[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten nikczemnik coś knuje.Ale co? Sebastian widział sięniedawno z tajnym agentem, lecz nie uzyskał od niego konkretnych informacji,był więc zdany na własne domysły.Kątem oka obserwował Judith.Wyrwała się z domu macochy i natychmiastzmieniła nie do poznania.Z twarzy zniknął wyraz surowej powagi, a ogromnewyraziste oczy rozjaśnił błysk radości, gdy wypytywała o jego synów.- Kipią energią.Nic ich nie zmoże - odparł z przekąsem.- Chcą maksymalniewykorzystać pobyt w Londynie i domagają się wciąż nowych atrakcji.Wkrótceodwiedzą muzeum osobliwości madame Tussaud.Te krwiożercze istoty niemogą się doczekać okropności, które spodziewają się tam ujrzeć.- Z pewnością będzie to pouczająca wyprawa - odparła, sznurując usta jakpodstarzała guwernantka, ale oczy jej się śmiały.- Powinieneś się cieszyć, że sąspragnieni wiedzy.Gdy powóz stanął przed domem Wentworthów, nadal dobiegały z niegowybuchy śmiechu.Judith była wesoła i ożywiona, a Sebastian gratulował sobieznakomitego pomysłu.Okrzyk radości, który wydała Prudence na widok Judith,stanowił dla niego upragnioną nagrodę.- Kochanie, jednak udało ci się ją przywiezć.Bałam się, że nic z tego nie wyjdzie.Marzyłam o twoich odwiedzinach, Judith.Nie masz mi tego za złe?Judith, uradowana serdecznym powitaniem, zaprzeczyła, kręcąc głową.- Jestem szczęśliwa, że mogłam do was przyjechać.Gdy Sebastian opuszczał pokoje żony, panie gawędziły w najlepsze.Cieszył się,że przynajmniej przez kilka dni Judith będzie całkiem bezpieczna, ale zniepokojem myślał o jej przyszłości.Poszedł do gabinetu i uważnie przejrzał poranną pocztę.Same zaproszenia nauroczystości i bale.%7ładnych wieści od tajnego agenta.Usiadł za biurkiem i w skupieniu analizował każdy szczegół niedawnejrozmowy w domu pani Aveton.Utwierdził się w przekonaniu, że ci dwoje są wzmowie.Truscott niewątpliwie miał też własny plan.Wydawało sięSebastianowi, że odetchnął z ulgą, gdy padła propozycja złożenia przez Judithkilkudniowej wizyty na Mount Street.Reakcja wielebnego była zagadkowa.Jakją wyjaśnić? I czemu przypisać? Sebastian nie potrafił odpowiedzieć na tepytania.Truscott unikał towarzystwa narzeczonej, jakby podejrzewał, że gdypoznają się bliżej, panna zniechęci się do niego i zerwie zaręczyny.Bez wątpienia był urodzonym aktorem, lecz nawet osobnik o jego talencie doodgrywania różnych ról odczuwał niewygodę, gdy nazbyt długo nosił maskęłagodnej życzliwości i powagi właściwej duchownemu.Musiał się stalepilnować, żeby nie zrazić do siebie Judith.Niewątpliwie chodziło mu głównie o jej majątek.Szczęście było w zasięgu ręki, gdyby więc w ostatniej chwili zerwałazaręczyny, nie cofnąłby się przed żadną podłością, byle dopiąć swego.Sebastianbył spokojny, że Prudence nie będzie odwodzić Judith od ślubu z Truscottem, boprzez wzgląd na duchową równowagę przyjaciółki obiecała uszanować jejdecyzję.Elizabeth nadal miała na ten temat dużo do powiedzenia, a Perrydzielnie jej sekundował.Na szczęście oboje wyjechali.Jak zachowa się Dan, zakochany w Judith po uszy? %7ływiołowy sprzeciwmłodzieńca przeciwko jej zamążpójściu stanowił nie lada zagrożenie.Gdyby wdesperacji otwarcie powiedział, co czuje, i oświadczył się powtórnie, sytuacjamogła wymknąć się spod kontroli.Sebastian uznał, że trzeba raz jeszcze ostrzec przybranego syna przedniebezpiecznymi porywami serca, ale musiał z tym poczekać do jego powrotu,który nastąpi dopiero wieczorem.Sebastian usłyszał tupot i wołanie, dobiegające z sieni.Gdy wyszedł z salonu,lokaj właśnie informował Dana, że jej lordowską mość zeszła na dół i odpoczywaw salonie, a towarzyszą jej lord Wentworth i panna Aveton.- Judith nas odwiedziła? - Dan natychmiast się rozchmurzył.- Idę do nich!- Mój chłopcze, chodz tu na słówko.- Sebastian wskazał drzwi, prowadzące dobiblioteki.- Czy to pilne? - Dan rzucił lokajowi szpicrutę i płaszcz do konnej jazdy.- Jak cisię udało zwabić do nas Judith? O tej porze? Wieczorami zwykle.- Spędzi tutaj parę dni.Nic się nie zmieniło, Dan.Raz jeszcze proszę, żebyś nienamawiał jej do zerwania zaręczyn.Dan był wzburzony.- Ma poślubić tego łotra? W takim razie co u nas robi? Wkrótce ślub.- Jestem tego świadomy - przerwał Sebastian i zamilkł na chwilę, szukającodpowiednich słów.- Musimy zdobyć się na cierpliwość.Widziałem się dzisiaj zTruscottem.Był zaniepokojony.Wierz mi, coś wisi w powietrzu.- Domyślił się, że jest śledzony?- Nie sądzę.Na razie brak wieści od naszego agenta, lecz to mistrz w swoimfachu.- A zatem w czym rzecz?-Trudno powiedzieć.Odniosłem wrażenie, że Truscott odetchnął z ulgą, kiedyzaprosiłem do nas Judith.- Dziwna sprawa.Przecież wie, że jesteśmy rywalami.- Sądzi, że cię tu nie ma.Tak sobie wytłumaczył wzmiankę o twoim wyjezdzie.-Sebastian uśmiechnął się lekko.Dan obrzucił go badawczym spojrzeniem.- Jak doszło do tego, że Judith nas odwiedziła? Chyba nie było ci łatwoprzekonać starą harpię, żeby ją puściła.- Prudence potrzebowała bratniej duszy.- I to wystarczyło, żebyś natychmiast pospieszył do domu tej podlej megiery? - Jak wiesz, życzenie mojej pani jest dla mnie rozkazem -odparł rezolutnieSebastian.- Racja, mimo to podejrzewam, że nie jesteś ze mną szczery.-Dan przyglądał musię podejrzliwie.- Chowasz coś w zanadrzu.- Wielkie nieba! Ależ ty się zrobiłeś nieufny! I słusznie.Powiedzmy, że mamnadzieję w ciągu paru dni doprowadzić do końca tę sprawę.Chciałbym, żebyJudith przebywała u nas, gdy nadejdzie decydujący moment.Tutaj jestbezpieczna.- Sądzisz, że grozi jej poważne niebezpieczeństwo? - Dan pobladł tak bardzo, żemożna było policzyć wszystkie piegi na jego twarzy.- Zaniepokoiło mnie, że nasza przyjaciółka chodzi po mieście praktycznie bezopieki.Na ulicy każdy może do niej podejść.- Chodzi o żebraków i złodziei?- Nie.Miałem na myśli inne zagrożenia.- Sebastian postanowił wyłożyć karty nastół.- Przekonałeś mnie.Jestem pewny, że mamy do czynienia z mocnozawikłaną aferą.Lepiej nie ryzykować.Na razie gwarancją bezpieczeństwaJudith są zaręczyny z Truscottem.Pod żadnym pozorem nie powinna ichzrywać.To byłoby dla niej równoznaczne z ogromnym zagrożeniem.- Chętnie skręciłbym kark temu łotrowi - oznajmił mściwie Dan.- Ja również, ale wszystko w swoim czasie.Odnoszę wrażenie, że pewienczłowiek chętnie cię wyręczy, jeśli nadarzy mu się sposobność.Czy obiecujesztrzymać się moich wskazówek?- Owszem, chociaż to nie będzie łatwe.- Dan wstał.- Mogę się teraz z niązobaczyć?- Naturalnie.- Sebastian poklepał go po ramieniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •