[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pieprzą się w milczeniu pośród stęchłego powietrza i przeszczepionejmaszynerii.Clarke nie ma pojęcia, co go napadło.Niemniej jednak jest to miła odmiana, a napewno coś najbardziej pokrewnego porządnemu gwałtowi, co spotkało ją od lat.Kobieta zamyka oczy i wyobraża sobie Karla Actona.Lecz kiedy jest już po wszystkim, zauważa siniaka na jego ramieniu: koronępopękanych naczynek włosowatych, otaczającą maleńkie nakłucie po wewnętrznejstronie łokcia.- Co to takiego? - Clarke dotyka krwiaka ustami i przebiega językiem poopuchliznie.- A, to.Grace pobiera od wszystkich próbki krwi.Kobieta podnosi głowę.- Co?- Nie jest w tym najlepsza.Dopiero za którymś podejściem udało jej się trafić wżyłę.%7łałuj, że nie widziałaś Lijego.Wygląda jakby napadł go jeżowiec.- Dlaczego Grace pobiera wszystkim krew?- Nie słyszałaś? Lije zachorował na coś.Saliko też jakoś gorzej się czuje, aprzecież kilka dni temu odwiedził Gene'a i Julię.- A więc Grace myśli.- Bez względu na to, co zafundowały mu korpy, to coś się rozprzestrzenia.Clarke siada.Leżała nago przez pół godziny, ale dopiero teraz zrobiło się jejzimno. - Grace myśli, że korpy coś mu zafundowały.- To Gene tak myślał.Ona zamierza się tego dowiedzieć.- Niby jak? Przecież nie zna się na medycynie.Walsh wzrusza ramionami.- Nie trzeba się znać, żeby zrobić użytek z bazy medycznej.- Jezu kurwa Chryste.- Ciarkę kręci głową z niedowierzaniem.- Nawet gdyby wAtlantydzie rzeczywiście chcieli sprzedać nam jakiegoś wirusa, to przecież niebyliby na tyle głupi, żeby brać coś ze standardowej bazy danych.- Wydaje mi się, że uważa to za dobry punkt wyjścia.W jego głosie słychaćjakieś dziwne nuty.- Wierzysz jej - stwierdza Ciarkę.- Cóż, nie do.- Czy Julia na coś zachorowała?- Na razie nie.- Na razie nie.Kevin, Julia nie oddala się od niego choćby na krok, od kiedy gouwolnili.Gdyby ktokolwiek miał się czymś zarazić, to nie wydaje ci się, że ona?Saliko odwiedził ich ile razy? Raz?- Może dwa.- A co z Grace? Z tego, co słyszałam, ciągle tam przesiaduje.Czy ona jestchora?- Powiedziała, że przedsięwzięła odpowiednie środki o.- Zrodki ostrożności - parska Ciarkę.- Daruj mi.Czy jestem jedyną osobą zesprawnym płatem czołowym na całym Grzbiecie? W zeszłym roku Abra zaliczyłajakiegoś supersyfa, pamiętasz? Minęło osiem miesięcy zanim Charley Garciapozbył się tego Ascarisa z jelita i jakoś nie przypominam sobie, by ktokolwiek winiło to korpów.Ludzie chorują, nawet tutaj.Zwłaszcza tutaj.Połowa z nas gnije zanimzdecyduje się zostać tubylcami.I znowu to samo: za połyskującymi, nieprzezroczystymi nakładkami Walshakryje się coś nowego.Coś nie do końca przyjaznego.Ciarkę wzdycha.- Co?- To tylko takie zabezpieczenie.Nie widzę w tym nic złego.- Może wydarzyć się coś złego, jeśli ludzie zaczną pochopnie wyciągać wnioski,nie dysponując faktami.Przez chwilę Walsh trwa w bezruchu, potem wstaje. - Grace próbuje poznać fakty - mówi, robiąc kilka kroków w głąbpomieszczenia.- To ty wyciągasz pochopne wnioski.Oj, Kevinku, myśli Clarke.Kiedy niby ty wyhodowałeś sobie jaja? Mężczyznapodnosi z krzesła swoją skórę głębinową.Czarny syntetyk oplata jego ciało niczymkochanka.- Dzięki za ruchanko - rzuca.- Muszę spadać.KOCIOAZnajduje Lubina unoszącego się w wodzie przy brzegu zbiornika dzwonkówwietrznych.Rury, światłowody oraz przeróżne inne części - w większościniedziałające, rozmontowane segmenty obwodów już dawno uległy zniszczeniu -opasują wielki rezerwuar na wysokości jego równika.W chwili obecnej prądywodne są tu zbyt niemrawe, by wzbudzić blask skał i maszynerii.Jedynym zródłemświatła jest latarka czołowa Lubina.- Abra powiedziała, że cię tu znajdę - bzyczy Clarke.- Możesz to potrzymać?Kobieta bierze od niego niewielki czujnik.- Chciałam z tobą porozmawiać.- O czym? - Wygląda na to, że większość uwagi poświęca pulpie bursztynowegopolimeru, wylewającej się z jednego z przewodów.Clarke przesuwa się tak, by znalezć się w polu widzenia mężczyzny.- Krąży taka głupia plotka.Ponoć Grace opowiada ludziom, że Jerry sprzedałaGeneowi jakąś zarazę.Vocoder Lubina tyka kilkakrotnie próbując oddać jego mmmm.- Zawsze była cięta na korpów, ale przecież nikt nie bierze jej na poważnie.Aprzynajmniej tak było do niedawna.Lubin przekręca zawór.- To jest to.- Co?- Popękała żywica wokół termostatu.Powoduje to krótkie spięcia.- Ken.Posłuchaj mnie.Mężczyzna spogląda na nią i czeka. - Coś się zmieniło.Grace nigdy nie naciskała tak mocno, pamiętasz?- Osobiście nigdy nie skakałem sobie z nią do gardeł - bzyczy Lubin.- Kiedyś była ona przeciwko reszcie świata.Ale ten wirus, którego złapał Genewszystko zmienił.Wydaje mi się, że ludzie zaczynają jej słuchać.Może się zrobićnieciekawie.- Dla korpów.- Dla nas wszystkich.Czy to nie ty ostrzegałeś mnie, co mogą zrobić korpy, jeślitylko wezmą się w garść? Czy to nie ty powiedziałeś, że.Powinniśmy zrobić coś zapobiegawczego.W żołądku Ciarkę otwiera się niewielka czarna dziura.- Ken - bzyczy z wolna.- Wiesz, że Grace jest popierdolona, prawda?Przez dłuższą chwilę Lubin nie odpowiada.Ciarkę nie zamierza dawać mu anichwili więcej.- Serio, powinieneś czasem jej posłuchać.Zachowuje się tak, jakby wojna nigdysię nie skończyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •