[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* Blondi, chodz * wydał komendę.Duża alzacka suka, która z wywieszonym z gorąca jęzorem leżała na podłodze, podniosła się i powoliruszyła za nimi na dziedziniec.Ciężki jak ołów natarczywy upał uderzył ich w twarze jak lepka pięśd.Stojący wśród jodeł strażnicy z SS wyglądali, jakby zbudzili się ze snu i mocniej chwytali broo spoconymirękami.Gdy ci dwaj ludzie szli powoli zatopieni w ukraioskim kurzu, z głowami nisko opuszczonymi zpowodu rozmowy, wyglądali jak czarne złe cienie.* Jodl, nigdy mi się nie podobał pomysł operacji Cytadela".To ty i twoi towarzysze ze sztabugeneralnego namówiliście mnie do niej.No i zobacz, w jaki bałagan mnie wpakowaliście!* Tak jest, mój Fuhrerze * powiedział posłusznie generał.Zwycięstwo ma wielu ojców, powiedział w duchu, a klęska jest.Jednak nie dokooczył w myśli znanejsentencji, gdyż Hitler zaczął znowu mówid.* Ale skąd, na niebiosa, bolszewicy biorą takie siły? Wiedzieliśmy, że będą liczebnie nadnami przeważad.Ale tysiąc piędset czołgów i to nowych, rzuconych na pole bitwy! Pytam, przecież toniewiarygodne! Jodl, co na to powiesz?Ale generał nie był przygotowany, aby go pocieszad, jak to robił w przeszłości.Fuhrer musiał wreszciestanąd twarzą w twarz z rzeczywistością.Narodowosocjalistyczne Niemcy przegrywały wojnę.Niespokojny umysł Hitlera pracował szybciej niż jego współpracownika.* Dobrze * powiedział nagle, chwytając Jodla za ramię.* Jeśli nie jesteśmy w stanie rzucid na pole walkityle samo broni pancernej co Rosjanie, to musimy zrekompensowad ich przewagę.Przez chwilę patrzył na generała z uśmiechem szaleoca.* Dlaczego o tym nie pomyślałem od początku?* Co pan ma na myśli, mój wodzu? * spytał obowiązkowo Jodl, a jego ciało stężało w oczekiwaniu tego,co nastąpi.Znał zbyt dobrze te przeczucia Hitlera.* Rudel, pułkownik Rudel z Luftwaffe! * zawołał entuzjastycznie wódz narodu niemieckiego.* Cokolwiekmożna było powiedzied o Luftwaffe Goeringa, to na pewno nie można było odmówid Rudelowi zdolnościi odwagi.Ile razy był on już ranny od początku działao wojennych?* Dziewięd razy, mój Fuhrerze * odpowiedział pospiesznie Jodl, zastanawiając się, dlaczego on, szefsztabu największej armii świata, musi pamiętad takie szczegóły.A z drugiej strony wiedział, że gdyby nieodpowiedział na to pytanie, opuściłby otoczenie Hitlera w ciągu dwudziestu czterech godzin.* W tymdwa razy ciężko.* To jest coś! * zawołał podniecony wódz narodu.* Taki człowiek, po tylu ranach nadal lata i walczy!Z radości uderzył prawą pięścią w otwartą lewą dłoo.* Przecież on sam jest wart tyle co cały sowiecki korpus pancerny! W porządku, Jodl.Poinformujdowództwo Luftwaffe, że chcę, aby pułkownik Rudel z pięcioma dywizjonami łowców czołgównatychmiast dołączył do bitwy * rozumiesz, natychmiast!Ale nim Jodl zdołał zebrad w sobie odpowiednią dawkę entuzjazmu, z pokoju konferencyjnego wybiegł wich stronę Buechs z twarzą wykrzywioną szokiem.* Mein Fuhrer! * krzyczał.* Mein Fuhrer!* Co jest, Buechs? * spytał szczekliwie Hitler.Major wcisnął w dłoo wodza cieniutką karteczkę.* Właśnie przyszło od marszałka Rommla * wysapał.* Błyskawiczny telegram.Fuhrer wyprostował niewielki zwitek bibuły, a jego twarz nadal była zaróżowiona entuzjazmem zpowodu podjęcia nagłej decyzji.Niezgrabnie założył okulary w złotej oprawce, w których Hoffmann nigdy nie pozwalał mu sięfotografowad.W koocu udało mu się skoncentrowad wzrok na tekście telegramu.Z głębi jego gardławydobył się ryk demona.Mięśnie policzkowe zaczęły mu niebezpiecznie drgad.* Co się stało, mein Fuhrer? * spytał z obawą Jodl, wyciągając ręce do przodu, jakby mógł wesprzed nimiswego przywódcę.Hitler bez słowa podał mu karteczkę z super tajną informacją.Była jasna i czytelna, więc Jodl od razuwiedział, że kilka słów od Rommla oznaczało koniec Tysiącletniej Rzeszy.DZIZ RANO ALIANCI WYLDOWALI NA SYCYLIIPodpisano ROMMELByło gorąco jak w piecu.Oślepiające światło cięło w oczy jak ostrze noża.Ponad oczekującymi czołgamizasnute dymem niebo przybierało grozne kolory.Przez tę kurtynę tarcza słooca wyglądała jak miedzianamoneta.Jednak pomimo morderczego upału wszyscy czekali w pogotowiu.Na przednich pancerzachczołgów rozpostarte zostały płachty identyfikacyjne.Wielkie strzałki, ułożone na wypalonej do korzenitrawie, wskazywały kierunek sowieckich pozycji.Oddziały niszczycieli czołgów mogły już wyruszyd.* Tam są! * krzyknął niespodziewanie Schulze, wskazując na zachód.* Stamtąd nadlatują! * zaczęli krzyczed żołnierze Wotana, wdrapując się na pancerze nieruchomychTygrysów i PzKpfw IV, aby mied lepsze pole widzenia, nie zważając na fakt, że w okolicy nadal działalisowieccy snajperzy.Jak czarne jastrzębie nadleciały z wyciem silników od strony słooca.Pojawiła się spora gromada JU*87 GPanzerknacker, zwanych zgniataczami pancerzy".Wisiały w powietrzu niemal nieruchomo, gotowe w każdej chwili spaśd na swójłup.Nagle ich lider poruszył statecznikami lekko zakrzywionych skrzydeł.Jeden raz, drugi i trzeci; to byłsygnał.Pierwszy samolot odłączył się od grupy i z ohydnym wyciem syren rzucił się do lotu nurkowego.Natychmiast odezwała się artyleria przeciwlotnicza Rosjan.Wokół szarżującego w kierunku ziemiStukasa zaczęły wykwitad kłębuszki dymu, ale pułkownik Rudel, as Luftwaffe, nie przerywał ataku.Gdyjuż się wydawało, że uderzy z szybkością 400 kilometrów na godzinę w zwęglone pole walki, wyrównałtor lotu.Mirady czarnych pocisków wyleciały spod białego brzucha bombowca nurkującego i zarazpotem pierwsze sowieckie pozycje pancerne zniknęły w paskudnych, czarnych tumanach dymu.Grenadierzy stojący na pancerzach czołgów zawyli z radości.Gdy samolot Rudla ponownie wznosił się wpowietrze, czarny całun dymu rozerwały żółte i czerwone rozbłyski.Jeden sowiecki czołg za drugimotrzymywał trafienia.Białe i zielone sznury świetlistych paciorków krzyżowały się w powietrzu.* Dalej, dowalcie tym bolszewikom! * darli się w szaleoczej ekstazie esesmani, gdy kolejny Stukas pognałw kierunku ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]