[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Akonia przywiódł takiego, że pozazdrościć może sam starosta  odpowiedział Storch. Wszystko odbyło się bez przygód? Bez przygód, choć zataszczyć dzwon z  Andromedy" do fortu nie było sprawąłatwą.Jeden miejscowy mi pomógł  żołnierz Alojz Paszke.No i udało się.Zleciłemtemuż człowiekowi, gdyby okoliczności sprzyjały  zgładzenie komisarza królew- skiego.Mając w forcie trupa komisarza i dzwon z  Andromedy"  już się Janicz niewykręci sianem.W forcie można dziś całą załogę w pień wyrżnąć.Lepszy żołnierzodszedł, a zostali inwalidzi i starcy.Tylko dwaj się liczą  komendant Janicz i chorą-ży Zaręba. Zostawimy ich sądom królewskim.Lepiej z nimi potańcują niż my.A dzwon z Andromedy" posłuży jako jeszcze jeden dowód na to, że załoga twierdzy to piraci. Tak będzie rzeczywiście słuszniej. Kiedy Krystę wyciągniecie Janiczowi? To zależy od pana, kapitanie Horn, Dziś jest środa.Jutro podejdę na  Białym Jeleniu" pod Hel  jeżeli wiatr roz-kolebie morze, schronię się w porcie. Zaryzykujesz, waćpan? Jest rozejm z Polską, a gdańszczany także nie mają interesu w psuciu dobrychstosunków ze Szwecją.Już raz przecież na Hel zachodziłem.A wy. No, my to co innego.Barkas z Piławy, pod banderą książęcą.Z Królewcem jestmir od dawna  stały i niepodważalny.Jeżeli więc będziecie stać na Helu, postaramsię jutrzejszej nocy wszystko załatwić po naszej myśli.Spotkamy się w piątek rankiem albo około Helu, albo w samym porcie. Dużo wasi nurkowie wygrzebali złota z  Rudego Lisa"? Będzie tego dwie skrzynie.Tak jak układ opiewał  jedna skrzynia dla Kró-lewca, druga dla Szwecji, choć i tak  Andromeda" wzbogaciła wasze ładownie podpokładem.Coś tam jeszcze w piaskach Mewiej Rafy zostało, ale tak zagrzebane, żediabeł nie znajdzie. Więc wszystko załatwione pomyślnie?  Z Bożą pomocą załatwione, kapitanie Horn. W jaki sposób wraca pan dziś na statek, panie Storch? Czekają na mnie miejscowi z batem koło Swarzewa.Ba, żeby oni wiedzieli ko-go wiozą i po co tu przyjechałem! Zełgałem, że w komitywie ze starostą jestem, a towszystkie drzwi otwiera.Odwiozą mnie jeszcze tej nocy na mój królewiecki barkas,zakotwiczony przy Mewiej Rafie. A gdyby dziś wieczór fala wzrosła? Wejdą wówczas moi na barkasie przez farwater na Mały Wik.Znajdę ich, bolatarnię zapalą.Jest tam znakomity szyper, a i załoga dobra do lin i do kordelasów.Mam trzech nurków z Niderlandów , to ich dziełem znalezienie ładunku  RudegoLisa".Dobrze im za to płacę.Zaraz, jak tylko skończymy rozmowę, odwiezie mniedrugi syn młynarza.A jak pan, kapitanie Horn, trafi na  Białego Jelenia"? Kiedy wyjdziemy na szalupie już na morze, zapalimy latarnię. Biały Jeleń"czeka na wysokości Rozewia.Poszukają nas i podejdą ku nam. Nie przywiążcie tylko latarni między rogami wołu  odezwał się Storch.Wtedy na sztrądzie znalazłby się obok  Andromedy" nowy wrak.Zaśmiali się obaj.Potem zagadał ktoś po niemiecku i zadzwoniły cynowe kubki.Widocznie gospodarz przyniósł jadło. Tu masz dla siebie, Klaus, sakiewkę. powiedział nagle Horn. Przyda cisię, bo taki młyn, co mąki nie miele, potrzebuje oporządzenia.A twoi synowie spisalisię znakomicie.Konie też masz piękne.Tylko pamiętaj  gęba na kłódkę! To się wie, jaśnie wielmożny panie.Zawsze tej zasady się trzymamy. A gości masz tutaj niewielu, co?  Ano niewielu, ale zdarzają się.Jeśli nie na nocleg, to na piwo, albo gąsior wina.Teraz na przykład ci dwaj oficerowie Weyhera nocują.Rano jadą dalej, pewnie doWładysławowa. Oficerowie? Co za oficerowie?  zaniepokoił się Storch. Nie słyszałemkiedy przyjechali.Teraz też ich nie słychać.Co robią? Zamówili jadło i gąsior wina.Popili pewnie i teraz śpią.Rzeczywiście  niesłychać ich.A drzwi ich kamery skoblem podparłem.Nie otworzą. Trzeba było nas uprzedzić, Klaus. Ciągle się tu ktoś kręci, panie.Wiadomo  zajazd.A panu kapitanowi meldo-wałem o nich.Ale nie obawiajmy się niczego wszyscy tu swoi.Nawet sołtys sztrądo-wy z Wielkiej Wsi  nasz człowiek.Opłacony jak trzeba. A to rzeczywiście nasz człowiek.Nawet zeznał należycie, kiedy badano sprawę Andromedy".Gdy obędziemy wracać, czekać nas będzie przy rozstajach, żebywprost do Lisiego Jaru zaprowadzić.Ja tu obcy  drogi po nocy nie znam, a i synmłynarza na tym szlaku niezwyczajny.Tak, sporo przy  Andromedzie" sołtys sztrą-dowy zarobił za milczenie.Ale ty, Klaus, idz jeszcze na górę i posłuchaj pod drzwiamitych oficerów  czy rzeczywiście śpią?. Zaraz to zrobię, panie.?Stuwe oddalił ucho od dziury w przewodzie kominowym i popatrzał na Kozaka. I jak, o czym oni gadają? Ech Symeonie, Symeonie.Trafiliśmy do gniazda os.Usłyszałem tu strasznerzeczy, ale trzeba przyznać, że cenne dla ras obu.Spać dzisiaj nie będziemy.Brońjeszcze raz sprawdzić trzeba.Ale póki co  spróbuj wydawać dzwięki jak ktoś śpiącyi solidnie zamroczony winem.Sprawdzać tu idą pod drzwi, czy już śpimy.  Zaraz więc usłyszą kozackie chrapanie, a wasza miłość mi chyba zawtóruje tak,jak tam u was, w tej waszej Fryzji chrapią.A potem? Potem zaczniemy działać.Posuwiste kroki na korytarzu i skrzyp desek oznajmiły, że gospodarz zajazdu do-tarł na pięterko.Zaczęli więc chrapać na dwa głosy.Podsłuchujący musiał odnieśćwrażenie, że huk armat jedynie jest zdolny ich zbudzić.Karczmarz zszedł na dół i słychać było jak melduje przybyszom, że obaj oficero-wie nie są grozni. Jeżeli pozwolisz, panie, na mnie już czas. odezwał się jeden z biesiadują-cych, w głosie którego Stuwe rozpoznał osobnika nazywanego Storchem. Ja już oddłuższego czasu tu siedzę i jeszcze przed przybyciem pana, kapitanie, zjadłem solidnąkolację. Jedz więc, panie Storch i niech Bóg strzeże was w drodze. Chyba diabeł, a nie Bóg  mruknął do siebie Stuwe. A może Szwedówstrzeże inny Bóg niż naszych? Co waszmość mówisz?  spytał Kozak. Nic, Symeonie, przeklinam tych psubratów pod nami. To dodaj im wasza miłość coś jeszcze ode mnie z Rusi. Nie omieszkam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •