[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pózną nocą wrócił Szwejk do mieszkania kapelana, którego jeszcze w domunie było.Przyszedł dopiero nad ranem, zbudził Szwejka i rzekł:- Jutro jedziemy odprawiać mszę polową.Gotujcie czarną kawę i dajcie arak.Albo jeszcze lepiej, ugotujcie grogu.81Rozdział 11SZWEJK JEDZIE Z KAPELANEM ODPRAWIA MSZPOLOWPrzygotowania do uśmiercania ludzi odbywały się zawsze w imię Boga czy teżw ogóle w imię jakiejś domniemanej wyższej istoty, którą ludzkość sobiewyimaginowała i stworzyła w swej wyobrazni.Starożytni Fenicjanie, zanimpoderżnęli gardło jakiemuś jeńcowi, odprawiali tak samo uroczyste nabożeństwa,jak w kilka tysięcy lat pózniej czyniły to nowe pokolenia ludzkości przed pójściemna wojnę, w której tępiły swoich wrogów ogniem i mieczem.Ludożercy polinezyjscy przed pożarciem swoich jeńców lub ludziniepotrzebnych, jak misjonarzy, podróżników, ajentów handlowych różnych firmczy też po prostu turystów, składają ich na ofiarę swoim bożkom spełniając przytym najrozmaitsze religijne obrzędy.Ponieważ nie dotarła jeszcze do nichkultura ornatów, przeto ozdabiają swoje biodra pękami pstrokatych piór leśnychptaków.Nim święta inkwizycja spaliła swe ofiary, odprawiała uroczyste nabożeństwa,wielką mszę świętą ze śpiewami.A przy wykonywaniu wyroków śmierci zawsze asystują duchowni, krępującswoją obecnością skazanego.W Prusach pastor prowadził biedaka pod topór, w Austrii ksiądz katolicki naszubienicę, we Francji pod gilotynę, w Ameryce duchowny na krzesłoelektryczne, w Hiszpanii na stołek, gdzie skazany był specjalnym narzędziemduszony, a w Rosji brodaty pop odprowadzał rewolucjonistę na miejsce straceniaitd., itd.Wszędzie też duchowni zmuszali skazańca do odbycia ostatniejpielgrzymki w towarzystwie Ukrzyżowanego, jak gdyby chcieli powiedzieć: Tobie to tylko urabia głowę, ciebie tylko powieszą, uduszą, puszczą na ciebiepiętnaście tysięcy woltów, ale co ten biedak musiał przecierpieć!.Wielkie jatki wojny światowej nie obeszły się bez błogosławieństwaduchownych.Kapelani wojskowi wszystkich armii modlili się i odprawiali msześwięte o zwycięstwo dla tej armii, której chleb jedli.Przy egzekucjachzrewoltowanych żołnierzy zjawiał się ksiądz.Przy egzekucjach legionistówczeskich także widywało się duchownego.Nic się też nie zmieniło od owychczasów, kiedy to wielki łupieżca Wojciech, pózniej świętym przezwany, brałudział w tępieniu i mordowaniu Słowian nadbałtyckich, dzierżąc w jednym rękumiecz, a w drugim krzyż.Ludzie całej Europy szli jak bydlęta na rzez, dokąd obok rzezników-cesarzy,królów, prezydentów i innych potentatów i wodzów prowadzili ich księżawszystkich wyznań, błogosławiąc im i pozwalając fałszywie przysięgać, że naziemi, w powietrzu, na morzu itd.Dwukrotnie odprawiano msze polowe.Raz, kiedy część oddziałów odchodziłana front, a drugi raz na froncie, przed krwawą rzezią, przed zabijaniem.Pamiętam, jak pewnego razu podczas mszy polowej samolot nieprzyjacielskizrzucił bombę w sam ołtarz polowy, a z kapelana pozostało tylko parę krwawychstrzępów.Potem pisało się o nim jako o męczenniku, ale w tym samym czasie82nasze samoloty przysparzały podobnej sławy kapelanom po drugiej stroniefrontu.Mieliśmy z tej racji niebywałą uciechę, a na prowizorycznym krzyżu,postawionym na miejscu, gdzie pochowano szczątki kapelana, pojawił się w nocytaki nagrobkowy napis:To, co nas spotkać może, spadło już na ciebie.Przyrzekłeś nam, brachu miły, śliczny pobyt w niebie,Niebo samo spadło dziś na twą głowę biedną,Zostawiając nam po tobie małą plamkę jedną.Szwejk ugotował ów sławny grog, przewyższający swą jakością grogi starychmarynarzy.Taki grog mogli byli pijać piraci osiemnastego stulecia i byliby napewno zadowoleni.Kapelan Otto Katz był zachwycony i zapytał:- Kto was nauczył przyrządzać taki wspaniały napój?- Kiedy przed laty wędrowałem po świecie - odpowiedział Szwejk - spotkałemw Bremie pewnego rozpustnego marynarza, który mówił, że grog musi być takimocny, aby ten, kto by po jego wypiciu wpadł do morza, mógł przepłynąć całykanał La Manche.Po słabym grogu utopi się jak szczenię.- Po takim grogu, Szwejku, będzie się nam dobrze odprawiało mszę polową -zauważył kapelan - myślę, że najpierw będę musiał wygłosić kilka słówpożegnania.Msza połowa to nie jest taka zabawa jak odprawianie mszy świętej wgarnizonie albo wygłaszanie kazania do tych tam łobuzów.W tym wypadku musiczłowiek mieć naprawdę wszystkie klepki w porządku.Ołtarz polowy mamy.Wydanie kieszonkowe, składane.Jezus Maria, Szwejku! - chwycił się za głowę.Ale też jesteśmy idioci! Wiecie, gdzie schowałem ołtarz polowy? Do otomany,którą sprzedaliśmy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]