[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I ostatni problem: pański poziom umysłowy pozostawia rzeczywiście wiele do życzenia, przepraszam za szczerość, ale uzupełnimy braki, dokształcimy pana.– Ba, to bardzo długo potrwa, mam poważne zaległości.Wie pan, hodowca świń…– Tak, tak – przerwał Hyx – pożyteczny zawód, ukończy pan wyższe studia w ciągu godziny, dysponujemy skondensowaną wiedzą.Kilka zastrzyków, kilka pigułek, przyspieszymy resorpcję i po kłopocie.Proszę położyć się na kanapie, zamknąć oczy, zaczniemy od fizyki.– Nie będzie bolało?– Spokojna głowa.Uczymy bezboleśnie…Harbottle umilkł.– Powiedział „spokojna głowa”? – zapytałem, bacznie obserwując Donalda.– Tak, tak wyraził się.Znakomicie opanował nasz język i wszelkie jego niuanse.– I co dalej?– W ciągu jednej godziny posiadłem wiedzę, którą normalnie zdobywa się w okresie kilku lat.– A efekty?– Nieznaczny ból głowy.– Pytam, co ci ta nauka dała?– Dużo satysfakcji – odparł gładko Harbottle.– Hyx przeprowadził błyskawiczny egzamin i powiedział:– Proszę przystąpić do pracy.Pojutrze oczekuję pierwszego meldunku, przepraszam, chciałem powiedzieć pierwszej informacji.Spotkamy się w tym domu.– Mam lepszy pomysł, może w mojej willi?– Grube mury nie przepuszczają promieni H, stracę kontakt z eskadrą.– Oddam do pańskiej dyspozycji taras.– Na tarasie nie zdołam ukryć pojazdu.– Czy dużo zajmuje miejsca?– Jak by to panu powiedzieć, tyle co ta sosna.– Taki wysoki?– Raczej długi.– I wąski jak sosna?– Nieco szerszy.– Kupię tartak, maszynę schowamy między ściętymi drzewami.– Dobrze – zgodził się Hyx – zdemontuję dekoracje i wrócę do swoich.– Co powiedziawszy, uruchomił niewielki aparat przypominający kamerę filmową, i bajkowy domek począł niknąć w moich oczach.– Wystarczy nastawić bieg wsteczny – tłumaczył łącznik.Obraz utrwalony na taśmie filmowej materializujemy w dowolnie wybranym plenerze, bądź dematerializujemy.Kieszonkowy wizjoproduktor H-l służy do wznoszenia budowli o lekkiej konstrukcji, przy pomocy aparatów cięższego kalibru tworzymy całe miasta, kosmodromy, wyspy międzyplanetarne, a gdy zachodzi potrzeba, demontujemy te obiekty i przenosimy w inne miejsce.No, do widzenia, panie Harbottle.– Hyx wskoczył do pojazdu, wystartował bezszelestnie, zatoczył koło nad lasem i zniknął w chmurach.Mój przyjaciel umilkł.Był wyraźnie czymś zakłopotany.Postanowiłem mu pomóc, mówiąc:– Nie doceniłem cię, Donaldzie.Uczeń prześcignął mistrza.Zdystansowałeś mnie o milę, nie ma co mówić, o sto mil.Sprytnie, chytrze wykombinowane.– Nie wykombinowane – oburzył się.– To prawda, fantastyczny zbieg okoliczności, udowodnię.– Wierzę bez dowodów, oby inni też uwierzyli.– Uwierzą, gdy zobaczą.– Kogo?– Eskadrę.– Zahipnotyzujesz astronomów, wmówisz gwiazdoloty wojskowym stacjom radiolokacyjnym…– Niczego nikomu nie będę wmawiał – powiedział Harbottle wielce zbolałym głosem.– To ICH zmartwienie, Hyx da sobie z tym radę.– Oczywiście poznam go?– Poznasz.Zaterkotał telefon.Podniosłem słuchawkę.– Pan Donald Harbottle?– Nie, jestem jego sekretarzem.– Tu pułkownik Hoggins ze Sztabu Armii, proszę powiadomić pana Harbottle’a, że dzisiaj wieczorem złoży mu wizytę generał Huck.– Szef kontrwywiadu?– Tssyt – zasyczało w słuchawce.– Nie wolno ujawniać tajemnic państwowych.– Znamy generała Hucka z prasy, radia i telewizji.Chętnie dzieli się szczegółami swojej działalności z czytelnikami, słuchaczami i telewidzami.Jego metody pracy są doprawdy rewelacyjne i budzą powszechny podziw.Jawny kontrwywiad rozsławił imię generała na obu półkulach.Dobry, poczciwy, stary Huck, cieszy się sympatią zarówno wśród przyjaciół, jak i najbardziej zaciętych wrogów.– W tym wyjątkowym wypadku prosimy o dyskrecję.Do zobaczenia o godzinie dziewiętnastej.Przybyli punktualnie.Pułkownik Hoggins w sportowym garniturze, generał Huck w krótkich, skórzanych spodniach i tyrolskim kapeluszu.– Wybaczy pan – zaczął generał, na próżno usiłując ukryć zmieszanie – sprawa jest tak niecodzienna, a pańska rola, panie Harbottle, jak by to powiedzieć, nad wyraz trudna do zdefiniowania.– Wiemy wszystko – wrzasnął pułkownik – wszystko!– Wiemy prawie wszystko – poprawił generał.– Otóż, drogi panie Harbottle, nie ma sensu dłużej owijać w bawełnę, otrzymaliśmy informację z czterech wiarygodnych źródeł, że do Ziemi zbliża się eskadra złożona z siedmiuset gwiazdolotów.Istoty prowadzące tę wyprawę utrzymują z panem stałą łączność, dobrze mówię, pułkowniku?– Dobrze, generale.Nazywajmy rzeczy po imieniu, pan Harbottle powinien stanąć przed sądem wojskowym, a następnie zostać rozstrzelany za szpiegostwo na rzecz obcego mocarstwa obcej planety z obcego układu słonecznego, a być może, iż również z obcej galaktyki.– Ależ panowie! – zawołał przerażony Donald.– Niebo świadkiem, powierzono mi najbardziej pokojową misję.Mam pośredniczyć w rozmowach między NIMI a ludźmi.– Jakimi ludźmi? – zapytał Hoggins.– Prosimy uprzejmie o sprecyzowanie – generał uśmiechnął się.– Bardzo będziemy wdzięczni za wyjaśnienia, jacy ludzie interesują przedstawicieli innego świata.– Nie było o tym mowy.Sądzę, że mieli na myśli ludzi w jak najszerszym tego słowa znaczeniu.– Drogi panie Harbottle – pułkownik mówił teraz szeptem.– Nasz kontrwywiad nie próżnuje, dzięki czemu wiemy, że owe istoty, zbliżające się do Ziemi, reprezentują – delikatnie mówiąc – skrajnie lewicowe poglądy.Skrajnie! Prawda, generale?– Pan znakomicie odgaduje i wyraża moje myśli, pułkowniku, proszę kontynuować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl