[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osunął się bezwładnie na dywan, a ja rzuciłam się po pistolet.Podniosłam go z ziemi i skierowałam lufę w stronę goryla, po czym cofnęłamsię o dwa, trzy kroki, żeby mieć Joey a na celowniku.Nie strzelałam z pistoletu,od czasu gdy w wieku trzynastu lat pojechałam na obóz, ale przez całe życiepolowałam i znałam się na broni na tyle, żeby wiedzieć, że trzeba ją odbezpie-czyć i trzymać w obydwu rękach.Stanęłam sztywno, z rozstawionymi nogami,by uniknąć odrzutu, w razie gdybym jednak musiała strzelić. Trzymać ręce z dala od kieszeni.Tak, żebym je widziała powiedziałamgłosem brzmiącym zupełnie inaczej niż zwykle.Zdawało mi się, że tlen jakośwyciekł z pokoju.Stałam i gwałtownie łapałam powietrze do płuc.Stephen wyprostował się powoli.Vito wyszczerzył zęby, a Joey usiadł napodłodze.Miał błędny, matowy wzrok. Stephen rzekłam zadzwoń na policję. Nie, oni są nieszkodliwi.Joey zawsze tak się zachowuje, jak dostaje ata-ku szału, a Vito robi, co mu każą.Przeszukał goryla i wyjął pistolet z ukrytego na plecach futerału oraz pięcio-calową rurkę z kieszeni. Zabierz go stąd nakazał, wskazując Vitowi jego szefa.Goryl podniósł go na nogi.Krew sączyła się z jego nosa i rozlicznych ran natwarzy.Stephen cisnął mu chusteczkę. Wytrzyj się, tu nie można ot tak sobie zalewać krwią dywanów.Nie chcęwięcej widzieć twojej mordy w tym mieszkaniu.Jeśli tu wrócisz, powiem ojcu.Jesteś najprymitywniejszym stworzeniem na ziemi, Joey.Wracaj z powrotemdo rynsztoka, tam twoje miejsce. Oddaj mi pistolet zażądał Joey.Mówił bardzo niewyraznie.Potknął sięo koszyk z owocami.64 Oddam ci go kawałek po kawałku, najpierw dostaniesz parę kul w gło-sie Stephena zabrzmiała autentyczna grozba a teraz wynoś się stąd.Joey miał kłopoty z koordynacją ruchów.Vito, którego pokancerowanątwarz pokrył teraz ohydny rumieniec, musiał go niemal nieść do drzwi.Gdyczekali na windę, brat odwrócił się do Stephena i wymamrotał, niemalże łkając: Przysięgam, byłem w Kolumbii.Nie gniewaj się na mnie. Jego łzy mie-szały się z krwią.Dopiero, kiedy Stephen zamknął drzwi i oparł się o nie plecami, opuściłampistolet.Trzęsłam się nie chodziło tylko o dłonie, drżały mi nogi, kolana, całeciało, zupełnie, jakby przepełniał mnie jakiś wewnętrzny mróz.Pot ciekł zemnie niczym łzy płynące od głowy do stóp i nadal łapczywie chwytałam powie-trze.Azorini uśmiechnął się do mnie i wtedy zdałam sobie sprawę, że z głębo-kiego, białego rozcięcia nad jego okiem płynie szeroka struga krwi.Miał rozciętew kilku miejscach, wręcz zmasakrowane wargi. Ależ z ciebie kobieta, Katharine Anne Millholland szepnął i przytuliłmnie do siebie.Pozostałam w jego objęciu przez chwilę, czując się tak mała, alezarazem tak bezpieczna.Wreszcie dotarło do mnie, że jego koszula była zroszo-na nie tylko moimi łzami, ale również krwią.Odsunęłam się, żeby zobaczyć, jakbardzo jest ranny. Potrzebny ci lekarz stwierdziłam. Jestem lekarzem odparł. Poważnie, Stephen, jeśli nie chcesz sam sobie zszywać twarzy, lepiej, że-byśmy pojechali na pogotowie. Wiesz, gdzie teraz pójdę? spytał. Otóż zrobię sobie drinka i jeśli bę-dziesz grzeczna, też dostaniesz.Za żadne skarby nie pójdę na pogotowie.Jestemzbyt zmęczony, a poza tym nie chcę, żeby dziennikarze cokolwiek wyniuchali,zwłaszcza po tej sprawie z Eichelem.Po przeprowadzeniu dość napiętych rokowań Stephen zgodził się, żebym za-dzwoniła do mojej współlokatorki, Claudii.Złapałam ją na sali przyjęć.Obieca-ła, że przyjedzie po przyjściu następnej zmiany, za mniej więcej godzinę.Azorini wyłonił się z kuchni, niosąc butelkę szkockiej i dwie szklanki.Salonwyglądał okropnie.Krwawe smugi na kremowych kanapach, poprzewracanemeble.Na stoliku leżały dwa pistolety. Powinnaś siebie zobaczyć rzekł Stephen. A to dlaczego? spytałam, przygładzając włosy. Wygląda na to, że i tobie przyda się parę szwów.Jak tam twoje oko?Podniosłam się, poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro.Na policzku, wmiejscu, gdzie kopnął mnie Vito, zaczynał rosnąć spory siniec.Z rozbitej wargiciekła krew, a oko przesłaniała opuchlizna.Moja biała jedwabna bluzka zmieniła65się w umorusany krwią strzęp.Włosy sterczały na wszystkie strony.Dokładnie umyłam i wytarłam twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]