[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to ironia losu, czy przeznaczenie sprawiło, że przypisano ją do sprawy psychopaty z East Endu? Klu-czowy świadek, jej kochanek, był akurat jedyną osobą, z którą nie mogła nawet o tym podyskutować.Gage czekał na nią o siódmej przy narożnym stoliku we francuskiej restauracji na skraju parku miejskiego.Wiedział, że już wkrótce będzie po wszystkim i że kiedy to się skończy, będzie musiał wy-tłumaczyć Deborah, czemu nie wtajemniczył jej w szczegóły.Będzie oczywiście urażona i wściekła.Jak najbardziej słusznie.On jednak wolał, żeby była urażona i wściekła, ale żywa.Świetnie wiedział, jak ciężkie były dla niej ostatnie dni i noce.Gdyby miał wybór, oddałby wszystko, łącznie z sumieniem, byle tylko była szczęśliwa.Ale nie miał wyboru.Nie miał go od momentu, gdy ocknął się ze śpiączki.Nie pozostawało mu nic innego, jak powiedzieć i okazać jej, jak bardzo ją kocha.I nie tracić nadziei, że jest możliwy kompromis pomiędzy tymi silnymi, przeciwstawnymi mocami, które nimi kierują.Spostrzegł ją, jak wchodziła, śliczna w szafirowym kostiumie z żółto-zieloną lamówką.Jaskrawe kolory i wygodne buty.Czy ma pod spodem koronkę, jedwab, czy satynę? Zapragnął porwać ją teraz daleko stąd i samemu znaleźć odpowiedź.- Przepraszam za spóźnienie - powiedziała.Zanim kelner zdołał ją posadzić, Gage wstał i przyciągnął ją do siebie.Jego pocałunek nie był ani dyskretny, ani krótki.Siedzący w pobliżu goście restauracji zaczęli przyglądać się im z wyraźną zazdrością i zaciekawieniem.Wstrzymała bezwiednie oddech.Pociemniało jej w oczach, ciałem wstrząsnął dreszcz.- Stra.strasznie się cieszę, że się spóźniłam.- Pracowałaś do późna.Miała podkrążone oczy.Gage nie mógł na to patrzeć, czując, że to przez niego.- Tak.- Wciąż zdyszana, zajęła miejsce przy stoliku.- O piątej przynieśli mi na biurko kolejną sprawę.- Coś ciekawego?Spojrzała mu prosto w oczy.- Nożownik z East Endu.Jego wzrok nie zdradzał emocji.- Rozumiem.- Czyżby, Gage? Zaczynam w to wątpić.- Wyrwała dłoń z jego uścisku i opuściła ją na kolana.-Pomyślałam, że powinnam się wycofać, ale jaki mogłabym podać powód?- Nie ma żadnego powodu.Ja go złapałem, a teraz ty musisz dopilnować, żeby zapłacił za swoje zbrodnie.Jedno nie przeszkadza drugiemu.88- Chciałabym mieć tę pewność.- Wzięła serwetkę i zaczęła ją nerwowo miąć w palcach - Z jednej strony postrzegam cię jako kogoś, kto łamie prawo, z drugiej - jako bohatera.- A prawda leży gdzieś pośrodku.- Sięgnął ponownie po jej dłoń.- Kimkolwiek jestem, kocham cię, Deborah.- Wiem.- Mocniej ścisnęła jego dłoń - Tak, wiem, ale Gage.Przerwała, gdy kelner przyniósł szampana, którego Gage zamówił, jeszcze zanim przyszła do restauracji.- Napój bogów - powiedział kelner z wyraźnym francuskim akcentem.- Świętujemy coś? Piękna kobieta, piękne wino.Na twierdzące skinienie Gage'a zamaszyście odkorkował butelkę, z której na chwilę wyłoniła się kusząco perlista piana.- Monsieur spróbuje? - Nalał szampana do kieliszka Gage'a.- Wyśmienite - mruknął Gage, nie odrywając wzroku od Deborah.Kelner obrzucił Deborah spojrzeniem pełnym aprobaty i napełnił najpierw jej kieliszek, a następnie Gage'a.- Monsieur ma znakomity gust.Po odejściu kelnera Deborah zachichotała cicho i stuknęła się kieliszkiem z Gage'em.- Chyba mi nie powiesz, że to miejsce też do ciebie należy?- Nie.A chciałabyś?Śmiejąc się, pokręciła głową.- Za co pijemy?- Za dzisiejszą noc.I za dzień jutrzejszy.Gage wyciągnął z kieszeni aksamitne puzderko i podał je Deborah.A gdy długo patrzyła na nie bez słowa, wpadł w panikę.Jego spokojny głos nie zmienił jednak barwy.- Prosiłaś, żebym się z tobą ożenił, ale ten przywilej należy do mnie.Otworzyła puzderko.W blasku świec szafir zalśnił ciemnym, głębokim błękitem.Otaczały go śnieżnobiałe brylanty.Migotały triumfalnie w oprawie z bladego złota.- Jest przepiękny.Gage sam wybrał kamienie.W jej oczach spodziewał się jednak ujrzeć radość, zamiast strachu.Nie podejrzewał też, że i nim zaczną targać obawy.- Wahasz się?Spojrzała na niego i pozwoliła przemówić sercu.- Nie mam żadnych wątpliwości co do moich uczuć do ciebie.I nigdy nie będę ich miała.Ja się po prostu boję, Gage
[ Pobierz całość w formacie PDF ]