[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jęknął, gdy jego głowa osunęła się najpierw do przodu, a potem bezwładnie przetoczyłana bok.Sibylle krzyknęła, zaskoczona, a Rosie w teatralnym geście przykryła usta dłoniąi powiedziała: Ojej, nie chciałam tak mocno&Wyciągnęła rękę, ale zanim zdążyła go dotknąć, jęknął i otworzył oczy. Ty podła dziwko!Dopiero wtedy Rosie podała Sibylle pistolet. Zrób to tak, jak ci pokazałam.Tylko mocniej. 39 Co za debil! krzyknął Doktor, kiedy już wysłuchał relacji Hansa.Uderzył dłoniąw blat biurka. Czasem nie mogę uwierzyć, że on rzeczywiście& Urwał, potrząsającgłową.Hans był przekonany, że nie dokończył zdania z powodu jego obecności.To pierwszy raz,kiedy Doktor powiedział przy nim coś przeciwko Robertowi.W pewnym sensie Hans odczułsatysfakcję.Nie licząc wielu pomniejszych głupot, był to już drugi poważny błąd, który zrobiłRob. Znajdz ją, Hans.Musisz ją natychmiast odnalezć. Doktor wpatrywał się w niegoz kamienną twarzą. I pamiętaj: nie wolno ci skrzywdzić Jane.Jest mi potrzebna nienaruszonai ze zdrowym umysłem.%7łebym mógł ją dokładnie przeanalizować.A potem& Znów urwałi machnął ręką. Tak jest odparł Hans. Jak myślisz, co się stało? Nie sądzę, żeby Rob zniknął dobrowolnie.Wydaje mi się też niemożliwe, żeby Jane goobezwładniła.Doktor skinął głową. Rosemarie Wengler? Nie widziałem jej w pociągu, ale niewykluczone, że gdzieś się ukryła. Jeśli tak, to właśnie obezwładniła Roba.Być może w tej chwili idą już na policję.Chyba że są jeszcze bardziej odważne.Tak czy inaczej, pozostaje nam tylko czekać. Hanskiwnął głową. Jestem ciekaw Jane dodał Doktor. Bardzo ciekaw& 40 Przez pierwszych parę minut, gdy Sibylle została z Robertem sam na sam w pokoju, tenpróbował użyć wszystkich swoich wdzięków, aby nakłonić ją do poluzowania więzów.Kiedynie reagowała, próbował grózb. Hans was dopadnie.Szybciej, niż się spodziewacie.Kilka lat był w jednostce elitarnejLegii Cudzoziemskiej.Doznał tam wstrząsu psychicznego.On nie zastanawia się długo, mówięci.Z olbrzymią radością podetnie wam gardła.Rozwiąż mnie, a nic się wam nie stanie.Poprostu stąd zniknę.Co ty na to? Myślę, że zaraz wypróbuję patent Rosie odparła sucho Sibylle. Co ty na to?Po około dwudziestu minutach Rosie ponownie przekroczyła próg pokoju,z szelmowskim uśmiechem machając jakimiś kartkami. Patrz, co znalazłam.Mamy prawdziwe szczęście! Opadła na łóżko, prowokacyjniemrugając w stronę Roberta, i poklepała dłonią narzutę obok siebie. Usiądz tu, Sibylle.Sibylle położyła pistolet na kolanach Rosie.Ulżyło jej, kiedy wreszcie mogła się gopozbyć.Z zaciekawieniem zerknęła na zadrukowane strony. Co znalazłaś? A więc CerebMed Microsystems założono w 1996 roku.Jedynym właścicielem firmyjest profesor doktor Gerhard Haas.W internecie jest cała masa zdjęć i artykułów na jegotemat.Nie uwierzysz, ale ten typ ma chyba większe znajomości niż sam nadburmistrz.A oprócz tego jest dyrektorem katedry na uczelni i wielką szychą w klinice uniwersyteckiej.W każdym razie CerebMed opracowuje aparaturę do badań i chirurgii mózgu.Poza tym mająjeszcze jakiś oddział, gdzie przygotowują& jakieś metody naprawiania uszkodzeń mózgu, żeużyję żargonu niewykwalifikowanego laika.Odnieśli parę sukcesów& Przepraszam, Rosie przerwała jej Sibylle ale ja już to wszystko wiem.Dlaczegopowiedziałaś, że mamy szczęście?Twarz Rosie rozpromieniła się tajemniczo, jakby lada chwila kobieta miała wręczyćkomuś wspaniały prezent.Wydostała spod sterty ostatni arkusz i położyła go wydrukowanąstroną do góry.Sibylle spojrzała na kartkę tekst i trzy kolorowe fotografie z opisami.Przedstawiały stojące w grupach osoby, większość trzymała w rękach kieliszki. To artykuł dotyczący uroczystości z okazji dziesięciolecia firmy objaśniła Rosie.Od groma prominentów, ale spójrz na tę grupkę. Wskazała na zdjęcie u samego dołu.Sibyllezmrużyła oczy, żeby lepiej dostrzec szczegóły.Opis pod zdjęciem czterech uśmiechniętychmężczyzn brzmiał: Od lewej: prof.G.Haas, U.Schilling, starosta dr Klein oraz R.Haas.Kiedy Sibylle przyjrzała się twarzy mężczyzny opisanego jako R.Haas, zrozumiała, co Rosiemiała na myśli.Dokładnie ten sam mężczyzna siedział teraz przed nimi przywiązany dokrzesła. No i co powiesz, dziecinko? Nasz pan gnojek okazuje się być synkiem samego szefa.Czyż to nie szczęśliwe zrządzenie losu?Sibylle skinęła głową, wciąż jeszcze zaskoczona. Tak.Tak to można nazwać.Spojrzała raz jeszcze na zdjęcie.Robert nie stał całkiem na skraju obok niego widaćbyło częściowo jeszcze jednego mężczyznę.Kiedy dokładnie mu się przyjrzała, rozpoznała gorównież.Był to bez wątpienia ten typ o przerażających oczach.Miał na sobie koszulkęz krótkim rękawem.Na jego przedramieniu coś widniało, jakby podczas wydruku w tymmiejscu rozmazał się tusz.Albo jak gdyby&Sibylle wzięła kartę z ręki Rosie i przysunęła sobie niemal pod sam nos.Dopiero terazzobaczyła, że to nie była plama z rozmazanej farby.Na przedramieniu Hansa widniał niebieskitatuaż.Wychodzący spod rękawa i sięgający po grzbiet dłoni&Przez parę sekund wpatrywała się w niego bez ruchu parę sekund, w trakcie którychw jej głowie powstała próżnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]