[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mampojęcia, czy rzeczywiście napisał cokolwiek.A potem stałysię dwie rzeczy.Zorientowałam się, że jestem w ciąży, apotem ty zaszłaś w ciążę z in vitro. Zmieszała się i znówotarła łzy. To wszystko było mocno pogięte.Dlategopowiedziałam Luke owi, żeby zapomniał o tamtej nocy izostawił to wszystko za sobą.Potem natychmiastwyjechałam.Nie chciałam niszczyć wam życia& Chciałam,żebyście mieli swoje dziecko i byli z nim szczęśliwi.A ja& Stella wskazała na swój brzuch. Pomyślałam, żewymyślę coś pózniej.Wróciłam tu do pracy, bo musiałam.Gdy usłyszałam o wypadku Luke a, zaczęłam się martwić.Nie dlatego, że go kocham.Po prostu zależy mi na nim.Niesądziłam, że kiedykolwiek cię spotkam& Nie wierzyłam, żewpadłam na ciebie tamtego dnia na intensywnej opiece&Myślałam, że już poszłaś, bo wcześniej z sali wyszła jakaśkobieta.Nie wiedziałam, jak wyglądasz& Wydawało misię& Pomyliłam się.Ostatnio ciągle się mylę.Wiem, że powinnam być jej choć odrobinę wdzięcznaza to, że usiłowała zerwać wszystkie stosunki i na zawszezniknąć z naszego życia, lecz nie byłam pewna, czy mnie nato stać. Skąd wiedziałaś, że byłam w ciąży? zapytałam.Tylko to nie wynikało z jej opowieści, a ja musiałamwiedzieć.Myśl o tym, że Luke i Stella nadal wysyłali sobieSMS y po tym, jak w końcu udało się nam zajść w ciążę,przyprawiała mnie o mdłości. Luke mi napisał wyjaśniła. Ten jeden raz.Powiedział mi o waszym dziecku.Jestem przekonana, żeprzede wszystkim po to, by podkreślić, że to, co międzynami zaszło, było złe.%7łe ty i on zmierzaliście wreszcie dozrealizowania waszych planów.Tak bardzo chciał dać ciszczęście. Wtedy rozpłakałam się naprawdę.Zaczęłamrozpaczliwie łkać i zalałam się łzami, wydając przy tymstraszne, szarpiące dzwięki.Azy płynęły mi po policzkachstrumieniami, zupełnie niekontrolowanie, i wcale nie miałyzamiaru przestać.Luke i Stella nie utrzymywali kontaktu,ale ten pojedynczy SMS wystarczył, żeby pozbawić mnieresztek spokoju.Tak wielki, nieznośny żal zawarty w jednejwiadomości& tak głęboka rozpacz.Luke i ja mieliśmyzacząć nowy, wspaniały rozdział w życiu, ale z jakichśprzyczyn wszystko poszło zle. Twoja& twoja rodzinauważa, że jesteś wspaniała ciągnęła Stella. Twojateściowa& Patricia, tak? I brat Luke a.Tak bardzo się ociebie martwili, wyrażali się tak ciepło, gdy byłam wkwiaciarni.Nie byłam w stanie znosić tego dłużej.Wstałam, niespuszczając z niej wzroku.Usiłowałam określić, copowinnam wobec niej czuć, ale w tej chwili wszystko wemnie buzowało.Nienawidziłam jej.Wierzyłam jej.Nie byłam w staniena nią patrzeć na nią ani na jej uwydatniony brzuch, wktórym rozwijało się życie będące cząstką Luke a.Po naszejrozmowie nie mogłam już dłużej temu zaprzeczać.Ojcemjej dziecka był Luke.Ten jeden raz miał miejsce.To byłaprawda, której nie chciałam zaakceptować, którąodpychałam od siebie, bo kochałam swojego męża i kiedyś,pewnego magicznego poranka, pod wpływem świątecznejradości i uniesienia wynikającego z zaręczyn, zawarliśmypewną umowę. %7łądam testu na ojcostwo powiedziałam z całągodnością, na jaką było mnie stać. Nie wiem, jak się jeprzeprowadza, ale gdy tylko Luke obudzi się ze śpiączki,podejmiemy niezbędne kroki. Oczywiście. Stella skinęła głową. Będzie, jakzechcesz.Ale daję ci moje słowo, Lucy. Brzmiałaszczerze.I wydawała się żałować. Nie ma wątpliwości, żeto dziecko Luke a.Strasznie mi przykro, ale nie spałam znikim innym od czasu, gdy zerwałam ze swoim poprzednimnarzeczonym.Gdybym nie miała pewności, nie narażałabymcię na to wszystko.Zdusiłam narastający we mnie krzyk.Wierzyłam jej,choć tego nie chciałam.Każda cząstka mojego ciała broniłasię przed przyjęciem prawdy, starała się zwalczyć ją niczyminfekcję.Miałam wrażenie, że wszystko we mnie rozerwałosię na strzępy. Kiedy masz termin? spytałam napastliwie. W listopadzie.To prawie siódmy miesiąc.Siódmy miesiąc? Od wypadku Luke a zupełniestraciłam poczucie czasu.Nie wiedziałam, co jeszcze miałabym powiedzieć,odwróciłam się więc na pięcie i wyszłam ze stołówki.Zadrzwiami zatrzymałam się na chwilę i oparłam o ścianę.Przylgnęłam do niej, pozwalając dłoniom zsuwać się pośliskiej, lśniącej powierzchni, dopóki nie natrafiłabym nacoś, co dałoby mi oparcie.Zciana nie oferowała nicpodobnego, ale przyjemnie chłodziła mój policzek.Musiałam wyglądać na wariatkę, lecz w tej chwili zupełniesię tym nie przejmowałam.Gdy wreszcie osiągnęłam stan możliwie bliski spokoju,oderwałam się od ściany i ruszyłam przed siebie.Szłamniepewnie, ale zdołałam jakoś dotrzeć do windy, którazawiozła mnie pod salę Luke a.Tonęłam, lecz chciałam byćprzy nim& przy Luke u, człowieku, który zawsze dawał mioparcie, gdy tego potrzebowałam.Targał mną gniew, jakiego nigdy dotąd nie czułam.Wewnątrz cała się gotowałam.To nie mogła być prawda.Ajednak.Czy Luke mi to zrobił? Czy był zdolny mi tozrobić? Miałam ochotę kopać i wrzeszczeć, by dać wyrazpalącej furii.Ade siedział przy łóżku Luke a i opowiadał mu coś.Gdy tylko mnie zobaczył, natychmiast wstał. Wszystko w porządku? Co się stało, Luce? Jegotroska mnie przerosła.Nie poradziłam sobie z nią.Adezrozumiał.Wiedział, że potrzebuję chwili z Lukiem.Położyłmi dłoń na ramieniu, na chwilę powstrzymując wstrząsającemną drżenie. Martwię się o ciebie. Potrząsnęłam głową,zalewając się łzami.Obrzucił mnie nerwowym spojrzeniem. Poczekam na zewnątrz, dobrze? Ale nie zostawię cię wtakim stanie.Gdy już skończysz, przyjdz do mnie.Jeślibędziesz chciała, posiedzę z nim albo zadzwonię, żeby ktośtu przyjechał, a sam pojadę z tobą& Jak tylko zechcesz.Dobrze?Pokiwałam głową z wdzięcznością.Nagle patrzenie naAde a stało się tak samo trudne jak spoglądanie na Luke a.Gdy wyszedł, usiadłam na krześle.Przestałam płakać.Rozmowa ze Stellą zerwała tamę hamującą falę emocji, jakawzbierała we mnie od dnia naszego pierwszego spotkania wtej sali całe tygodnie temu. Och, Luke. Potarłam oczy.Nadal straszliwiepiekły. Jak do tego doszło? Jakim cudem takskończyliśmy? Tak bardzo się kochaliśmy& Mieliśmy takieplany. Zamknęłam jego dłoń w moich, poruszona jakzawsze, gdy czułam jego dotyk.Zupełnie jakbyśmynaprawdę trzymali się za ręce.Było w tym cośromantycznego, coś zmysłowego.Tak bardzo mi tegobrakowało.Tak bardzo& Oczywiście nie odwzajemniłuścisku, ale jego dłoń pasowała do mojej idealnie, jakzawsze. Myślałam, że jesteśmy niepokonani, Luke podjęłam łamiącym się głosem. Ty i ja.Myślałam, żeporadzimy sobie ze wszystkim. Czułam się zdradzona,moje serce krwawiło. Myliłam się? Myliłam się co do nas?Nie chcę.Nie chcę, żeby tak było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]