[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy leżeli potem razem na podłodze przy kominku, Kirk nadal nie przestawał jejgłaskać, przebiegając palcami po jej miękkim brzuchu, udach i wilgotnym sromie.Długo milczeli, delektując się spokojem swego ponownego połączenia.Kirkzaproponował, żeby poszli na górę do sypialni.Leżąc wygodnie w łóżku, wramionach męża, Maggie wyszeptała: Kocham cię.Kirk powtórzył te słowa, a przed zaśnięciem dodał: Nigdy tego nie pożałujesz.obiecuję ci. Czego, kochanie? Tego, że zrezygnowałaś z kariery.Cieszę się, że w końcu oprzytomniałaś.Inaprawdę mi przykro, że tak się na ciebie wściekałem z powodu pracy u tejCornwall.Wiem, że musisz ją skończyć, ale gdy tylko się z nią uporasz, zrobimysobie wakacje w Japonii.Pan Shibuyashi zaprasza nas do siebie.Maggie było zbyt przyjemnie, żeby czuła jakiekolwiek rozgoryczenie czy żal. Powitalne fanfaryGrace stała w holu, patrząc na tarczę antycznego zegara dziadka, który przywiozła zdomu rodziców po ich śmierci.Działał na nią przygnębiająco, zbyt szybkoodmierzał sekundy jej życia.Nie zdając sobie sprawy, że córka stoi w drzwiach iprzygląda się jej, wolno przesunęła opuszkami palców po gładkiej drewnianejoprawie tarczy.Casey zaniepokoił smutek matki. Mamo, dobrze się czujesz?Grace, zaskoczona, odpowiedziała szybko: Oczywiście, po prostu sprawdzałam, która godzina. Dlaczego tak wcześnie wychodzisz? Samolot masz dopiero za dwie godziny. Po drodze muszę jeszcze wstąpić do sklepu i kupić parę rzeczy. Na pewno nie chcesz, żebym pojechała z tobą na lotnisko? Mogę odwołać wizytęu lekarza. Nie bądz niemądra.Czekanie, żeby kogoś pożegnać, jest szalenie krępujące.Zwykle nie ma się wtedy nic do powiedzenia.Wolę pojechać sama. Na pewno dobrze się czujesz? Oczywiście. Ale zle wyglądasz.Może zadzwonisz do cioci Blanche i powiesz, że nie uda cisię jej odwiedzić? Mam dziwne przeczucie, że nie powinnaś jechać.Grace spojrzała w zmartwione oczy córki i miała ochotę powiedzieć jej prawdę,położyć kres głupiej gmatwaninie kłamstw, w jakie zamieniła ich życie.Powiedz,powiedz, krzyczał jej w duszy cichy głos, ale nie mogła tego z siebie wydusić. Casey. zaczęła i przerwała. Nie zapomnij odebrać indyka,~ 178 ~ którego zamówiłam u Gelsona.Wrócę do domu w środę póznym wieczorem.Przepraszam, że obarczam cię przygotowaniem obiadu na Zwięto Dziękczynienia.Casey zrozumiała, że jeśli coś martwi jej matkę, to tego dnia nie dowie się, o cochodzi.Grace mówiła dalej: Dzisiejszą i jutrzejszą noc spędzę w Chicago, a w niedzielę polecę do St Louis.To tylko trzydniowy zjazd.Nie rozumiem, dlaczego zorganizowali go w takpracowitym okresie.Casey objęła i uścisnęła matkę. No, jeśli nie mogę cię przekonać, żebyś zmieniła zdanie i została, lepiej pozwolęci już odjechać.Na drodze pewnie jest duży ruch, a Rudolfo ma już wystarczającodużo mandatów za nadmiernie szybką jazdę. To prawda.Nie chciałabym, żeby odebrali mu prawo jazdy.No to na razie,kochanie.Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń do Ewy.albo do Brzoski.Szybko wyszła z domu.Ewo, przyjdz do mnie do biura, gdy tylko skończysz rozczesywać włosy powiedziała po wejściu do salonu i szybko poszła do swojego gabinetu.Kiedy już znalazła się w środku, zamknęła drzwi na klucz, po czym otworzyłaszafkę, w której miała schowaną małą, niedrogą walizkę z ubraniem i treskami.Wtym momencie rozległo się pukanie do drzwi.Weszła Ewa i Grace poprosiła, żeby usiadła. Ewo, wiesz, że ci wierzę, ale nie mam zaufania do wszystkich, którzy tu pracują.Oto klucz do mojego biurka i do szafki z aktami.Gdyby coś mi się stało, dopilnuj,żeby Casey otrzymała to małe skórzane pudełko. Dobry Boże, czyś ty zwariowała? W końcu wybierasz się tylko do Chicago, a niena Księżyc. Nikt nie będzie żył wiecznie, nawet ja. Dobrze, dobrze.Dlaczego tak nagle postanowiłaś pojechać na ten zjazd? Nie jestszczególnie ważny, poza tym sądziłam, że nie lubisz takich imprez. Jadę, bo to dobry sposób, żeby odwiedzić moją siostrę i pozwolić wujowiSamowi częściowo zapłacić za tę podróż.~ 174 ~ Dwie godziny pózniej jumbo-jet toczył się po pasie startowym z Grace siedzącąniespokojnie w przednim rzędzie pierwszej klasy.Choć lubiła latać samolotem, tapodróż była inna.Rozpoczynała tak dziwaczne przedsięwzięcie, że jej samej trudnobyło traktować to poważnie.Czy każdy, kto kiedykolwiek planował zabicie czło-wieka, miał poczucie nierealności i wrażenie, że prowadzi jakąś grę, jak ona?Zmusiła się, by myśleć o planie działania.Nie miała złudzeń co do szczęśliwegorozwiązania.Jeśli jej się nie uda, zniszczy córkę i siebie.Jeśli się powiedzie, w jejpamięci przybędzie kolejne koszmarne wspomnienie.Stewardesa przyniosła jej podwójne martini z lodem; popijała je wolno, patrząc nachmury w dole.Zastanawiała się, czy zdoła pochwycić Jerry'ego w pułapkę.Przez chwilę rozważała możliwość opowiedzenia mu całej historii i zobowiązaniago do współpracy i zachowania milczenia, ale uznała, że nie może tego zrobić.Jeślibył tak gruboskórny jak w młodości, nie powinna mu powierzać swej najskrytszejtajemnicy.Mógłby powtórzyć wszystko Casey, wiedząc, że prawda na zawszewybawi go z kłopotów.Gdyby tak się stało, nigdy już nie mogłaby zrealizowaćswego planu.Włożyła rękę do torebki i szukała po omacku, dopóki palcami nie dotknęłaśmiercionośnej paczuszki.Potrzymała ją przez chwilę, pieszcząc palcami,upewniając się, że wciąż tam jest.Jeśli resztę planu zrealizuje z taką samą łatwością,z jaką kupiła narkotyk od zaprzyjaznionego handlarza koką, to nie ma się czegoobawiać.Rudolfo przekazał wiadomość, że we wtorek wieczorem Grace będzie sairiaswsalonie z pieniędzmi na szczególny towar.Finn, stary lis, pojawił się o ósmej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •