[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idę zwrócić szklankę wody komuś przy barze, akonkretnie miłemu barmanowi, ale kiedy tam docieram,zastaję Adriana i barmana pogrążonych w rozmowie, i choćmoszczę się radosna jak ptaszek na barowym stołku obokAdriana, wkrótce odkrywam, że świat przestał dla nich istnieć.Czuję się jak przyzwoitka, więc odchodzę, kręcąc ponuro wpalcach papierową parasolkę.Nagle robi się zamieszanie, bo wszyscy mężczyzni, którzyprzedtem gdzieś zniknęli, zostają z powrotem zapędzeni naprzyjęcie przez Sandrę i jej matkę.Beatrice zostaje przydrzwiach, na straży.- Byli w sali telewizyjnej - zwraca się głośno, tytułemwyjaśnienia, do reszty weselnych gości.- Tam ich poniosło -oglądali piłkę nożną!Za nimi, przez otwarte drzwi, napływa komentarz. I otoBall, chyba zgłupiał, a tam Hurst - czy mu się uda?"Mężczyzni tkwią w miejscu, jakby wrośli w ziemię,wyciągając szyje, żeby lepiej słyszeć, a ich twarzewykrzywiają się w bolesnej udręce. Udało mu się! - tak - nie!Nie, mówi sędzia liniowy, jednak nie!"- Jebany sędzia! - ryczy wujek Bill, a kremplinowi krewniwydają przerazliwe odgłosy, jakby się dusili. Jest gol! Gol! Niemcy są wściekli na sędziego!" Amężczyzni są wściekli na Sandrę.Ale na Sandrze nie robi to żadnego wrażenia.- Cholerny Puchar Zwiata - mówi, a jej oczy tną jakstrzały, kiedy ze wstrętem odwraca się do Teda.- Nie wstydci? Czy twój ślub nie jest dla ciebie ważniejszy niż PucharZwiata?A Ted nie może się powstrzymać.Do tej pory kłamstwaspływały mu z ust jak deszcz, ale teraz z przerażeniemwidzimy, że przy tej okazji - tej bardzo ważnej, publicznejokazji - rozbija się, niby skoczek bez spadochronu, o twardeskały prawdy.- Oczywiście, że nie - mówi.- Przecież to finał, do jasnejcholery!Klap! Ręka Sandry trafia go w policzek.- Przestań! - mówi Ted, sięgając po pierwszy lepszypocisk pod ręką, którym okazuje się bukiet panny młodej, nastole z tortem.- Sandra - skomle, w wątłej próbie, by jąudobruchać, ale Sandra jest już rozpalona do białości iwszystkie srebrne podkówki świata nie są w stanie uratowaćTeda.- Nie było żadnych przemówień - wrzeszczy na niego.-Ani żadnych toastów, nie pokroiliśmy tego cholernego tortu!Co to ma być za ślub? Już po wszystkim, chyba.nie, to.Nadbiega Hunt."- Jesteś zwyczajna hołota! - wybija się głos Beatrice,która łokciami toruje sobie drogę do zięcia, trzymając wpogotowiu torebkę.Ted, przerażony, próbuje się wycofać iomal nie przewraca się na małą druhnę, która plącze mu siępod nogami (one są jak robactwo).W desperackim wysiłku,żeby jej nie zmiażdżyć, traci równowagę i zatacza się w stronęstołu, unoszącego tort weselny.Wszystko zaczyna sięodbywać jakby na zwolnionych klatkach - Ted wali się,młócąc rękami jak wiatrak, w rozpaczliwej próbie odzyskaniarównowagi oraz uniknięcia nieuchronnego i nieuniknionegowypadku, który właśnie rozgrywa się przed naszymi oczyma.Maleńka para młoda na szczycie tortu kołysze się i chwieje,jakby siedziała na szczycie wulkanu. Ludzie wchodzą naboisko - myślą, że już po wszystkim".Ted wydaje jęk, kiedynogi załamują się pod nim i jednym straszliwym,slapstickowym rzutem, pada - twarzą do dołu - na tortweselny. Tak, to już koniec!" Dziwne westchnienie obiegakrąg przyglądających się weselnych gości, jakby wreszciemogli odetchnąć, bo już przynajmniej wiedzą, że najgorszenieszczęście mają za sobą i już nie może być gorzej.(Ja niebyłabym taką optymistką).Dziwna cisza, która nas dotąd spowijała, przerywana tylkotelewizyjnym komentarzem, natychmiast pęka, a ponad głowygości wzbija się głośna paplanina i pisk.Obelżywa hołota"Beatrice właśnie znalazła swój cel i gdy trafia w dziesiątkę,zaczynają się formować bojowe szyki.- Hołota? - mówi wuj Clifford.- Hołota? Kogo nazywaszhołotą? - To do Beatrice, która odszczekuje:- Ciebie i całą twoją rodzinę - oto, kogo nazywam hołotą.Masz coś przeciwko temu?- Mam, do jasnej cholery! - mówi Clifford i rozgląda się,licząc na poparcie.Jego wzrok naturalnym biegiem rzeczyzatrzymuje się na jedynym synu, który, nieporuszonywidokiem stanowisk bojowych, formujących się po całej sali,jest wciąż głęboko pochłonięty rozmową z barmanem.WujClifford marszczy brwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]