurny.Chłopcy,zmęczeni nadmiarem wrażeń, zasnęli na tylnym siedzeniu.- Denerwuję się - powiedziała Annie, usiłując przygładzić parękosmyków, które wysunęły się jej z warkocza.- Czym?- No wiesz, może to ma być mała, rodzinna uroczystość.- To co?- Ty nic nie rozumiesz!- Mylisz się, Annie, wszystko doskonale rozumiem.Ale skoro ja ciękocham, oni też cię pokochają.Zastygła w bezruchu.Powiedział, że ją kocha, pewnie jednak użył słowaw sensie eufemistycznym.Bo przecież nie kochał jej naprawdę, jak mężczyznakobietę, tylko jak przyjaciel przyjaciółkę.Ona to co innego.Kochała goprawdziwą wielką miłością od wielu lat; właściwie nigdy nie przestała gokochać.Wyczuwając jej niepokój, delikatnie przyciągnął ją do siebie.Jak wdawnych czasach.Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, potem on znów wbiłspojrzenie w krętą, czarną szosę.Serce zabiło jej szybciej.Wyatt był najwspanialszym mężczyzną, jakiegokiedykolwiek znała.Skąd miała siłę, żeby tyle lat żyć z dala od niego? No cóż,wtedy była młoda, zadziorna, uparta.Jak Brynn.Wszystko postrzegała wczarnych lub białych barwach.Teraz wiedziała, że nic jest tak: proste; że istniejewiele odcieni szarości.Wszędzie i we wszystkim,Najgorsze było to, że nadal Wyatta kochała.Może nawet bardziej niżdawniej.Był starszy, mądrzejszy, dojrzalszy.Z uroczego, beztroskiegomłodzieńca przeistoczył się w mężczyznę.W człowieka, na którego możnaliczyć.Tak jak zawsze mogła liczyć na ojca.Wróciła myślami do własnego ślubu.Kiedy wychodziła za mąż, niekochała Carla.Tęskniła za Wyattem.Carl zdawał się tego nie zauważać.Szalałza Annie od najmłodszych lat.To, że się pobiorą, było oczywiste dla wszystkichprócz niej.Potraktowała małżeństwo z Carlem jako odtrutkę na Wyatta.Uznała,że jeśli zdusi w sobie uczucie miłości, wówczas zapomni o Wyatcie i może zczasem pokocha męża.Niestety, tysiące problemów, z którymi Carl się zmagał -a znaczna ich część ujawniła się dopiero po ślubie - sprawiły, że coraz bardziejzamykała się w sobie.Dopiero przyjście na świat synów rozbudziło w niej chęćdo życia.Oderwawszy spojrzenie od twarzy Wyatta, utkwiła wzrok w przedniejszybie.Przygryzając wargi, zaczęła wpatrywać się w krajobraz za oknem.Nie wiedziała, co wypełni pustkę w jej sercu, kiedy Wyatt wróci doWaszyngtonu.Wcześniej, gdy rozstali się przed laty, było jej łatwiej - musiałasię troszczyć wyłącznie o siebie.Teraz ma dwóch synów; nie może pogrążyć sięw rozpaczy.Na myśl o blizniakach ogarnął ją niepokój.Jak oni zareagują nawyjazd Wyatta?Nie mogąc się oprzeć, ponownie przeniosła spojrzenie na Wyatta.Obserwowała jego profil, znajomy zarys ust, zmarszczki przy oczach, kształtbrody i policzków.Tyle razy je gładziła, całowała.Instynktownie czuła, że ichrozstanie przed laty nie pozostało również bez wpływu na Wyatta.Szukałpocieszenia w pracy.Tylko udowadniając światu, że jest kimś, mógł zapomniećo tym, że nikogo nie ma.%7łe otacza go emocjonalna pustka.Popatrzyła na bezkresne wody Pacyfiku.Na pewno nie było mu łatwo wykonać pierwszy krok i nawiązać z niąkontakt.Przypuszczalnie nie było mu też łatwo powiedzieć, że to ona miałarację, kiedy rzuciła studia, aby być z umierającym ojcem.A jednak przyznał siędo błędu, w dodatku zrobił to w sposób dojrzały i niezwykle kulturalny.Zerknęła przez ramię na śpiących synów.To, że z taką sympatią iwyrozumiałością odnosi się do dzieci, które urodziła innemu mężczyznie,również świadczy o jego dojrzałości i cudownym charakterze.Wyatt.Nie myślał o pracy, ani o karierze.Zostawił wszystko, aby pomócsiostrze.Pewnie tego nie wiedział, ale stał się człowiekiem, którego Joe Colton zdumą mógł nazwać synem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]