[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naczelnik potarł zarośniętą brodę.- Myślę o tobie - powiedział cicho.- Wiedziałem, że Giles ci się podoba, ale byłuparty, zbyt dobry i zbyt honorowy.Caspar jest głupcem i będzie kiepskim królem.Nimpokierujesz o wiele skuteczniej.- Nie dlatego to zrobiłeś.Odwrócił wzrok.Zabębnił palcami po gzymsie kominka.Podniósł uroczą figurkę iobejrzał ją, po czym odstawił.- Masz rację.Zamilkł.Tak bardzo chciała, żeby się odezwał, że omal nie zaczęła krzyczeć.Czasdłużył się w nieskończoność, zanim ojciec wrócił na krzesło, usiadł i spokojnie powiedział:- Obawiam się, że prawdziwa przyczyna jest tajemnicą, o której nigdy się ode mnienie dowiesz.Zauważył jej zdziwienie i uniósł rękę.- Wiem, że mnie nie znosisz.Na pewno wraz ze swoim sapientem uważacie mnie zapotwora.Ale jesteś moją córką i zawsze działałem w twoim interesie.Poza tym to królowapostanowiła uwięzić Gilesa, a nie ja.Wymusiła na mnie zgodę.Claudia prychnęła.- Wymusiła! Ma nad tobą władzę!- Tak.Nad tobą też - syknął.Zabolała ją złośliwość w jego głosie.- Nade mną?Zaciskał palce na drewnianych podłokietnikach.- Zostawmy to - powiedział.- Dajmy temu spokój.Nie pytaj, bo odpowiedz może cięzdruzgotać.Tylko tyle powiem.- Wstał, wysoki i mroczny.- A teraz co do klucza.Nieumknęło mi nic, co z nim zrobiłaś.Wiem, że szukałaś Bartletta i porozumiewałaś się zIncarceronem.Wiem o Więzniu, którego uważasz za Gilesa.Osłupiała, a on tylko się roześmiał.- W Incarceronie jest tysiąc milionów Więzniów, a ty uważasz, że znalazłaś tegojedynego? Tam czas i przestrzeń są inne.Ten chłopiec może być kimkolwiek.- Ma znamię.- Czyżby? Pozwól, że opowiem ci o Więzieniu.- W jego głosie zabrzmiałookrucieństwo.Zbliżył się i spojrzał na nią z góry.- To zamknięty system.Nic do niego niewchodzi ani z niego nie wychodzi.Kiedy Więzniowie umierają, ich atomy śię przetwarza -ich skórę, organy.Powstają z siebie nawzajem.Są naprawiani, tworzeni, a gdy tkankaorganiczna nie jest dostępna, łata się ich metalem i plastikiem.Ten orzeł Finna nic nie znaczy.Może nawet nie jest jego.Wspomnienia, które go nawiedzają, mogą nie dotyczyć jego życia.Przerażona, chciała mu przerwać, ale straciła głos.- Ten chłopiec jest złodziejem i kłamcą - ciągnął ojciec nieubłaganie.- Pochodzi zgangu opryszków, którzy żerują na innych.Zakładam, że ci to powiedział?- Tak - warknęła.- Jest bardzo szczery.Czy wyznał także, że by mógł zdobyć tę kopię klucza, zrzuconow przepaść niewinną kobietę, którą obiecał chronić?Nie odezwała się.- Nie.Tak sądziłem.- Naczelnik cofnął się o krok.- %7łądam, żebyś zaprzestała tychszaleństw.Oddaj mi klucz.Natychmiast.Pokręciła głową.- Natychmiast, Claudio.- Nie mam go - szepnęła.- Więc Jared.- Nie mieszaj do tego Jareda!Chwycił ją za ręce.Miał zimne dłonie.Zcisnął jej nadgarstki w miażdżącym chwycie.- Oddaj mi klucz albo pożałujesz, że mi się sprzeciwiłaś.Usiłowała go odtrącić, alemocno ją trzymał.Spojrzała na niego wściekle przez splątane włosy.- Nie możesz mnie skrzywdzić.Tylko dzięki mnie twój plan się powiedzie i dobrze otym wiesz.Przez chwilę patrzyli na siebie.Naczelnik skinął głową i puścił jej nadgarstki.Zostałyna nich białe obrączki, jak ślad po kajdankach.- Nie mogę cię skrzywdzić - powiedział ochryple.Drgnęła.- Ale jest Finn.I Jared.Cofnęła się.Dygotała, a po jej plecach spływał zimny pot.Przez chwilę wpatrywalisię w siebie.Potem, bojąc się odezwać, odwróciła się i pobiegła do drzwi.Zatrzymał jąsłowami:- Z Więzienia nie ma ucieczki.Oddaj mi klucz, Claudio.Zatrzasnęła za sobą drzwi.Przechodząca służąca spojrzała na nią z zaskoczeniem.Claudia zerknęła w wiszącenaprzeciwko lustro i zrozumiała dlaczego: ujrzała rozczochraną, nieszczęśliwą dziewczynę oczerwonej twarzy.Omal nie zawyła ze złości.Poszła do pokoju, zamknęła drzwi i rzuciła sięna łóżko.Uderzyłapięściąwpoduszkęiwtuliławniątwarz.Skuliłasię,objęła się rękami.W głowiemiała mętlik.Kiedy się poruszyła, usłyszała szelest papieru na poduszce.Podniosła się izobaczyła przyszpiloną do poszewki karteczkę.Tekst był skreślony ręką Jareda. Muszę się ztobą spotkać.Odkryłem coś niewiarygodnego.Ledwie przeczytała ostatnie słowo, list się spopielił.Nie mogła się nawet uśmiechnąć.Wczepiony w olinowanie Finn widział w dole zbiorniki żółtego jak siarka płynu,śluzowatego i cuchnącego.Na wzgórzach pasły się zwierzęta - z góry wydawały się dziwnieniezdarne - które rozbiegły się i uciekły, gdy padł na nie cień statku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]