[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A tak, wiem - stwierdził spokojnie.- To był falstart.Nie powinnam była pędzić od razu do ciebie.- Wręcz przeciwnie, zachowałaś się jak należy.- Naprawdę?Uśmiechnął się do niej, a jej znów serce stopniało jak wosk.Wziąłtacę z kawą i przeszli do saloniku.- Jutro ukaże się wzmianka o naszym ślubie.- Co? Skąd wiesz?- Bo sam to załatwiłem.- Jak to?- Jeszcze przed odlotem zadzwoniłem do mojego przyjaciela,znanego wydawcy, i zapytałem o Tony'ego.Natychmiast go skojarzył, bo97R Sw środowisku jest znanym łowcą sensacji.Sam nie publikuje, ale sprzedajeinformacje.- Spec od plotek? - rzuciła z ironią.- Nikt go nie szanuje, ale gazety mu płacą.Za wiadomość o naszymślubie dostałby parę groszy, bo to żadna sensacja, ale ślub i rozwód wjednym, to już jest coś.Gdyby do tego wymyślić jakieś pikantneszczegóły, kasa byłaby całkiem niezła.- Rozumiem.- Problem jednak w tym, że Tony, jako wolny strzelec, musi bardzodbać o wiarygodność, bo inaczej wypadłby z obiegu, no i zródełko bywyschło.Ponieważ postępowaliśmy bardzo dyskretnie, jedyne informacjeo nas można pozyskać w biurze prasowym Livingstone Developments.- Rozumiem.- Poprosiłem Ellen, by wszystkiego dopilnowała, i biuro prasowejeszcze w poniedziałek przygotowało odpowiednie oświadczenie.Tonydzwonił już w poniedziałek i dowiedział się, że od jakiegoś czasu jesteśmyszczęśliwym małżeństwem.Ponieważ rozmowy są nagrywane, by w razieczego nie można było nam wmówić czegoś, czego nie powiedzieliśmy,przesłuchałem taśmę.Tony natrętnie dopytywał się o rozwód, aleoczywiście bez skutku.- A to gad - mruknęła.- No właśnie.Informacja o naszym ślubie została przesłana do gazetzajmujących się biznesem, które opublikują ją jutro, i to wszystko.Sensacji nie będzie, najwyżej w wielkonakładowej prasie ukażą sięwzmianki w rubrykach towarzyskich.Zlub jak ślub, nikt nie będzie się tymentuzjazmował.98R S- Załatwiłeś to perfekcyjnie - stwierdziła z podziwem.- A jaka jesttreść tego oświadczenia?- Bardzo lakoniczna.Z powodu śmierci twojego ojca wzięliśmycichy ślub, o czym przyjaciół i znajomych zawiadamiamy.O mnie jesttylko tyle, że jestem prezesem Livingstone Developments, natomiast otobie, że zajmujesz się sztuką, a także że jesteś córką wybitnegoprojektanta.Wymienione zostały najważniejsze osiągnięcia twojego ojca.-Urwał na chwilę.- Mam nadzieję, Colly, że w niczym cię nie uraziłem.- Niby czym? - Uśmiechnęła się.- Dzięki, że wspomniałeś o tacie.Jak zareagował twój ojciec na wieść o naszym ślubie?- Kiedy dzwoniłem do niego przed odlotem, najpierw się zdumiał, apotem bardzo ucieszył.Natomiast mama ścigała mnie telefonami po całymRzymie.- Uśmiechnął się lekko.- Wreszcie, kiedy prowadziłem ważnerozmowy, weszła sekretarka i powiedziała, że mam telefon z Londynu wnadzwyczaj pilnej sprawie rodzinnej.Jak się domyślasz, mama zrobiła mipółgodzinne przesłuchanie.O psiakość.- No i?- Podobnie jak ojciec, była cała w skowronkach.- Naprawdę?- Naprawdę.Pamięta rozmowę telefoniczną z tobą i twierdzi, żemasz cudowny głos.Z kolei mój ojciec cieszy się, że jestem szczęśliwy.- Jesteś szczęśliwy? - zdumiała się Colly.- A jakżeby inaczej?No właśnie.Przyszłość Livingstone Developments była bezpieczna,a na tym mu najbardziej zależało.- Czy twoi rodzice powiedzieli już o tym dziadkowi?- Jest zachwycony.99R S- I? - Czuła, że to nie koniec rewelacji.- I.koniecznie chce cię poznać.- Nie! - Nagle dotarło do niej, że jakikolwiek sprzeciw nie ma sensu.Jest ukochaną żoną Silasa, weszła do rodziny.- Kiedy? - spytała żałośnie.- Chce, żebyśmy spędzili z nim ten weekend.- Ten weekend?! Co? Cały weekend?! Nie wystarczy kurtuazyjnakolacja?- Nie chodzi o kurtuazyjne spotkanie.Dziadek jest bardzo samotnypo śmierci babci i żyje tylko rodzinnymi sprawami.- Tak, rozumiem.- Wiem, jakie to dla ciebie trudne, ale.- Ale mleko już się rozlało - mruknęła.- Właśnie.Z uwagi jednak na inne zobowiązania pojedziemy tamnie w piątek, ale w sobotę, i zostaniemy na jedną noc.- Cóż, nie ma wyjścia - mruknęła do siebie.- Wspomniałeś jednak ojakichś innych zobowiązaniach.- To jasne, że moi rodzice poczuliby się urażeni, gdyby nie poznalicię pierwsi - wyjaśnił Silas.Nagle ogarnęła ją złość.- A ty, oczywiście, umówiłeś się z nimi, nawet nie kontaktując się zemną.Czyżby telefony nie działały?- Colly.- Dobrze, narozrabiałam, ale nie zamierzam obwiniać się bez końca.- Spojrzała na niego wojowniczo.- Wygląda na to, że ten nasz wspólnyinteres, zwany ślubem, kompletnie zdemoluje mi życie.- Chodzi tylko o zachowanie pozorów.Jakieś spotkanie od czasu doczasu.100R S- Nie, Silas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]