[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." Rozwinęły się nowe grupy roślin, niejadalnych, a nawettrujących dla dinozaurów." Ssaki wyjadły dinozaurom wszystkie jaja." Podwyższony poziom stresu spowodował, że dinozauryznosiły jaja w coraz cieńszych skorupkach.W końcu żadnemunie udało się dotrwać do wyklucia." Ziemskie pole magnetyczne zmieniło biegunowość, w wyniku czego Ziemia wystawiona została na wiatr słoneczny i in ne rodzaje promieniowania jonizującego z kosmosu." Duże ilości słodkiej wody z kręgu polarnego szybko wysło-dziły oceany, powodując śmierć większości form życia morskiego i zmieniając przy okazji klimat.A oto potencjalne przyczyny pozaziemskie:" W sąsiedztwie Słońca wybuchła supernowa, powodującwyginięcie większości form życia." Jedna lub kilka wielkich komet zderzyło się z Ziemią." Co najmniej jeden olbrzymi meteoryt (lub planetoida)spadł na Ziemię.Przez większą część naszego stulecia za poważnych kandydatów uważano tylko przyczynyziemskie, głównie za sprawą koncepcji znanej jako uniformitaryzm - idei, w której gorseciegeologia tkwiła od połowy XIX stulecia.Zasada, według której procesy współcześniezachodzące na Ziemi są takie same jak w przeszłości (i dlatego można posługiwać się nimi dowyjaśniania dawnych struktur geologicznych), została zaproponowana przez angielskichpionierów geologii, Jamesa Huttona i Charlesa Lyella.Okazała się bardzo pomocna przydemaskowaniu wielu panujących wówczas nienaukowych mitów na temat kształtowania sięskał i form krajobrazu.Uniformitaryzm zastąpił wcześniejszą koncepcję katastrofizmu,twierdzącą, że warstwowanie skał osadowych i wymarcie dawnych roślin i zwierząt sąskutkami szeregu potopów o światowym zasięgu.O ile w wieku XIX uniformitaryzm byłkoncepcją wyzwalającą, to w wieku XX stał się w nauce siłą konserwatywną i ograniczającą.Doktryna uniformitaryzmu w najbardziej sztywnym ujęciu utrzymywała, że wszystkieziemskie procesy zachodzą wolno i stopniowo.Dlatego wielu geologów i ewolucjonistów niechciało przypisywać wielkich wymierań jakimkolwiek gwałtownym przyczynom ani zdarzeniomnie obserwowanym obecnie na Ziemi.Faworyzowali więc takie normalne procesy, jakdługotrwała aktywność wulkaniczna czy zmiany klimatujNikt nie widział nigdy bliskiegowybuchu supernowej ani nie do-świadczył skutków spadku na Ziemię dużej komety lub plane-toidy, toteż tego rodzaju procesyna ogół wyłączano z rozważań.W latach siedemdziesiątych pojawiły się jednak oznaki zmianw sposobie myślenia.W roku 1969 członkowie Towarzystwa Paleontologicznego, zrzeszającego przeważnieamerykańskich zawodowych paleontologów, wysłuchali - zapewne z zaskoczeniem - sugestiiustępującego prezesa, dr.Digby'ego McLarena, że większość organizmów morskich przed mniejwięcej 400 milionami lat padła ofiarą wielkiego wymierania.Szokującym aspektem wykładubyło nie tyle zdefiniowanie nowego wielkiego wymierania, ile hipoteza na temat jego przyczyn:według McLarena wymieranie to mogło zostać spowodowane środowiskowymi następstwamispadku wielkiego meteorytu na Ziemię.McLaren opublikował potem swoje wystąpienie w Journal of Paleontology" w roku 1970.Przeszedł od razu do sedna: wpływ, jakie zderzenie zwielkim meteorytem wywarło na środowisko, wystarczył do wyniszczenia większościmorskich form życia na Ziemi.Chociaż inni naukowcy już wcześniej sugerowali, że komety imeteoryty często spadały na Ziemię i że takie zderzenia mogły wywierać niszczący wpływ napradawne życie, nikt nie zestawił faktów i argumentów tak przekonująco, jak McLaren.Jednaknie dysponował on wówczas żadnymi bezpośrednimi dowodami na poparcie swojej hipotezy,na przykład podejrzanie wyglądającym kraterem w odpowiednim wieku; po prostu uznał swąhipotezę za najlepsze możliwe wyjaśnienie wymierania, które udokumentował.Chociaż znany wśród geologów (był wtedy dyrektorem kanadyjskiej Służby Geologicznej),McLaren nie wywołał większego zainteresowania - poza światkiem geologicznym - swym prze-słaniem na temat meteorytów i wymierań.Jednak niewiele pózniej zadziwiająco podobną hipotezę wysunął jeden z najwybitniejszych przedstawicieli nauk ścisłych.Harold Urey z Uniwersytetu w Chicago zasłużył na opinię geniusza i na Nagrodę Nobla zafundamentalne prace z chemii.Określenie go tylko mianem chemika byłoby jednak krzywdzą-ce, gdyż Urey był wielkim interdyscyplinarnym myślicielem, nieprzypisanym intelektualnie do żadnej wąskiej dziedziny nauki.Jego zapładniające idee natemat powstania życia na Ziemi, a także odkrycie zależności między izotopami tlenu apaleotem-peraturami zapewniłyby mu Nagrodę Nobla z biologii ewolucyjnej i z geologii, gdybytylko przyznawano ją w tych dziedzinach.Toteż kiedy Harold Urey miał coś do powiedzenia,naukowcy zwykle nadstawiali uszu.W roku 1973 Urey zasugerował, że wielkie wymieraniekończące erę mezozoiczną zostało spowodowane przez spadek na Ziemię komety o rozmiarachzbliżonych do komety Halleya.Tym razem jednak większa część społeczności naukowejpodeszła do pomysłu Ureya sceptycznie.Zadziwiające, że nawet sugestia naukowca tego formatu nie była w stanie poruszyćnaukowego establishmentu na tyle, by przyjął on lub chociaż uznał za godną zbadaniamożliwość wywoływania wymierań zespołów organizmów przez spadki komet lubmeteorytów.Powodem był po części brak dowodów, gdyż - podobnie jak McLaren - Ureytylko wysuwał przypuszczenie, nie wykazując ciągów przyczynowo-skutkowych.Jednak, jakzasugerował ostatnio paleontolog David Raup, sceptyczne podejście wielu naukowcówmogło się też wiązać z konserwatywnym, głęboko zakorzenionym przywiązaniem do zasadyuniformitaryzmu.Chociaż zdawano sobie sprawę z tego, że Ziemię we wcześniejszych etapachjej dziejów wielokrotnie bombardowały duże meteoryty, o czym świadczą liczne olbrzymiekratery uderzeniowe sprzed miliarda i więcej lat, i że co roku orbitę ziemską przecina wieledużych planetoid, tylko nieliczni uczeni mieli ochotę drążyć te zagadnienia.Harold Urey zmarł wkrótce po ogłoszeniu swej hipotezy o spadku komety.Gdyby pożyłnieco dłużej, doczekałby chwili, kiedy idea ta znalazła się w centrum jednej z największych dys-kusji naukowych XX wieku.Digby McLaren miał więcej szczęścia.Dzisiaj zasłużenie pławi sięw chwale dzięki swym natchnionym przepowiedniom sprzed dwudziestu lat, gdyż - choć niewszyscy w to wierzą - nikt nie wyklucza już możliwości spowodowania dawnych wielkichwymierań przez zderzenia kosmiczne.Ta wielka zmiana nastawienia uczonych dokonała się zasprawą przełomowego artykułu, ogłoszonego w roku 1980.Hipoteza, że duża planetoida uderzyła w Ziemię przed 65 milionami lat i wybiła przy tymdinozaury, pojawiła się, o dziwo, nie w związku z badaniem wymierań, lecz - namagnesowaniaskal.W latach sześćdziesiątych ł siedemdziesiątych włożono wiele wysiłku w rozwójdziedziny, zwanej magnetostratygrafią, czyli nauki zajmującej się datowaniem prastarychskal na podstawie ich parametrów magnetycznych.Od dawna wiedziano, że ziemskie polemagnetyczne okresowo zmieniało biegunowość.(Zwykle takie przebiegunowanie zachodzi mniejwięcej raz na milion lat; w stosunkowo krótkim czasie biegun południowy i północnyolbrzymiego pola magnetycznego, wytwarzanego przez wirującą Ziemię, zamieniają sięmiejscami).W określonych warunkach kierunek pola geomagnetycznego w danym momenciemoże zostać wpisany w pewne skały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •