[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeżeli przyjmiesz go w pastelowych tiulach: Ojej, falbanki są dla dzidzi piernik, polecam pani germański minimalizm Jil Sander.Bylewcisnąć coś nowego, coś polecić.Jednej sprawy tylko nie rozumiem: jeśli każdy film otrzymujeco najmniej trzy gwiazdki, jeśli każda wokalistka jazzowa jest  niezwykła , jeśli każdewydarzenie jest  wyjątkowe , nowy ciuch ciekawszy od starego, każdy klub nocny ma  dobrąmuzę , a aparat ma  wszystkie opcje , to czego należy unikać? Co stało się z ludzmi, którzyzionęli żółcią, z krytykami, których sadystyczne pióro było w stanie zrujnować losy nowegomusicalu? Pragnę, by mego, i tak niezbyt wygórowanego, poziomu umysłowego bronił zastępnieustraszonych recenzentów, bo nie chcę czytać i oglądać rzeczy, które mnie ogłupiają i na któremarnuję czas! Pragnę, by recenzenci byli bardziej kąśliwi niż wąż kobra i kompensowali sobiejakieś grube nieszczęścia z dzieciństwa (niski wzrost, kulfoniasty nos, odmowę przyjęcia doAkademii Teatralnej), wycinając w pień rzesze debiutujących reżyserów, operatorów, muzykówi poetów.Czy w moim pokoleniu każdy recenzent sprzedaje się niedrogo? Wystarczy zaprosić gona darmowe parę dni podczas Festiwalu Filmów w Gdyni, stępić zmysły trunkami na proszonychbankietach, wcisnąć materiały promocyjne z gotowymi dziennikarskimi formułkami i na drugidzień prasa pełna jest identycznych, nader pochlebnych recenzji? Zamiast pisać prawdę, naprzykład, że polskie kino jest od lat beznadziejnie nudne i pretensjonalne, że cierpi na brakscenariuszy, a efektem tego marazmu jest wciskanie Bogu ducha winnym widzom jeszcze mniejzabawnego i finezyjnego kina offowego! Czy współczesny recenzent jest wazeliniarzem? Boi sięotwarcie wygarnąć mistrzom kina, że robią filmy, na które nikt nie chodzi? Nie wypada mistrzomrobić przykrości.Restauracje pełne odgrzewanych w mikrofali dań, najtańszych produktówz supermarketu, brudnego zaplecza i niedouczonej obsługi poleca się jako warte odwiedzenia.Czy jadają w nich po prostu polecacze, którzy lubią za darmo zjeść? Wciska się nam płytywokalistek, które nie rozumieją ani słowa z tego, co śpiewają, a nominuje się je do nagród.Czynagle wszyscy krytycy zachorowali na empatię? Tak im przykro za mizerię w polskim kiniei przemyśle fonograficznym, że chwytają się wszystkiego, co nie jest druzgocząco złe? W końcujakieś nagrody trzeba rozdać, prawda? A czy nie lepiej zrezygnować z gali? Nie, bo biznes musisię kręcić.Część z nas urodziła się w czasach, gdy nie było żadnych książek do wyboru.Wszyscyczytali Winnetou bądz Anię z Zielonego Wzgórza, a potem rzucali się na nowości z serii Nike jakna wołowe bez kości.Nic innego nie wydawano.Na pokazach filmów Tarkowskiego byłotłoczno (w zamkniętym dziś kinie Tęcza), bo nic innego o tej porze akurat nie grano.Dziś wybórjest tak wielki, otacza nas taka masa bodzców, że tym bardziej potrzebna jest armia krytyków, która ochroni nas przed tandetą, przed chłamem i przed.naszym wrodzonym łakomstwem.Nasze łakomstwo jest wiecznie podsycane, a czyż rolą mediów jest bez wytchnienia wieść nas napokuszenie? Zapytałam znajomego redaktora naczelnego, dlaczego mamy taki stan rzeczy.Czynaród polski wywiózł krytyków w kibitkach gdzieś na Syberię?  Chodzi o to, że powinniśmyludziom pomagać, ludzie chcą porady.Ale czyż napisanie prawdy o filmie, że jest zły, i podanieargumentacji, dlaczego tak jest, nie jest formą pomocy? Istnieje szansa, że reżyser następny filmzrobi lepszy albo zajmie się inną pracą, a publiczność nie straci pieniędzy na bilet. Ale złarecenzja niesie negatywną energię, niedobrze jest siać negatywną energię , argumentowałnaczelny.Niedobrze? Ależ cudownie jest oglądać, jak ktoś kogoś masakruje.Zamiast wyostrzać nasz zmysł krytyczny, usypia się naszą czujność, tworząc wrażenie, żewszystko jest piękne, zdolne i cudowne.Trudno się dziwić, że niektórzy z nas w ucieczce przedzalewem znakomitych produktów lądują.u pustelników bądz w klasztorach.Ja zaś z brakukrytyków opracowałam prywatny system przetrwania w zalewie gorąco polecanych nowości.Odkilku lat czytam i oglądam tylko klasykę.Co do bieżącej produkcji, poczekam dwie dekady.Zobaczymy, co z nich zostanie.Które rewelacje sezonu odłożą się w czasie równie dobrze jakThe Police, Ewa Bem, Absolwent i Panny z Wilka? Gorąco polecam tę metodę, mając nadzieję,że klimat znów się ochłodzi i wrócą bestialscy krytycy, by rozszarpać kilka aktoreczek nastrzępy.Felieton ten napisałam siedem lat temu.Temat jest niestety nadal aktualny.Zwietnyfelietonista i pisarz Krzysztof Varga zajął się nim w tym roku w tekście Zmierć krytyka, czyli czasentuzjastek:  Krytyk literacki złożył już czas temu abdykację czy też został przez media oddalonyniczym niechciana konkubina , pisze Varga.Zwraca on uwagę na to, że ludzie bardziej liczą się z opinią internetowych  entuzjastekniż krytyków erudytów.Zastanawiam się, dlaczego tak się stało.Powodów jest wiele, nie jest tomiejsce na medioznawcze i kulturowe analizy.Ważny powód pojawił się w ciągu ostatnich kilkulat  hejting.Sama padam jego ofiarą.Każdy powód jest dobry, by internauci felietonistę bądzkrytyka zhejtowali.A to stara, a to brzydka, a to pijaczka, puszczalska, nudziara, święta,prawiczkowata czy bezdzietna.Matki krytykują inne matki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •