[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślała, jak bardzo Gabe się ucieszy, gdy wyjaśni mu, dlaczegodziewczynki zaczęły się ubierać inaczej.Musi to zrobić, gdy zostaną sami.Może gdy blizniaczki będą się bawiły albo oglądały nowe sukienki popowrocie ze sklepu, planowała.- Jak myślisz, ile może mnie kosztować wymiana garderoby moichcórek? - Gabe podrapał się po głowie z nieco zafrasowaną miną.Sabrina uśmiechnęła się lekko.Nowe ciuchy córek od zawsze stanowiłystrapienie ojców.Rozczuliło ją to.Jej myśli wybiegły w przyszłość, kuinnym okazjom, które z pewnością potrząsną ojcowską kieszenią, takim jakmatura, koniec studiów czy wreszcie ślub.Uświadomiła sobie, żechciałaby uczestniczyć w tych uroczystych wydarzeniach.RS83Gdy w pełni zdała sobie sprawę, o czym przed chwilą marzyła, przeraziłasię.Jej pragnieniem było być z Gabe'em i jego córkami.Nie mogła sobiewyobrazić życia bez nich.Ale prawda była okrutna, Sabrina nie należała do tej rodziny.Ich drogiwkrótce się rozejdą.Ona będzie żyła swoim życiem, oni swoim.Dziewczynki ganiały się dookoła Gabe'a, gdy on tymczasem szperał wportfelu.W końcu znalazł wszystkie potrzebne mu przedmioty, czyliksiążeczkę czekową i długopis.Podpisał czeki i podał Sabrinie.- Mam nadzieję, że to wystarczy.- Spojrzał na nią pytająco.- My kobiety jesteśmy niezwykle rozsądne - odpowiedziała Sabrina,filuternie przechylając głowę.- Prawda, dziewczynki? - zwróciła się doblizniaczek, które właśnie podbiegły i chwyciły ją za ręce.- Taaak! - zakrzyknęły zgodnym chórem.- Rozsądne kobiety.toż to pojęcie wewnętrznie sprzeczne, gdy chodzi ozakupy - odpowiedział z żartobliwym przekąsem Gabe.- Pan jest męskim szowinistą, panie Lawrence! - zawołała.- Nieprawda - zaprzeczył.- Jestem realistą.Realizm to było właśnie to, oczym Sabrina zapomniałaprzez ostatnie tygodnie.Przyjdzie jej już niedługo za to słono zapłacić.Teraz jednak ma jeszcze przed sobą kilka cudownych chwil.- Jesteś pewien, że nie masz ochoty z nami pójść? - Sabrina schowałaczeki.Miała nadzieję, że Gabe odmówi.To miał być jej dzień zblizniaczkami, a gdy Gabe był w pobliżu, jej uwaga niestety skupiała sięwyłącznie na nim.- Nie, dziękuję, ale po prostu nie znoszę łażenia po sklepach - przyznałsię.- Bawcie się dobrze.- Ucałował córki na pożegnanie i musnął wargamipoliczek Sabriny.- Z pewnością świetnie będziemy się bawić - powiedziała szczerzeSabrina.Dziewczynki pomachały ojcu i wskoczyły do samochodu.Faktycznie bawiły się wspaniale.Sabrina zaparkowała samochód wcentrum i chodziły na piechotę.Z początku trochę się bała, że dziewczynkiza bardzo się zmęczą, ale one okazały się stuprocentowymi kobietami,których zakupy nigdy nie nudzą.Wbiegały do każdego sklepu dziecięcego i suma, którą dał jej Gabe nazakupy, szybko zaczęła się kurczyć.Sabrina wybrała dla nich sukienki na rozpoczęcie roku szkolnego.Tymrazem dziewczynki chciały mieć identyczne stroje.To kolejny razRS84potwierdziło jej diagnozę, bały się pierwszego dnia w szkole i dlategochciały wyglądać tak samo.- Może zjemy lunch? - zaproponowała Sabrina.- Jesteście głodne?Dziewczynki chętnie się zgodziły.Zmęczenie i głód dawały o sobie znać.Weszły do baru w jednym z domów towarowych.Sabrina zamówiładziewczynkom wszystko, na co miały ochotę.Podczas lunchu blizniaczki zachowywały się niezwykle spokojnie.Czasem zerkały na siebie porozumiewawczo, jakby miały jakąś tajemnicę.Bardzo chciała ją poznać.Ale czy wypada zapytać? A może powinnapoczekać, aż same zechcą jej powiedzieć?Zaprzyjazniła się z nimi.Lubiła je i one ją lubiły.Czuła do nich nawetcoś więcej niż zwykłą sympatię, miały zapewnione miejsce w jej sercu jużna zawsze.- Proponuję na deser po kawałku ciasta czekoladowego - powiedziała.- Tak! Ja poproszę - zawołała Hannah.- Ja też! - wtórowała jej Heather.Czy ja ich nie rozpieszczam, zastanawiała się Sabrina.Teraz zrozumiałaemocje rodziców, którzy z jednej strony chcą sprawić przyjemność swojemudziecku, a z drugiej boją sieje rozpuścić.Bardzo łatwo nie zachować wtakich przypadkach zdrowych proporcji.- To ciasto nie jest tak dobre jak twoje - powiedziała Heather popierwszym kęsie.Sabrina uśmiechnęła się.To był miły, niewymuszony komplement.- Zapytaj ją teraz - powiedziała Hannah do siostry.Sabrina spojrzała nadziewczynki.One wpatrywały sięw nią szeroko otwartymi oczyma i nad czymś się bardzo intensywniezastanawiały.- O co chcecie mnie zapytać? - Nachyliła się w ich stronę.Podejrzewała,że pewnie mają ochotę na lody albo jakiś batonik, czy gumę do żucia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]