[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówił z trudem, bo go bolało.- Gonili mnie, on i jeszcze czterech innych, a ja biegłem, cosił w nogach, żeby się ich pozbyć.Zaczynał się przypływ i tomnie uratowało, naprawdę.Oni brnęli po płyciznach, a ja wdrapałem się na Little Hell i schowałem przy rowie odpływowymw ścianie klifu, więc mnie zgubili i musieli zawrócić na plażę Poldrea.A potem obsunęła mi się noga, jak ostatniemu głupkowi,poleciałem kilka metrów w dół.Nie mogłem się ruszyć i domyśliłem się po bólu, co mi się stało.Leżałem tam dobrą godzinę,a potem zjawił się pan Willis.Dziadek plażowy dopowiedział resztę:- Nie, chłopcze, to nie była godzina, tylko najwyżej pół.Obserwowałem ten cyrk na plaży Poldrea ze ścieżki nad klifem i widziałem, że zaprzestali pościgu.Zamierzałem zejść i sam stawićim czoło, no, ale zawrócili.Myślałem, że uciekłeś do domu.Tylko dlatego, że trzymam przy tym rowie mój zapas drewna, obróciłem się i zobaczyłem, że leżysz, a fala przypływu jest już bli-101sko.No więc jak mógłbym cię zostawić? - Odsunął koc i pokazał Emmie lewą nogę obłożoną łubkami.- Byłem kiedyś sanitariuszem w szpitalu okrętowym.Wiem, że to prymitywna robotai chłopak powinien trafić do szpitala.Ale jak go tam przewiezć?I co z tymi blokadami na drogach? Znowu je ustawili, nie dalejniż pół godziny temu.Ponoć łapią chłopaków na przesłuchanie.Sam przyłączył się do narady przy łóżku.- Terry'emu lepiej będzie tutaj, z panem Willisem, niż w domu - orzekł.- U nas ciągle kręcą się marines, a porucznik Sherman przyjazni się z Emmą.- Wcale nie! - wykrzyknęła Emma zapalczywie.- Naprawdęnie! - Obróciła się twarzą do dziadka plażowego.- Musimy byćgrzeczni dla żołnierzy, kiedy do nas przychodzą.Zajmowaliprzez weekend nasze stajnie, nie mogliśmy odmówić.Ale mojababcia jest daleka od zachwytu, nawet.nawet zachowuje się ob-razliwie.Mówi, że to czysta manipulacja ze strony rządu.Udają,że mamy unię z Amerykanami, a tymczasem to przewrót, więcej- szeroko zakrojona inwazja.Pan Willis przyjrzał się Emmie z zainteresowaniem.- Pani babcia tak powiedziała?- Tak.Poskrobał się w siwą głowę z uśmiechem.- Od czterdziestu lat nie byłem w teatrze, ale dobrze ją pamiętam.Była wtedy u szczytu sławy.Zapomniałem tytułu tejkomedii.No, chłopcze, co z tobą zrobić? Mógłbyś tu zostać,póki noga ci się nie zrośnie, ale powinno ci się nałożyć gips.- Chwileczkę - wykrzyknęła Emma.- Dziś do babci przychodzi lekarz.Będę musiała mu powiedzieć.- Chyba nie jest chora? - zdenerwował się Terry.- Nie, po prostu chce go pociągnąć za język - jakie plotkichodzą, co jest prawdą, a co kłamstwem.To nie tylko jej lekarz,ale bliski przyjaciel, panie Willis.Zna pan Andy'ego? Jego rodzice, którzy zginęli w katastrofie lotniczej, przyjaznili się z doktorem Summersem, dlatego babcia adoptowała Andy'ego.Doktorzna Terry'ego, zresztą nas wszystkich także.Pan Willis zastanawiał się przez chwilę.- Może jest przyjacielem, ale jakby zareagował na tę sytuację?102Blokady, przepustki i tak dalej.Wojsko amerykańskie kontroluje wszystko, mogą mieć oko na szpitale.Co do mnie, to ręczę, żenikt tu nie będzie szukał Terry'ego, a jeśli spróbuje.- Przeniósłwzrok na ścianę nad łóżkiem, gdzie wisiała stara strzelba.- %7ładen marines nie przekroczy mojego progu.Chyba mógłby być bratem Mad, myślała Emma.Ma w sobie tęsamą determinację, tę samą dumę.Zcisnęła dłoń Terry'ego, a chłopak, pojmując nagłe, o co chodzi, odwzajemnił uścisk i uśmiechnąłsię mimo bólu.- Panie Willis - powiedział.- Nie chcę, żeby miał pan przeze mnie kłopoty.Chyba już dość pan przez nas ucierpiał.Jestempewien, że doktorowi Summersowi można zaufać, ale pan tu decyduje, bo to pańskie miejsce, nie nasze.Pan Willis popatrzył to na jedno, to na drugie, a potem znówna nogę w łubkach.- Cokolwiek postanowimy, i tak będziesz na jakiś czas uziemiony.%7ładnych bójek ani ognisk przez kilka tygodni.Może rzeczywiście ten doktor powinien cię zbadać.Uzgodniono, że Emma z Samem wrócą do Trevanal i zawiadomią babkę o wypadku Terry'ego.- Proszę uważać po drodze - ostrzegł ją pan Willis już zadrzwiami.- Nie wiemy, co kombinują ci faceci, może są gdzieśw pobliżu.Mam tu trochę bulionu i zaraz dam chłopakowi, aleon nie ma apetytu.- Nie wiem, jak panu dziękować.Terry to pierwszy wychowanek mojej babci i bardzo wiele dla niej znaczy.- Może być z niego dumna.To chłopak z ikrą.Stać go jeszcze na wiele bójek.Emma z Samem przemknęli się przez las do zaoranego polana górze, skąd już mieli dwa kroki do domu.Nadal dął silnywiatr i padał deszcz.Ledwie ściągnęli na ganku wysokie butyi płaszcze, zegar wybił jedenastą.Tak wiele wydarzyło się, odkądpan Trembath zadzwonił o siódmej! Mogłoby się zdawać, że minęło pół dnia.Telewizor w bibliotece był włączony - niezwykłarzecz u Mad; pewnie chciała posłuchać najświeższych wiadomości.Babka stała przed odbiornikiem, ale wyłączyła go, kiedy Emma weszła.103- Nowe komplikacje - oświadczyła.- Dwie eksplozje w pobliżu Falmouth.Tam też jest kontyngent marines i oni obwiniają dokerów.Gdzieś ty się podziewała? Jack Trembath przyprowadził samochód wieki temu, a teraz wybiera się swoimlandroverem na przejażdżkę po Poldrea, żeby się czegoś dowiedzieć.Mówił, że zgubiłaś szalik czy coś.- Znalazłam Terry'ego.Babka stała przez chwilę jak wryta.Potem nagle jakby sięskurczyła, oczy zaszły jej mgłą i zrobiły się małe.Wyciągnęła rękę do Emmy.- Och, dzięki Bogu - szepnęła.Usiadły obok siebie na sofie i Mad w jednej chwili odzyskałasiły.- Tak naprawdę, to robota Sama - wyjaśniła Emma.- Miałgenialny pomysł, gdzie szukać.I opowiedziała całą historię.Zanim skończyła, Mad znów była sobą i chodziła tam i z powrotem po pokoju, jak zawsze wtedy, gdy chciała się mocno skoncentrować.- To chyba jakiś instynkt kazał mi zadzwonić po Bevila.Pewnie nieprędko tu dotrze, ale tego się spodziewałam.Myślisz, żeTerry wytrzyma? Bardzo go boli?- Nie sądzę - powiedziała Emma bez większego przekonania.- Był bardzo dzielny.Pan Willis usztywnił mu nogę łubkami, aleoczywiście lekarz powinien go obejrzeć.- Pan Willis.Dziwne nazwisko jak na dziadka plażowego.Wcale do niego nie pasuje.Walijczyk, powiadasz? Będę go nazy-wać Taffy*.- Mad, nie możesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]