[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydawała się wręczprzestraszona.Nie przeszkodziło jej to jednak posłać Johnowiuwodzicielskie spojrzenie i z fałszywą kokieterią zatrzepotać rzęsami.- Nie chcę z tobą tutaj rozmawiać - oznajmiła.Pragnąc zachowaćpozory, John sięgnął do kieszeni i wyjął kilka banknotów.- Dlaczego? - zapytał.- Bo nie.Nie mogę.- Odpychając się rękami, jednym płynnymruchem znalazła się po drugiej stronie poprzeczki.Był to znanynumer, lecz Tracy wykonała go z mistrzowską swobodą.Jejtycjanowskie włosy omiotły mu twarz.Pochylona nad nim, szepnęła: -Idz stąd.Proszę cię.Nie zważając na jej słowa, wsunął dwudziestodolarowy banknotpod cienki pasek na biodrach dziewczyny.- Powiedz mi, co wiesz o April.- Nie słyszałeś, co mówiłam?- Owszem, słyszałem, ale to mi nie odpowiada.Albo rozmówimysię tutaj, albo będziesz się musiała pofatygować na Travis Street.Posłała mu wystraszone spojrzenie, pierwszy raz okazującwahanie.Szybko się jednak zreflektowała.- Na komisariat? O nie, chłoptasiu - rzuciła, wystukując rytmswymi niewiarygodnie wysokimi obcasami.Przysunął się jeszcze bliżej.- Wiem wszystko o twoich prywatnych występach na zapleczuklubu, Tracy.- Patrzył na nią z podniesionymi brwiami, niedopowiadając milczącej grozby.- Jesteś niedobry.- Zwiat jest niedobry.Poczekam, aż skończysz.Wystarczy pięćminut, przyrzekam.Jednym zręcznym susem przeniosła się na drugi koniec podium,gdzie kontynuowała swój występ, otoczona tłumem mężczyzngorliwie obdarowujących ją napiwkami.Ponad ich głowami rzuciła Johnowi długie spojrzenie.Tym razem nie miał wątpliwości: Tracybyła śmiertelnie wystraszona.Parę minut pózniej muzyka umilkła i tancerki zniknęły, a wraz znimi Tracy.John głośno zaklął, zaraz ją jednak dostrzegł.Stała zapodium, ktoś podawał jej szlafrok.Narzuciwszy na siebie króciutkienakrycie, podeszła i usiadła przy jego stoliku.Natychmiast zjawiła siękelnerka, którą John spławił, wtykając jej do ręki parę banknotów.Bez wstępów przystąpił do rzeczy.- Co wiesz na temat zniknięcia April? - zapytał.- Chodzi mi ofakty, nie jakieś tam domysły.- Ja nic nie wiem - odparła.- Kiedy byłem tu poprzednio, mówiłaś zupełnie co innego.Czychodziło o klientów, z którymi April spotykała się poza klubem?- April nie umawiała się z klientami.- Elizabeth też tak uważa.Natomiast Greg nie był pewien, awłaściwie dał mi do zrozumienia, że się z nimi spotykała.Tracy rozejrzała się trwożliwie.- To do niego podobne.John splótł ręce na blacie i pochylił się do przodu.- Po co Greg Lansing zmyślałby takie rzeczy? Czy miał cośwspólnego ze zniknięciem April?- Nie! - Przygryzła kciuk i zaczęła go ssać, musiała się jednakzorientować, co robi, bo szybko opuściła rękę na kolana.- Głupiabyłam, że cię wtedy zaczepiałam, kapujesz? Nie trzeba było w ogóleotwierać gęby.- Więc jednak było coś, o czym chciałaś mi powiedzieć.Tracy milczała.Pochylił się jeszcze niżej.- Posłuchaj, Tracy, prędzej czy pózniej i tak się wszystkiegodowiem.Lepiej będzie dla ciebie, jeżeli powiesz mi wszystko od razu.- Nie muszę ci nic mówić.- Owszem, nie musisz, ale kiedy przyjdzie ci się spowiadać nakomisariacie, pożałujesz, żeś mnie nie posłuchała.Zauważył kropelki potu występujące nad jej górną wargą.- Chciałam cię, kochasiu, naciągnąć na forsę, i tyle.- Nie wierzę - oświadczył wprost.- Myślę, że było coś, o czymchciałaś mi powiedzieć, ale teraz z jakiegoś powodu zmieniłaś zdanie.Gwałtownie potrząsnęła grzywą rudych włosów, jeszcze nimzdążył skończyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •