[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wściekłość w nim uspokoiła się.Walczyła przy nim.Jegowaleczna kobieta, jego cud, ostateczna życiowa partnerka, stworzona by być godnymprzeciwnikiem dla niego pod każdym względem.Gdyby musieli odejść, odeszliby razem jak działali.Azy szczypały go w oczy gdyuświadomił sobie kim była, umiejętności które posiadała i sposób w jaki go kochała.Dość by umieścić swoje ciało między nim a śmiercią.Kocham cię.Musiał jejpowiedzieć.Musiał pozwolić jej wiedzieć, że zrozumiał co miał w niej, nawet tam wtrakcie bitwy szczególnie tam.Posłała mu mały uśmiech gdy przepchała jej świetlny miecz na wskroś serce klonu.Oczywiście że tak.Jak mógłbyś nie?Idz! Głos Vikirnoff's był naglący.Tłumaczy: franekMNatalya obróciła się i pobiegła, próbując kierować się ku lasowi i zaciśniętemuwęzłowi Karpatian walczących o ich drogą w kierunku jednego niewielkiegowyłomowi w pozycjach nieprzyjaciela.Nagła świadomość rzuciła się na jej umysł iokręciła ją wokół.Była jard od Vikirnoffa, ale mogła zobaczyć go wyraznie i byłoblężony.Gorzej, dużo gorzej, ziemia wokół niego wybuchła w kilku stertach całkiemjak wzgórki termitów.Owady wybuchły ze wzgórków, a za nimi, Razvan wyszedł zotworu.Wszystko w niej stanęło.Bitwa wydawała się daleka.To był jej brat.Jej blizniak.Niewidziała go od wieku, ale w momencie gdy go zobaczyła, lata odeszły jeszcze razzostawiając ją jako młode dziecko.Obrócił się, zielone oczy błyszczały, przechodzącw ciemny granat, i spotykając jej spojrzenie, ponad głowami dwóch wampirów.Azynapełniły do jej oczu.Nie wiedziała czy płakała ze smutku czy szczęścia.Ostrze Vikirnoffa osunęło się na jednego z nieumarłych, ale kolejny bezpośrednio ztyłu niego uderzył mocno, powalając go na kolana.Widok jego na ziemizmobilizował Natalyę do działania.Pobiegła do przodu i skoczyła w powietrze, kopiącnajbliższego klona lecąc nad nim i zamachując się jej mieczem na innego, tnąc goniemal w pół.Wylądowała w biegu, wciąż w dużej odległość od jej celu.Vikirnoff wykonał przewrót, zbliżając się do jego stóp, jego miecza mignął gdysparował kilku ataków, zdobywając celny strzał w serce, spalając je i tnąc ostatniegowampira przez gardło.Stanął twarzą do Razvana.Jego płuca piekły za powietrzem.Uświadomił sobie każdą ranę, każde cięcie, cenna krew przesączała się z jego ciała.Nie miał pojęcia ile klonów zniszczył, ale ledwo przedostali się przez nie, Maximstworzył innych na ich miejsca.Te wszystkie pionki miały zostać złożone w ofierze,podczas gdy Maxim pozostał bezpieczny, czekając aż siły myśliwego zostanąwycieńczone.Brat Natalya czekał, również.Vikirnoff wiedział natychmiast kim był.Razvan nie był jednojajowym blizniakiemNataly, ale oczy miał takie same i zaglądając do tych ciemnych, granatowych oczu,smutek wezbrał w Vikirnoffie.Nie miał innego wyboru, jak tylko wziąć życie tegoczłowieka i czyny dręczące go na wieki."Więc jesteś mężczyzną, który pochwycił serce mojej siostry." Razvan westchnąłłagodnie."Miałem nadzieję, że mogę powstrzymywać ją przed twoim rodzajem.Powstrzymywałem ją przed Xavierem, a jednak nie mogłem uniemożliwić ciznalezienie jej."Vikirnoff nie odzywał się.Głos Razvana był miękkim złudzeniem.To nie było jak uwampira, który był zwykłym złudzeniem.Głos Razvana był prawdziwy, napełniał sięczystością i prawdą.Jak to mogło być prawdą gdyby zmienił się w wampira?Dlaczego nie atakował?"Nie mogę pozwalać nikomu jej skrzywdzić.Jakiego podstępu użyłeś by sprawić, żeona sądzi, że ją kochasz, nie wiem ale znajdę sposób by oczyścić jej umysł."Tłumaczy: franekMVikirnoff zmarszczył brwi.Czy Razvan faktycznie popełnił odrażające przestępstwa ojakie go oskarżono? Czy Xavierowi udało się wypatrzyć sceny przeszłości? Potrząsnąłswoją głową, próbując rozumować jasno.Rzeczy które mówił Razvan nie miały sensu.Natalya wiedziała, że nigdy nie dotrze tam na czas.Mogła zobaczyć, jak Razvanpomalutku podchodził bliższy Vikirnoffa.Jego ruchy były tak wolne że nie wydał sięruszyć, ale robił to.Dotknęła umysł Vikirnoffa i odczytała jego zmieszanie.Razvanbył mistrzem używania swojego głosu.Zapomniała, że zapomniany ostrzecVikirnoffa.Najgorsze ze wszystkiego, że zaszczepiła powód wahania w umyśleVikirnoffa i Razvan zbijać wykorzystywał to.Razvan pomalutku przeszedł bliższy Vikirnoffa, wyciągając zagięty sztylet z jegopochwy i ukrywając go w dłoni, ostrze przy jego nadgarstku, gdzie Vikirnoff nie mógłgo zobaczyć ale ona mogła.Ogarnęła ją rozpacz.Przerażenie za Vikirnoffemodebrało jej mowę.Zabij go Vikirnoff! Wydała rozkaz właśnie wtedy gdy rzuciła swójmiecz.Natalya wiedziała, że jest daleko, ale musiała spróbować.Użyła całej siły którąmiała, zapominając, że była teraz całkowicie Karpatianką.Miecz zagwizdał przeznocy, pędzące światło, olśniewało tak że oślepiało.Razvan rzucił się na Vikirnoffawłaśnie wtedy kiedy miecz przebił jego plecy i przebił jego ciało aż po rękojeść.Nie było żadnego dzwięku.%7ładnego krzyku.Razvan obrócił swoją głowę patrzeć nanią gdy opadł na swoje kolana, obie ręce podeszły w kierunku miecza.Ziemia wokółniego zawaliła się i zniknął.Jego niebieskie spojrzenie zzieleniało i patrzył na nią gdywślizgiwał się pod ziemię.Ostatnia rzecz, którą zobaczyła był wstrząs i przerażenie najego twarzy.Natalya krzyczała gdy pokonała odległość do swojego brata, biegnąc ku niemu.Niemiała czas pomyśleć.Mogła tylko wybrać, nie było ważne, czy Razvan mógł byćoszczędzony czy nie a teraz było za pózno.Co zrobiłam? Dlaczego była tak dokładnagdy rzuciła mieczem? Ziemia już zasklepiła się ponad nim.Upadła na swoje kolana izaczęła kopać gołymi rękami, dusił ją wielki szloch."Co zrobiłam? Co zrobiłam? "Zdruzgotany krzyk Natalya niemal rozdarł Vikirnoffa.Pobiegł ku niej, podnosząc ją,jego ramię opasało ją w pasie, szarpiąc ją nad ziemią."Natalya, przestań! Zostaw go!Musimy iść! Słyszysz mnie? Musimy teraz iść ! "Klony sunęły wobec nich i Vikirnoff potrząsnął nią.Jego wnętrzności skręcały się zbólu."Natalya!" Odmówił puszczenia jej, nawet gdy patrzała na niego wzrokiem bezwyrazu że go poznaje, gdy wyglądała na tak posiniaczoną i udręczoną i walczyła znim jak wariatka."Spójrz na mnie, do cholery." Potrząsnął nią jeszcze raz."Patrzeć namnie."Przełknęła ślinę, jej wzrok skupił się na nim.Szybko spojrzała na klony zbliżające siędo nich."Już dobrze teraz.Naprawdę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]