[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Klucz do kufra parzy jej dłoń.- Wracaj do łóżka.Przyniosę ci wody.Nie ma wyboru, musi się wycofać.Kilka sekund pózniejArthur podaje żonie kubek wody i czeka, aż Isabella ją wypije.W drzwiach staje kapitan.- Idę spać, Winterbourne - mówi.- Ja też.Dobranoc, Francis.Tylko nie to! Plan legł w gruzach, a ona ciągle ściska w dłoniten przeklęty klucz.Jak odłoży go z powrotem do kieszenikamizelki, nie zwracając na siebie uwagi męża, skoro Arthurjest z nią w kajucie?Mężczyzna się rozbiera i życzy Isabelli dobrej nocy.Zwysiłkiem i przy akompaniamencie stękania zwala się na dolnąkoję.Isabella leży nad nim na boku i czeka, aż mąż zaśnie.Potem zdecyduje, co robić dalej.W końcu znajome chrapanie sygnalizuje, że pijany mężczyznaśpi głęboko.Teraz można zrobić tylko jedno: zejść na dół,wsunąć klucz do kieszeni kamizelki, wrócić do łóżka ipoczekać na inną okazję.Isabella po raz drugi zsuwa z siebie kołdrę.Ponownie schodzina dół.Gdy jej nagie kostki mijają śpiące mężowskie ciało,wzdryga się mocno, jakby przechodziła koło węża.W końcu staje na podłodze, ale nie chce już odkładać klucza namiejsce.Nie od razu.W ciemności staje blisko męża, a on jejnie słyszy.Nie budzi się.Kobieta czuje nagły przypływszaleńczej odwagi.Kuca i sięga pod dolną koję.Jeśli Arthur się obudzi, zostanie zdemaskowana.Isabella wie otym, a jednak działa dalej.Delikatnie przyciąga kufer do kolan.Skrzynia jest wąska, alema metr długości.Teraz trzeba namacać pięć zamków.Isabellaw ciemnościach zmaga się z kluczem.Mija cała wieczność,zanim udaje jej się znalezć wszystkie zamki, wsunąć do nichklucz i obrócić go powoli z cichym kliknięciem.Przez całyczas kobieta wstrzymuje oddech.W szarym pokoju brakujeświatła.Wszystko musi robić po omacku.W końcu Isabelli udaje się otworzyć kufer.Dwa cienkie złotełańcuchy przytrzymują wieko, by nie opadło do tyłu i nieuderzyło o podłogę.Kobieta unosi warstwy czarnego aksamitui dostrzega lekki błysk złotej, wysadzanej klejnotami buławy.Ostrożnie szuka palcami brzegów aksamitnej poduszki, naktórej spoczywa przedmiot, podnosi jej róg, wyciąga spodkoszuli nocnej cenną czarną wstążkę, umieszcza ją podpoduszką, opuszcza jej róg i wreszcie zamyka kufer.TRZASK.Zbyt pewna powodzenia nieco za szybko puściła wieko.Wciemnościach ten dzwięk wydaje się nieprawdopodobniegłośny.Isabella zamiera w bezruchu.Jej serce wali, jakbychciało się wyrwać z piersi, nawet oczy zdają się pulsować.Arthur przestaje chrapać i wydaje niski pomruk.A potem znowu zaczyna chrapać, powoli i miarowo.Isabellanigdy w życiu nie cieszyła się tak na ten dzwięk.Jest bliskaśmiechu.Ponownie odnajduje palcami wszystkie zamki i po kolei jezamyka.Ogarnia ją brawurowa odwaga.Wszystko będziedobrze, więc Isabella działa powoli.Wsuwa kufer z buławąpod koję, a potem wkłada klucz do kieszeni kamizelki.Wspina się po drabince i kładzie na koi.Jeszcze przez kilkagodzin nie udaje jej się zasnąć z podniecenia.Bransoletka Daniela jest na razie bezpieczna.Dotrzeprzynajmniej do Sydney, gdzie Arthur ma w imieniu królowejwręczyć buławę panu Bartonowi.Oczywiście Isabella wie, żeprzed ceremonią znów będzie musiała wykraść klucz i dostaćsię do kufra, ale na razie po prostu się cieszy, że czarnejwstążce nie grozi wyrzucenie za burtę.Nad resztą pomyśli,kiedy wydostanie się wreszcie z tego cuchnącego statku.Kolejne dni są ponure.Isabellę spowija ciemna chmura.Zpoczątku kobieta sądzi, że ma to związek z brakiem bransoletkina nadgarstku i może rzeczywiście jest to jeden z powodów jejzłego samopoczucia.Jednak większy wpływ na nie mazapewne pogoda: ołowiane niebo, silny wiatr, duże fale.Podczas sztormu najlepszym miejscem na statku jest pokład.Pod pokładem oczy nie mogą znalezć widnokręgu i łatwo ochorobę morską.Dlatego Isabella co dzień spędza kilka godzinna pokładzie kotwicznym, słuchając okrzyków i przekleństwkrzątających się za jej plecami mężczyzn, obserwując szaremorze i szare niebo, kryjąc się przed deszczem podbrezentowym zadaszeniem.Zwykle w takich chwilachmogłaby liczyć na towarzystwo Meggy, ale ta unika terazIsabelli i woli spędzać czas, haftując w mesie.Pod pokłademżycie toczy się dalej, wszystkie przyziemne doświadczeniapomagają odmierzać czas.Na pokładzie widać tylko bezkresnyocean.Czas się zatrzymuje, a Isabella dryfuje przez szarąwieczność.Ta niekończąca się podróż przypomina jej smutek.Nie widać ziemi, nie da się przewidzieć końca, wokół szalejesztorm.Czasami, kiedy deszcz przechodzi w ulewę, choć nigdy niestaje się zimny, a Isabella musi szukać schronienia w ostatnimsuchym zakątku za sterem, słyszy głos pana Harrowawykrzykującego głośno rozkazy i myśli o tym, co powiedziałaMeggy.Ten człowiek stracił żonę, a mimo to świetnie sobieradzi.Isabella na jego miejscu nie byłaby w stanie kierowaćstatkiem.Z pewnością nie potrafiłaby się otrząsnąć z żałoby.Tymczasem kiedy kapitan ma problemy, pan Harrowzachowuje spokój i profesjonalizm.Czasami Isabella rzuca muukradkowe spojrzenie, szukając na jego twarzy jakichś oznakbólu, ale ich nie widzi.Potem zdaje sobie sprawę, żezachowuje się równie okropnie jak Meggy, ponownie kryjetwarz, opierając czoło na kolanach, i czeka.Zastyga i trwa takbez końca, przeczekuje czas, odległość i wzburzone morze.Na obrzeżach ciemności pojawiają się pierwsze przebłyskiszarego światła.Isabella spotyka w kambuzie pana Harrowa.Podobnie jak ona zszedł tam, żeby zaspokoić głód przedobiadem.Kuca z głową schowaną w kredensie.Na jej dzień dobry" podskakuje i uderza się w głowę.- Przepraszam - mówi Isabella.- Nic mi nie jest - zapewnia mężczyzna, wstając i pocierającgłowę.- Pani też szuka czegoś do jedzenia?Isabella kiwa głową.- Schowałam suszone jabłka w puszce z tyłu, za mąką.PanHarrow znów zerka na kredens i się uśmiecha.- Bardzo sprytnie - stwierdza, po czym wyciąga puszkę izaczyna się zmagać z pokrywką.- Sama ją pani zamknęła? -pyta.Isabella śmieje się, rozkładając ręce.- Moja matka mówiła zawsze, że powinnam być chłopcem. Silna jak koń, dzika jak ptak" - powtarzała.Wspomnienie powiedzonka matki natychmiast wprawiaIsabellę w smutny nastrój.Teraz nie czuje się już ani silna, anidzika.Pan Harrow otwiera puszkę i podaje ją Isabelli, która wyciągaze środka nieco suszonych jabłek.Mężczyzna już ma wyjść,kiedy Isabella go zatrzymuje.- Proszę poczekać - mówi.Kładzie dłoń na jego ramieniu i mawrażenie, że ta dłoń nie należy do niej.Nie planowałarozmowy, ale impuls jest silniejszy.Pan Harrow przystaje i oboje milczą przez dłuższą chwilę.Wkońcu odzywa się Isabella:- Meggy powiedziała mi o pańskiej żonie.I wtedy widzi ból, którego tak długo szukała w jego twarzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]