[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwaj pijani faceci zestrzelbami, kłótnie rodzinne.Odkrycie tego ciała to najciekawsze wydarzenie wjurysdykcji Whittle'a na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat.Osobiście nadzoru-je to śledztwo. Czyli zakłada pan, że to morderstwo? spytałam. Tak zakłada szeryf.Dopóki nie dokończę badań, ma do tego prawo. Co pan ma na myśli? Proszę mnie opacznie nie zrozumieć.Nie wykluczam zabójstwa.Dużo nato wskazuje.Po pierwsze, stan ciała.Na studiach wpajano nam, że pierwszączynnością w wypadku znalezienia zwłok młodej kobiety na odludziu jest bada-nie na okoliczność gwałtu. Na okoliczność gwałtu? powtórzyłam, niepewna, czy dobrze rozu-miem. To seria czynności wykonywanych w razie zaistnienia podejrzenia, żemiał miejsce gwałt.Bierzemy wymazy z ust, odbytu i pochwy.Przeczesujemywłosy łonowe, zabieramy próbki spermy i na ich podstawie stwierdzamy grupę55krwi gwałciciela. Czyli od tego pan zaczął. Szczerze mówiąc, najpierw zadzwoniłem do mojego znajomego, lekarzasądowego w Cook County, żeby upewnić się, co mam robić.Następnie zabrałemsię do tego badania. I co pan odkrył? Jak już mówiłem, na pierwszy rzut oka wiele wskazuje, że było to mor-derstwo na tle seksualnym.Po pierwsze, ciało znajdowało się na wolnym powie-trzu. Czy miała na sobie ubranie? spytałam. Tak, ale to niewiele znaczy.Mnóstwo innych czynników przemawia zatym, że było to morderstwo połączone z prawdopodobnym gwałtem.Nawetstosunkowo niedoświadczony oficer nie mógł ich nie zauważyć.Jak już mówi-łem, ciało znajdowało się na powietrzu.Po drugie, miała spuchnięte, prze-krwione oczy w wyniku popękanych naczyń krwionośnych.Na szyi były za-drapania.Ogromna większość kobiet zamordowanych na tle seksualnym umie-ra w wyniku uduszenia. Czyli uważa pan, że ją uduszono? spytałam. Nie złapie mnie pani tak łatwo.Powiedziałem tylko, że policjanci zauwa-żyli obecność wybroczyn. Co zauważyli? przerwałam. Wybroczyny.To fachowe określenie charakterystycznie przekrwionychoczu i popękanych naczyń krwionośnych.Miała ślady ucisku na szyi.Stwierdzi-liśmy, że faktycznie odbyła z kimś stosunek.Ze względu na czas dzielący zgonod znalezienia zwłok trudno orzec, kiedy dokładnie. Ile to było czasu, pana zdaniem? spytałam. Kiedy zmarła? Sądzę, że zgon nastąpił w poniedziałek przed południem, między dziesią-tą a dwunastą. W poniedziałek? zdziwiłam się. Przepraszam, przerwałam panu.Mówił pan, że odbyła stosunek z kimś. Tak, na podstawie spermy mogliśmy określić grupę krwi tego kogoś.Aminus.W odbycie i jamie ustnej nie miała nic.Pośród jej włosów łonowychznalezliśmy pojedyncze włosy, które pochodziły od innej osoby. No to jakie badania są panu potrzebne do wydania ostatecznego aktuzgonu? spytałam. Whittle mówił, że chodzi o toksykologię. Zabije mnie, jak się dowie, że z panią rozmawiałem. Doktorze Yarbrough, proszę mi wierzyć, ja i mój klient jesteśmy nawetbardziej zainteresowani poznaniem prawdy o tym, co spotkało Gretchen Azori-ni, niż pan.Czy jest pan w stanie sobie wyobrazić, jak strasznym dla jej rodzinyjest snucie domysłów? %7ładna prawda nie może być gorsza.Im więcej będę wstanie powiedzieć jej najbliższym na temat pańskich podejrzeń, im więcej fak-tów zamiast okropnych przypuszczeń, tym łatwiej im będzie z tym żyć.56 Wysłałem próbki tkanek i moczu do laboratorium w Chicago celem zba-dania obecności narkotyków w organizmie zwłaszcza kokainy. Dlaczego? Powiedzmy, że pewne fakty wskazywały, że przyczyną śmierci mogło byćjej przedawkowanie. Jakie fakty? spytałam. Bardzo mi przykro, ale i tak już za dużo powiedziałem.Zanim będę mógłwyjawić coś więcej, muszę porozumieć się z Whittle'em.Przepraszam. Nie, proszę nie przepraszać odparłam. Jeszcze tylko jedno pytanie.Kiedy oczekuje pan wyników badań toksykologicznych? Nie jestem pewien.Zwykle trwają około dwóch tygodni.Do próbek dołą-czyłem uwagę, że chodzi o sprawę wzbudzającą dużo kontrowersji.Może dziękitemu załatwią to nieco szybciej. Dziękuję, doktorze Yarbrough, nawet pan nie wie, jak bardzo mi panpomógł.Czy mogę panu w zamian jakkolwiek się zrewanżować, potrzebuje panmoże jakichś informacji? Tak.Wiem, że Whittle w końcu mi to załatwi, ale czy mogłaby mi panipodać nazwisko i numer telefonu lekarza i dentysty zmarłej, o ile oczywiścieodwiedzała ich regularnie? Ależ oczywiście odparłam zadzwonię do pana za dziesięć minut.Odnalezienie asystenta Stephena celem zdobycia numerów telefonów leka-rza i dentysty Gretchen zajęło mi trochę więcej niż dziesięć minut, ale kiedywreszcie zadzwoniłam do doktora Yarbrough, wydawał się naprawdę wdzięcz-ny.Zostawiłam mu numer naszego faksu, gdyby jakimś cudem szeryf uznał, żepowinien nam wysłać kopię raportu z sekcji zwłok.Gdyby tak się nie stało, cóż,będę musiała ją zdobyć inaczej.Następnie zadzwoniłam do pani Bigham, dyrektorki szkoły Chelsea Hall.Chciałam dowiedzieć się, gdzie jej zdaniem znajdowała się Gretchen Azorini,gdy w rzeczywistości leżała martwa w Wisconsin.Pani Bigham robiła wrażenie autentycznie zrozpaczonej śmiercią dziewczy-ny, a ponadto była niezwykle usłużna.Moi rodzice wydali majątek na ChelseaHall, od chwili gdy Beth weszła w wiek młodzieńczy.Uczyła się tak zle, zacho-wywała tak dziwacznie, że wciąż pozostawała szanowaną uczennicą wyłączniedzięki sutym łapówkom. Wiem, jakie to ciężkie zaczęłam ale mamy wiele wątpliwości co dookoliczności śmierci Gretchen Azorini.Czy mogłaby pani odpowiedzieć mi naparę pytań dotyczących ostatnich dni jej życia? Oczywiście.Bardzo zależy nam na wyjaśnieniu tej sprawy.Dziewczętadostają ataków histerii.To, że nie możemy im rzec nic konkretnego, jeszczewszystko utrudnia. Właśnie rozmawiałam z lekarzem, który przeprowadził sekcję zwłok Gre-tchen.Według niego, zgon nastąpił w poniedziałek przed południem, między57dziesiątą a dwunastą.Dlaczego szkoła nie zgłosiła jej zaginięcia? Nie rozumiem zdziwiła się dyrektorka. Dziewczyna zmarła w poniedziałek przed południem powtórzyłam jej ciało znaleziono dopiero we wtorek po południu.Po prostu dziwię się, żedoktor Azorini nie został powiadomiony o jej nieobecności w szkole. Nadal nie rozumiem stwierdziła pani Bigham. Czyli nie zmarła wszpitalu? Doktor Azorini zadzwonił do nas w poniedziałek rano i poinformował,że jego bratanica w weekend złapała grypę i leży w szpitalu.To nie pierwszy raz,więc się nie przejęliśmy. Pani rozmawiała z nim osobiście? spytałam, nie wiedząc, co o tym my-śleć. Nie, zdaje się, że powiedział o tym mojej sekretarce. Czy mogłabym z nią porozmawiać? Oczywiście.Mimo to nie rozumiem, do czego pani zmierza.Gretchen niezmarła w szpitalu? Sądziliśmy, że nastąpiły jakieś powikłania w związku z jejcukrzycą. Zdaje się, że sprawa jest nieco bardziej złożona odparłam. Proszęmnie połączyć z pani sekretarką.Siedziałam przy biurku i rozmyślałam o tym, czego dowiedziałam się od se-kretarki pani Bigham.W poniedziałek rano, około dziesiątej, do szkoły zadzwo-nił mężczyzna podający się za doktora Azoriniego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]