[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Choć w pysk daj! mruknÄ…Å‚ ZagÅ‚oba.Ujechali milÄ™ i drugÄ….W tumanie i mroku nie byÅ‚o sÅ‚ychać nic próczparskania koni.Aż tu naraz trzej ludzie, którzy jechali w przedniej straży, wrócili w cwaÅ‚,krzyczÄ…c: Nieprzyjaciel! Nieprzyjaciel!Tuż za nimi sÅ‚ychać byÅ‚o tÄ™tent nadbiegajÄ…cej jazdy.Pan ZagÅ‚oba zdarÅ‚bachmata i krzyknÄ…Å‚: Bij!I po chwili zwarli siÄ™ tak, iż mogli siÄ™ rÄ™kami za piersi chwytać.We mglerozlegÅ‚ siÄ™ szczÄ™k szabel, a czasem huk samopaÅ‚u, czasem kwik koÅ„ski i okrzykiwalczÄ…cych.Pan ZagÅ‚oba rykiem żubrowym przerażaÅ‚ ludzi w ciemnoÅ›ciach, ale imiotaÅ‚ siÄ™ okrutnie, gdyż straszny to byÅ‚ żoÅ‚nierz, gdy go zanadto do muruprzyparto.Pan Skulski ciÄ…Å‚ jadowicie, po Å‚Ä™czycku, tuż koÅ‚o pana Tretiaka.PanaPortantego chlaÅ›niÄ™to przez policzek i byÅ‚by zginÄ…Å‚, gdyby nie pan SipajÅ‚o, któryodbiwszy drugi cios, sztychem nieprzyjaciela w gardÅ‚o ugodziÅ‚.Pan Pluta, stary iciÄ™ty żoÅ‚nierz, wiÅ‚ siÄ™ wÅ›ród skrzÄ™tu jak wąż w mrowisku i biÅ‚ w caÅ‚e kupy,jak jastrzÄ…b w stado dzikich kaczek.I wzajem jeden ratowaÅ‚ życie drugiemu, a wtem wstaÅ‚ powiew.Tuman zrzedÅ‚trochÄ™.Mogli siÄ™ lepiej widzieć.WiÄ™c przyrosÅ‚o im serca i poczÄ™li pokrzykiwać, aby tym lepiej każdy mógÅ‚rozpoznać, co siÄ™ z towarzyszem dzieje i kogo ma przy sobie.Pierwszy panSipajÅ‚o, który Plucie żywot zawdziÄ™czaÅ‚, krzyknÄ…Å‚ z gÅ‚Ä™bi serca w tumanie: GórÄ… Mazury! %7Å‚ywiÄ™ Oszmiana! odgÅ‚osiÅ‚ Pluta.A inni, nie chcÄ…c siÄ™ dać wyprzedzić, nuż woÅ‚ać: SÅ‚awa AÄ™czycy! ChwaÅ‚a witebszczanom! GórÄ… Humari! Wiwat Rzeczpospolita!Ale tymczasem natarto na nich z boków ba i z tyÅ‚u, tak że wpadli jakowilkowi w gardziel.%7Å‚e jednak byli z różnych stron, przeto wstydzili siÄ™ siebiewzajem, wiÄ™c żaden nie prosiÅ‚ pardonu, i bili siÄ™ do upadÅ‚ego bez nadziei, alena Å›mierć.Byliby też wszyscy polegli, gdyby nie to, że pan ZboiÅ„ski wiedzÄ…c, iż w maÅ‚ejliczbie i w nocy nietrudno o przygodÄ™, pociÄ…gnÄ…Å‚ za nimi w trzysta Mazurów,chÅ‚opów dobrych.Ów obegnaÅ‚ nieprzyjaciela, zÅ‚amaÅ‚, rozbiÅ‚, część wyÅ›cinaÅ‚,część zagarnÄ…Å‚ i uwolniÅ‚ podjazd spod przemocy.Lecz nie mógÅ‚ powstrzymać zdziwienia widzÄ…c ich robotÄ™ gdyż istotnie, podesperacku siÄ™ bijÄ…c, naszatkowali ludzi jak kapusty. Już chyba i anioÅ‚owie nie potykaliby siÄ™ grzeczniej rzekÅ‚.Za czymwrócili radoÅ›nie do obozu.Ale choć Å›wit uczyniÅ‚ siÄ™, nim dojechali, nie poszli spać, a to dla wielkiejuciechy i dlatego, że poczÄ™to ich zaraz czÄ™stować.Oni zaÅ› jedli i pili,wysÅ‚awiajÄ…c jeden drugiego i sÅ‚uchajÄ…c pana ZagÅ‚oby, który coÅ› skromnie oTermopilach wspominaÅ‚.Aż gdy już dobrze podpili, pan Portanty przyÅ‚ożyÅ‚ nagle palec do ust i rzekÅ‚: Ba, a nasz parol? Jakoż z nim bÄ™dzie? Parol? ZjadÅ‚ go nieprzyjaciel. I trochÄ™ mu niezdrowo dodaÅ‚ ZagÅ‚oba.A wtem pan Pluta, który siÄ™ pokrzepiÅ‚ lepiej od innych, poczÄ…Å‚ uderzać siÄ™dÅ‚oÅ„mi po piersiach, aż rozlegÅ‚o siÄ™ w izbie i woÅ‚ać żaÅ‚osnym gÅ‚osem: Ja na stare lata miaÅ‚bym Kainem zostać i rozlewać niewinnÄ… krew Abla?na stare lata? ja? Pluta?I zawyÅ‚ wielkim pÅ‚aczem, co usÅ‚yszawszy inni, kiedy bo nie ryknÄ… ażludzie spod innych chorÄ…gwi zaczÄ™li ich otaczać, ciekawi, co im siÄ™ mogÅ‚owydarzyć.Tymczasem powstaÅ‚ pan ZagÅ‚oba i podniósÅ‚szy z niezmiernÄ… powagÄ… garniecmiodu rzekÅ‚: Komilitoni moi, dzieci eiusdem matris! Dwa jeno sÅ‚owa powiem, alekiep, kto mi nie przywtórzy: Kochajmy siÄ™! Kochajmy siÄ™! powtórzyÅ‚y wszystkie usta.A w tejże chwili na rogach majdanu poczÄ™to trÄ…bić nie przez munsztuk, alerozgÅ‚oÅ›nie, jak czyniono zwykle przed wielkÄ… bitwÄ….W KRGU TRYLOGIINiewola tatarska - urywki z kroniki szlacheckiejAleksego ZdanoborskiegoIPacholÄ™, jadÄ…c przodem albo li też za mnÄ…, pobrzdÄ™kiwaÅ‚o na teorbaniku, amnie żaÅ‚ość i tÄ™sknota za MarysiÄ… Å›ciskaÅ‚y serce - im dalej od niej odjeżdżaÅ‚emtym jÄ… miÅ‚owaÅ‚em gorÄ™cej.PrzychodziÅ‚y mi wonczas na myÅ›l sÅ‚owa: Post equitem sedet atra cum, leczgdy w tak wielkim fortuny mojej uszczupleniu z J.W.TworzyaÅ„skim mówić animu siÄ™ wyspowiadać z afektów nie Å›miaÅ‚em, nie pozostaÅ‚o mi nic innego, jakszablÄ… na nowÄ… fortunÄ™ zarobić i gloria militari siÄ™ przyozdobiwszy, dopierożprzed nim stanąć.Bóg mi ani Marychna moja serdeczna nie mogli wziąć za zÅ‚e,żem tego wprzódy nie uczyniÅ‚.Gdyby mi ona kazaÅ‚a w ogieÅ„ albo też w wodÄ™skoczyć, albo zgoÅ‚a krew przelać, Ty, Jezu Chryste, który patrzysz w serce moje,widzisz, że byÅ‚bym to uczyniÅ‚.Ale jednej rzeczy nawet dla wdziÄ™cznejdzieweczki mojej nie mogÅ‚em poÅ›wiÄ™cić, a to honoru szlacheckiego.Fortunamoja byÅ‚a żadna, lecz zasiÄ™ krwi zacność wielka, a po ojcach jakoby testamentemmiaÅ‚em przekazane, bym wiecznie uważaÅ‚, a gardÅ‚o jest rzeczÄ… mojÄ… i one wolnomi na szwank podawać, ale integra rodu dignitas jest puÅ›ciznÄ… przodków, którÄ…mam oddać tak, jak jÄ… wziÄ…Å‚em: integram.Wieczny odpoczynek racz ojcom moimdać, Panie, a Å›wiatÅ‚ość wiekuista niechaj im Å›wieci na wieki wieków! Choćby J.W.TworzyaÅ„ski dzieweczkÄ™ swÄ… oddać mi siÄ™ by zgodziÅ‚, nie miaÅ‚bym jej gdziewprowadzić; gdyby zaÅ›, baczÄ…c na szczupÅ‚ość mej fortuny, w dumie swejpauperem albo zgoÅ‚a szarakiem mnie nazwaÅ‚, tedybym siÄ™ w rozumieniu owybornoÅ›ci rodu mego czuÅ‚ dotkniÄ™ty i pomÅ›cić bym siÄ™ na nim musiaÅ‚ - czego,gdy on jest ojcem mojej Marysi, Panie Boże nie dopuść.Owóż i nie zostaÅ‚o, jakjechać na kresy.RzÄ™dziki, pasy i co byÅ‚o lepszego po ojcach częściÄ…zastawiwszy, częściÄ… przedawszy, zebraÅ‚em dukatów ważnych trzysta, które zarazna prowizjÄ™ J.W.TworzyaÅ„skiemu oddaÅ‚em, potem Å‚zami i ciężkim wzdychaniempożegnawszy MarysiÄ™, przez noc gotowaÅ‚em siÄ™ do drogi, a nazajutrz oba zpachoÅ‚kiem obróciliÅ›my konie ku wschodowi.WypadÅ‚o jechać na ZasÅ‚aw, Bar, do Hajsynia.Po zamkach, dworach lubkarczmach na noclegi stawajÄ…c, dotarliÅ›my wreszcie do Umania, za którym stepjuż otworzyÅ‚ siÄ™ przed nami równy, bujny, gÅ‚uchy.PachoÅ‚ek, jadÄ…c przodem,coraz to w teorbanik uderzaÅ‚ i pieÅ›ni Å›piewaÅ‚, a mnie siÄ™ zdaÅ‚o, że przede mnÄ…leci jako ptak, za którym goniÄ™ - sÅ‚awa - a za mnÄ…, jako drugi ptak - tÄ™sknota.JechaliÅ›my do stannicy, zwanej Mohylna, gdzie czasu swego J.W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]