[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Aleja nie. Spróbuj.Zamknęłam oczy. Wracajcie.Wracajcie w swoje zaświaty.Odsyłam]was.Kilka razy powtórzyłam te słowa w takim napięciu, że poczułam strużki potu na twarzy.Aleodgłosy były coraz bliższe.I bliższe.Z zamkniętymi oczami odegrałam sobie film, w którym durna młoda nekromantka chceodesłać duchy w zaświaty.Usiłowałam wyobrazić sobie ciała.Potem zobaczyłam siebiewyzwalającą duchy z ciał, które ulatują. Pomóż! Pomóż!Wyschło mi w gardle.Głosy były tuż za mną.Otwo*1 rzyłam oczy.Derek stęknął i ścisnął mnie jeszcze mocniej. Nie otwieraj oczu, Chloe.I pamiętaj, że nie mogą cię skrzywdzić. Kościsty palecdotknął mojego kolana.Podskoczyłam. Spoko, Chloe.Jestem przy tobie.Zmusiłam się do bezruchu.Palce dotknęły barku, sunęły się na ramię, ślizgając się, badając,obmacując niczym niewidomy.Kość poskrobała skórę.Klekot odsuwającego się ciała.Zapach. Wyobraz sobie!"Przecież to robię! Nie tak!"Zacisnęłam powieki; było to trochę bez sensu, bo i tak l nic nie mogłam zobaczyć, ale czułamsię odrobinę lepiej.I Palce przesuwały się po moich plecach, szarpały bluzkę, ! ciałocharczało, jakby chciało coś powiedzieć.Zagryzłam zęby i usiłowałam nie zważać na to wszystko, co nie było łatwe, gdy wiedziałam,że to coś na mnie napiera, ociera się. Dość już!"Spróbowałam skoncentrować się na oddechu Dereka.Wolny, głęboki, przez usta; w tensposób usiłował zachować spokój.Głęboki oddech.Głęboki oddech.Szukaj spokojnego miejsca.Twórczego miejsca.Z wolna dzwięki, dotyki i zapach rzeczywistego świata zaczęły blednąc.Jeszcze mocniejzacisnęłam powieki i spróbowałam całkowicie pogrążyć się w wyobrazni.Skupiłam się naciałach, na tym, jak wyzwalam z nich duchy, a te, niczym wypuszczone z klatek gołębie, bijącskrzydłami, wznoszą się w słońce.Po wielekroć przywoływałam te obrazy: uwalniam duchy, życzę im dobrze, przepraszam, żewyrwałam je z ich stanu.Docierał do mnie niewyrazny głos Dereka, który mówił, że idzie midobrze, ale było to tak, jakby rozbrzmiewał gdzieś na granicy świadomości.Rzeczywistyświat był tutaj, gdzie naprawiałam swój błąd, odkręcałam go.Usłyszałam szept: Już ich nie ma, Chloe.Znieruchomiałam.Ciągle czułam na nodze kościste palce, ciało dalej przywierało do mnie,teraz jednak nieruchome.Kiedy otrząsnęłam się, z kościanym stukotem zleciało na podłogę.Derek zrobił długi wydech i przeciągnął ręką po włosach, a potem, jakby dopiero terazprzyszło mu to do| głowy, spytał, co ze mną.Wzruszyłam ramionami. %7łyję-Kolejny głęboki oddech.Spojrzał w dół na ciało. Mamy chyba coś do zrobienia.Rozdział dwudziesty dziewiątyChodziło mu o to, że trzeba zrobić porządek.Na powrót pochować ciała.Powiedzieć mogętylko tyle, że byłam bardzo zadowolona, iż nawet przy otwartych drzwiach było na tyleciemno, że nie widziałam ich zbyt dokładnie.Groby były płytkie, ledwie kilkanaście centymetrów kurzu przykrywało ciała, przez którełatwo mogły się przecisnąć, gdyby duchy w nie powracały, ale nad tym wolałam się w tejchwili nie zastanawiać.Wydawało się pewne, że znalazły się na pawlaczu dawno, bez wątpienia zanim Lyle Housestał się ośrodkiem terapeutycznym.I były to ciała dorosłych osób.Na razie żadna dalszawiedza nie była mi potrzebna.Spytałam Dereka, jak mnie znalazł.Odparł, że kiedy okazało się, iż Tori zostaje, był pewien,że będzie chciała coś zrobić, więc zaczął mnie szukać.Nie rozwodził się szczegółowo nadtym, jak konkretnie na mnie trafił; mruknął tylko, że zajrzał w kilka oczywistych miejsc",aby mnie odnalezć.Problemem było, co zrobić z Tori. Nic powiedziałam, ocierając ręce, gdy skończyliśmy wyrównywać drugi grób. Jak to?Nareszcie coś go zaskoczyło. Będę się zachowywała tak, jakby nic nie zaszło.Chwilę się zastanawiał, a potem kiwnął głową. Dobra.Gdybyś na nią naskarżyła, mogłoby być jedynie gorzej.Lepiej ją ignorować iliczyć na to, że sama się zdradzi. Modlić się o to mruknęłam, kierując się ku drzwiom. Jest tu na dole jakieś czyste pranie? Jest jedna porcja w suszarce.A czemu.Jasne.Lepiej nie pokazywać się na górze w takimstanie. Ze szłam po drabince. Większość to twoje rzeczy, więc. Chloe? Derek? Pośrodku pralni stała pani Tal bot. Co wy tu robicie we dwójkę?Derek, dobrze przecież wiesz, że nie wolno ci. Jej wzrok zatrzymał się na moim ubraniu. Mój Boże, a z tobą co się stało?Nie było sensu ukrywać, że byliśmy na pawlaczu, ponieważ widziała, że wyszliśmy zeschowka, ja cała brudna i zakurzona.Zcisnęłam nogi w nadziei, że nie będzie widać mokrychsmug.Ból pulsował w potylicy, gdy usiłowałam wykrztusić jakąś odpowiedz.Miałamnadzieję, że Derek! się włączy, ale tego nie zrobił.Najwyrazniej jedna pomoc! na dzieńwyczerpywała jego limit. Prałam tutaj, a wtedy przyszedł D-ddderek i s-ssspytał.W drzwiach stanęła doktor Gili; spojrzałam na nią jakbym to od niej spodziewała się ratunku. Mów dalej, Chloe. S-ssspytał o koszulę.Spytałam, czy wie, gdzie jest jakiś odplamiacz, bo żadnego niemogłam znalezć, nie wiedział, wiec zajrzałam do schowka, a Derek powiedział, że to dziwne,bo zwykle jest zamknięty, więc zajrzeliśmy I dalej, a tam była drabina.Więc byliśmy ciekawii. Tak myślę, że byliście ciekawi. Doktor Gili założyła ręce na piersiach. Osoby wwaszym wieku są Zwykle bardzo ciekawe, czyż nie? T-tttak.Więc zaczęliśmy się tam rozglądać. Na pewno się rozglądaliście.Ton głosu pani Talbot wyraznie sugerował, co jej zdaniem tam robiliśmy.Zaczęłam protestować, chociaż widziałam, że sama podsunęła nam znakomity wykręt.Gdybym wstydliwie spuściła powieki i bąknęła: No tak, przyłapałyście nas panie",przyjęłyby wyjaśnienie i nie miałyby powodu wchodzić na pawlacz, gdzie pewnie szybkoznalazłyby pospiesznie ukryte ciała.Gdyby to był Simon, natychmiast bym tak postąpiła.Ale Derek? Nie potrafiłam aż tak dobrzekłamać.Nie miało to jednak znaczenia.Im bardziej zaprzeczałam, tym bardziej obie były pewne, żełżę.Doktor Gili dobrze wiedziała, co sądzić o sytuacji, gdy dwoje nastolatków wymyka się wjakieś sekretne, mroczne miejsce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]