[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddawszy honory powiedział zdziwną powagą: Panowie sotnicy i panno dziesiętnik, czekam z rozkazu panów pułkowego Przytarczykai porucznika Krzywosochy.Proszą oni, byście nie wybierali się na możliwą jaką przejażdżkę,lecz przybyli prosto na stancję u Szarpaczów, gdzie czekają. Dobrze, panie żołnierzu  odpowiedział Iwanko. Skoro panowie oficerowie zaszczytodwiedzin nam uczynili, to lecimy.Lecz skąd było wiadomo, gdzie nas szukać? Od księżniczki Liwonki. Więc jedzmy!W ogrodzie domu stancyjnego stało przy konowiązie pięć osiodłanych koni, a obok,wsparci plecami o płot, trzej popielato-mundurowi ćmili zwijki tytoniu.Na odgłos końskichkopyt wybiegł z domu rudy stajenny i przejął wierzchowce przybyłej trójki.W izbie sotnikówprzy nakrytym stole siedzieli z wyrazem powagi na twarzach Wit Przytarczyk, Marek Krzywosocha i księżniczka Liwonka.Na środku stołu żółciła się ponestrzańska garncowabeczułka prosianęj palonki, a wokół, na glinianych półmiskach, piętrzyły się smażone rybypokrajane w dzwonka. Co się stało?!  spytał od drzwi Iwanko, niemile tknięty zarówno widokiem stołu, jak igrobowym nastrojem obecnych. Ataman Lonowy nie żyje  odpowiedział Przytarczyk podnosząc się do przywitania.Wybaczcie, panowie sotnicy, najście nieproszone, ale uznaliśmy, że u was właśnie i z waminajlepiej będzie uczcić jego pamięć spotkaniem żałobnym podług naszego obyczaju, to jestprzy gorzałce tylko i rybie.Ryba nasza, z Sani, zaś na znak szczególniejszy przywiozłemgarncówkę waszej palonki, której mi twoje wojsko kobiece razem z piwem ponad miaręudzieliło na powrotną drogę.Po przywitaniach niemal bezsłownych porucznik Krzywosocha napełnił kubki prosianką, apułkowy wzniósł toast głosem ściszonym i poważnym: Wypijmy za wieczną pamięć i sławę największego wodza wśród narodówsłowomownych, atamana Lewki Lonowego, który łączył siłę z prawością!Wszyscy wychylili kubki do dna, zakąsili dzwonkami sańs-kiego szczupaka i usiedli przystole.Po chwili milczenia Iwanko powiedział ściągając brwi i marszcząc ogorzałe czoło: %7łe to się stać musi, to my wiedzieliśmy jeszcze przed połową sierpnia.A i tak rozum sięz tym nie godzi.Pojmujecie, kim był dla nas; on ojców nam zastąpił, przez prostą prawośćswoją nie tylko wdzięczności nie oczekując, lecz nawet na żadne wspominanie o takowej niepozwalając.Ech.gdy mówić o nim, to wszystkie słowa za małe.Po policzkach Radki spłynęło kilka dużych łez, których nie starła, trwając w kamiennymznieruchomieniu.Twarz Staśki stężała w tym złowróżbnym wyrazie, jaki na polach bitew zawsze oznaczał dlanieprzyjaciół zdwojoną kośbę jego szamszyrki.Przedłużała się przykra cisza, aż wreszcie przerwał ją Iwanko, zwracając się, lekkozakłopotany, do Przytarczyka i Krzywosochy: Nie uchodzi od żałobnej palonki się uchylać, lecz ja, panie pułkowy i panie poruczniku,mam prośbę nieśmiałą: Miejcie oko na mnie, Staśkę i Radkę, bo nas już ojciec-rektorDołobrzeski miodem raczył, i choć bardzo trzymaliśmy umiar, to jednak mieszanie takowesposobne jest rozumem zakręcić, albo i obalić człowieka. Sański szczupak, panie sotniku, którego nam tu nie brakuje, chroni od takiego zła odrzekł Krzywosocha. Tylko go nie oszczędzajcie.A też i nie zebraliśmy się tutaj dla główzatrucia, tylko dla wspominania człowieka, co przez dwadzieścia pięć lat powstrzymywałBołkan od parcia na północ, bez czego nie byłoby już Hornosławii, a i losy naszego księstwamogły się gorzej toczyć.Mamy też nadzieję pomówić z wami, panowie sotnicy, o niejasnychwydarzeniach na Ponestrzu, bowiem razem z wieścią o śmierci atamana Lonowego nadeszłystamtąd i inne nowiny skłaniające do niepokoju. Jakie, panie poruczniku, i jaką drogą, jeśli wolno to wiedzieć?  spytał Iwanko. Przybył wczoraj wieczorem do Krzywych Stoków starszy czumacki od Samomliki, zochroną własną wzmocnioną atamańskimi z Hryzotowej Wody, niejaki Karakulny.Przywiózłod sotnika Tuzguna pieniądze zdobyczne, z podziału naszym chorągwiom przypadające, ipismo do księcia Józofa.Ponieważ wasz ataman nakazny prosi księcia, żeby was z treściąpisma owego zapoznał, i daje do zrozumienia, że niejasności w nim zawarte wy właśniezechcecie wytłumaczyć, kazał mi je książę po prostu wziąć ze sobą, żeby nie przekręcić zdań zwyraznego zamiaru nie dopowiedzianych.Pismo nie jest krótkie, więc nie wiem, czy treśćopowiedzieć i tylko w dwóch miejscach w papier zajrzeć, czy całe przeczytać? Iwanko nie miał wątpliwości: Sotnik Tuzgun umie i w mowie, i w piśmie pomiędzy słowami to i owo pomieścić.Jeślito więc za zgodą księcia, i jeśli mamy coś z pisma wyjaśniać, to wolimy całość usłyszeć. I ja myślę, że tak lepiej  zgodził się porucznik. W takim razie światło trzeba zrobić,bo już ciemnawo.Przywołana przez Staśkę służąca właścicieli stancji zapalała świece roztrzęsionymi dłońmi,i jakby nie dostrzegając w izbie nikogo więcej, na Krzywosochę tylko rzucała lękliwespojrzenia, niczym dziecko, które pierwszy raz widzi wilka, znanego dotąd tylko zpouczających bajek.Gdy wyszła, porucznik, dobywając z kieszeni skórzany woreczek, a zniego poskładany, pokazny płat papieru ze złamanymi, nie odpadłymi jeszcze pieczęciami,zwrócił się niespodziewanie do córki książęcej: Jesteś tu z nami, księżniczko Liwonko, za przyzwoleniem twojego ojca.Wierzy on, awiarę tę ja mu podszeptuję, że dorosłaś już do tego, aby stykać się ze sprawami wagi bardzowielkiej.Rozumiesz zapewne, że dla siebie samej musisz zachować niektóre rzeczy tuusłyszane, i pojmujesz też, myślę, które poimiennie.Księżniczka odpowiedziała ni to z kpiną, ni to z przejęciem: Widzę, panie poruczniku, żeście mnie z ojcem w jeden miesiąc z dzieciństwa dodorosłości podnieśli.Choć nie do pojęcia jest nagłość tej przemiany, to rzeczonej wiary waszejzawieść nie myślę.Krzywosocha przesunął po stole lichtarz dla lepszego oświetlenia trzymanego w dłoni pisma,i czytał:Koniuszyna, dzień siódmy miesiąca września,2263 roku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl