[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Natalia zmrużyła oczy, wchodząc do pokoju z ciemnego korytarza.Nałóżku leżała częściowo rozpakowana torba, obok rozrzucone ubrania, jej i Marcina.Myślała, że już nigdy nie zobaczy ich skotłowanych razem.Wycierała mokre włosyręcznikiem, gdzieś powinna być szczotka, na pewno ją wkładała, bez szczotkibędzie miała na głowie bocianie gniazdo.Normalnie by jej nie zależało, ale nie dziś.Dziś chciała, by wszystko było idealnie.Jest szczotka.Sama przed sobą nie chciałasię do tego przyznać, ale denerwowała się.Od początku tej podróży.Wcześniej.Odchwili gdy Marcin przyjechał do niej do pracy i powiedział, że zarezerwował pokój.Dlaczego zabrał ją do Krakowa? Po co? Chciał upokorzyć ją jeszcze bardziej? Byłapewna, że teraz to już koniec.Usiadła na łóżku i sięgnęła po folder hotelu.Zgasł odgłos wody.Zaraz tuwejdzie.I będą dalej.Co?Był jeszcze wilgotny, prosto spod prysznica, sięgnął po T-shirt do walizki, zerknąłna nią i uśmiechnął się.Spróbowała odwzajemnić uśmiech, ale za bardzo byłaspięta.Wystraszona? Trzymała folder jak tarczę. Wiesz, że przyjeżdżał tu Balzac? Tak? Nie napisali, czy równocześnie przyjeżdżała też Ewelina Hańska. Seks pozamałżeński? Co ty na to?Spojrzeli na siebie.Piłeczka była po jej stronie.Marcin czekał na odpowiedz, odniej zależy, co będzie dalej.A czego ona chce? Pod warunkiem że ty jesteś pozamałżonkiem.Marcin uśmiechnął się ciepło.W razie czego zawsze może się zasłonić, że totylko taki żart, jeśli chce odejść.Przełknęła zdenerwowana ślinę.Prawie sięodsłoniła, ma przewagę, dopóki on nie wie, jak bardzo jej na nim zależy.Marcinnigdy nie może się dowiedzieć, co ona naprawdę czuje.Nigdy.32WTOREK, 28.01, godz.11:34Zadzwoniła do niego.Nie jest już dla niej urzędnikiem bez twarzy, tylkoMichałem Bednarzem.Nie ma co ukrywać, mile go to połechtało, nawet jeżelipołączyło ich tylko śledztwo.Pod adresem zameldowania Jolanty Drabińskiej niebyło, spodziewał się zresztą tego, większość mieszkańców miasta w wiekuprodukcyjnym o tej porze jest w miejscu, gdzie zarabiają pieniądze na swojebardziej lub mniej dostatnie stołeczne życie.Szukał jej teraz w pracy, bez trudu trafił do kancelarii prawniczej naMokotowskiej.Za biurkiem siedziała młoda dziewczyna, miała nie więcej niżdwadzieścia pięć lat, czyżby to było takie proste? Przespał się z nią raz czy chciałdla niej zostawić żonę? Pokazał legitymację, spojrzała na niego wielkimi,przestraszonymi oczami zlęknionego dziecka. Jolanta Drabińska?Ciekawe, czy robi właśnie błyskawiczny rachunek sumienia.Jednak mógł zostaćksiędzem. Wyjechała na urlop.Powinna jutro wrócić.Ale nie rozumiem.Pudło.Więc to nie ona.No nic, skoro już tu jest, może trochę powęszyć.Wyciągnął z teczki zdjęcie, położył je przed sekretarką. Marcin Orłowski.Widziała go pani kiedyś?Nieoczekiwanie jest sukces.Dziewczyna skinęła potakująco i sięgnęła podokumenty.WTOREK, 28.01, godz.15:23Nie została dzisiaj w pracy.I nikt jej nie zatrzymywał, dla wszystkich było jasne,że nie może wydawać wiadomości, w których sama jest jedynką.Udało jej sięuniknąć tego poprzedniego dnia, dziś informacja przekazywana jest na jejwarunkach, nic więcej zrobić nie mogła.Chodziła bezmyślnie po galerii handlowej,mijała właśnie sklep ze sprzętem RTV, z ekranów wszystkich telewizorów patrzyłana nią ona sama, przyglądała się sobie, jak komuś obcemu, to tylko ciało, w któreją ubrali, coraz bardziej znoszone.Oto wdowa po zastrzelonym przechodniu, ilerazy sama podawała takie rzeczowe informacje.Jakaś kobieta zwolniła, zerknęła naekran, a potem na nią.Natalia odwróciła się, nie chce tych spojrzeń.I nie chceukrywać się przed nimi w domu, odkąd odwiedziła go Mojra Atropos z nożyczkami.WTOREK, 28.01, godz.18:03Znów dzień bez sukcesu.No może z jakimś, minimalnym.Ale nie sądzi, by tawiedza, jaką zdobył, przybliżyła go do wyjaśnienia sprawy.Przez resztę dniasprawdzał alibi, nie tylko Roberta, ale również Karoliny i Andrzeja.Karolinatwierdziła, że poniedziałek spędziła w domu, pisała książkę dla dzieci, żadnychświadków, na dowód mogła pokazać zapisane strony, kiepskie alibi.Andrzej Dębskiwyszedł z pracy koło wpół do szóstej, do domu dotarł po ósmej, jak twierdzi sąsiad,który był wtedy na spacerze z psem, oraz dozorca.Zapytany o czas międzywyjściem z pracy a dotarciem do domu, opowiedział mętną historyjkęo poszukiwaniu wina do kolacji, musiał po nie jechać aż na Ursynów do włoskiegosklepu.W sklepie stwierdzili, że owszem, bywa ich klientem, ale nikt nie potrafiłprzypomnieć sobie, czy kupował u nich w poniedziałek.Najlepsze alibi miał niestetyRobert.Niestety, bo na niego jako sprawcę Bednarz liczył najbardziej.Fotograf byłw Konstancinie na sesji zdjęciowej.Potwierdzały to trzy modelki, jedna wizażystka,oświetleniowiec, szefowa agencji modelek oraz dziennikarka z kobiecego pisma,które sesję zamówiło.Cała zabawa w Konstancinie skończyła się koło jedenastej,Robert nie miał szansy wyjść niezauważony na co najmniej trzy godziny.Bednarz zamknął drzwi swojego pokoju i skierował się w stronę wyjścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]