[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poprzedniejnocy nie mogła spać.Dziwne wrażenie powrotudo Sword & Cross i zdenerwowanie na myśl o tak niezwykłymtowarzystwie w Zwięto Dziękczynienia sprawiły,że nie mogła się uspokoić.Na szczęście, ranek minął bez większych incydentów- uścisnąwszy ojca dłużej i mocniej niż kiedykolwiek,wspomniała, że paru jej przyjaciół nie ma gdziesię podziać w święta.Pięć minut pózniej wszyscy siedzieli w samochodzie.Teraz kręcili się po rodzinnym domu Luce, oglądającjej oprawione w ramki zdjęcia z różnych niezręcznychokresów jej życia, wyglądali przez te same okna, przezktóre ona wyglądała przez ponad dziesięć lat, zajadającpłatki śniadaniowe.To było nieco surrealistyczne.GdyArriane wpadła do kuchni, by pomóc jej matce w ubijaniuśmietany, Miles zasypywał jej ojca pytaniami natemat ogromnego teleskopu w gabinecie.Luce poczułanagły przypływ dumy, że jej rodzice sprawili, że wszyscyczuli się dobrze.Usłyszawszy klakson za oknem, aż podskoczyła.Usiadła na zapadającej się sofie i uniosła nieco żaluzję.Przed domem czekała czerwono-biała taksówka,wypuszczając w chłodne powietrze chmury spalin.Okna były przyciemniane, ale pasażerem mogła byćtylko jedna osoba.Callie.Jeden z wysokich do kolan, czerwonych kozakówCallie wysunął się przez tylne drzwi samochodu i stanąłna chodniku.Kilka chwil pózniej Luce zobaczyła twarz najlepszej przyjaciółki.Porcelanowa skóra Calliebyła zarumieniona, a jej kasztanowe włosy krótszeniż wcześniej, przycięte po skosie.Jasnoniebieskie oczymigotały.Z jakiegoś powodu zaglądała co chwila z powrotemdo samochodu.- Na co się gapisz? - spytała Shelby i też uniosłażaluzję.Po drugiej stronie Luce usadowił się Rolandi również wyjrzał na zewnątrz.W sam raz, żeby zobaczyć Daniela, wysiadającegoz ta ksówki.I Cama, który siedział obok kierowcy.Luce sapnęła na ich widok.Obaj mieli długie ciemne płaszcze, podobne do tych,które nosili w scenie widzianej przez nią w Głosicielu.Ich włosy błyszczały w promieniach słońca.I przezchwilę, przez krótką chwilę Luce pamiętała, dlaczegoobaj tak bardzo ją zaintrygowali w Sword & Cross.Bylipiękni.Nie dało się temu zaprzeczyć.Nierealnie, nienaturalnieoszałamiający.Ale co, do diabła, robili tutaj?- Najwyższa pora - mruknął Roland.Po drugiej stronie Shelby spytała:- Kto ich zaprosił?- O to samo chciałam zapytać -- powiedziała Luce,ale nie mogła się nie zachwycić na widok Daniela.Choćsprawy między nimi się nie układały.- Luce.- Roland zaśmiał się na widok jej miny,kiedy patrzyła na Daniela.- Nie sądzisz, że powinnaśotworzyć drzwi?Rozległ się dzwonek.- Czy to Callie?! - zawołała mama Luce z kuchni,przekrzykując hałas robota kuchennego.- Już otwieram! - odkrzyknęła Luce, czując zimnyból w piersi.Oczywiście, że chciała spotkać się z Callie.Ale zrozumiała,że od radości na widok najlepszej przyjaciółkisilniejszy był głód Daniela.Pragnęła go dotknąć, wziąćw ramiona i odetchnąć nim.Przedstawić go rodzicom.Zobaczą to, prawda? Zauważą, że oto Luce znalazłakogoś, kto zmienił jej życie na zawsze.- Szczęśliwego Zwięta Dziękczynienia! - powiedziałktoś wysokim głosem z mocnym południowym akcentem.Luce musiała zamrugać kilka razy, zanim jej mózgprzyjął widok przed jej oczami.Gabbe, najpiękniejszy i najlepiej wychowany aniołze Sword & Cross, stała na ganku w różowym moherowymsweterku.Wspaniałe blond włosy zaplotław mnóstwo warkoczyków upiętych na czubku głowy.Jej miękka skóra emanowała lekkim blaskiem - całkiempodobnym do tego, który bił od Franceski.W jednymręku trzymała bukiet białych mieczyków, a w drugimoszroniony kubełek lodów. Obok niej stała demonica Molly Zane.Jej utlenioneblond włosy już odrastały.Podarte czarne dżinsy doskonalepasowały do wytartego czarnego swetra, jakbywciąż kierowała się zasadami ubioru obowiązującymiw Sword & Cross.Od czasu ostatniego spotkania dorobiłasię kolejnych kolczyków na twarzy.Pod pachątrzymała niewielki żeliwny kociołek.Wpatrywała sięw Luce.Luce widziała innych, idących długą, wijącą sięścieżką.Daniel trzymał na ramieniu walizkę Callie,ale to Cam pochylał się nad jej najlepszą przyjaciółkąi z uśmiechem opierał dłoń na jej ramieniu, mówiąccoś.Callie wyglądała, jakby nie wiedziała, czy ma byćzdenerwowana, czy zauroczona.- Byłyśmy w okolicy - powiedziała z promiennymuśmiechem Gabbe, podając Luce kwiaty.- Ja zrobiłamdomowe lody waniliowe, a Molly przyniosła przekąskę.- Krewetki w ostrym sosie.- Molly uniosła pokrywkęi Luce poczuła czosnek.- Przepis rodzinny.Molly opuściła pokrywkę i przepchnęła się obokLuce do środka, po drodze wpadając na Shelby.- Przepraszam! - powiedziały obie jednocześnie,spoglądając na siebie podejrzliwie.- Doskonale.- Gabbe pochyliła się i uścisnęłaLuce.- MoUy znalazła przyjaciółkę.Roland zaprowadził Gabbe do kuchni i Luce w końcumogła przyjrzeć się Callie.Kiedy spojrzały sobiew oczy, nie mogły się powstrzymać - obiewyszczerzyłysię i podbiegły do siebie.Uderzenie ciała Callie pozbawiło Luce tchu, ale tobyło bez znaczenia.Objęły się mocno i zatopiły twarzew swoich włosach - śmiały się, jak potrafią się śmiaćtylko bardzo dobrzy przyjaciele po zbyt długim rozstaniu.Luce niechętnie odsunęła się i odwróciła do dwóchchłopaków stojących kawałek dalej.Cam wyglądałtak samo jak zawsze - opanowany i swobodny, gładkii przystojny.Ale Daniel wydawał się skrępowany - i nie bez powodu.Nie rozmawiali od czasu, kiedy zobaczył, jakona całuje się z Milesem, a teraz stali razem z najlepsząprzyjaciółką Luce i wrogiem Daniela, który stał sięjego.nie wiedziała, kim Cam jest teraz dla Daniela.Ale.Daniel przyszedł do jej domu.Do domu jejrodziców.Czy straciliby panowanie nad sobą, gdyby się dowiedzieli,kim naprawdę jest? Jak miała przedstawić gościa,który był tysiące razy odpowiedzialny za jejśmierć,do którego czuła magnetyczne przyciąganie przez niemalcały czas, który był niemożliwy, nieuchwytny, tajemniczy, a czasem nawet podły, którego miłości nierozumiała, który - na miłość Boską! - współpracowałz diabłem i który - skoro uznał, że pojawienie się tutajbez zaproszenia w towarzystwie demona było doskonałympomysłem - może wcale tak dobrze jej nie znał.- Co wy tu robicie? - Jej głos brzmiał sucho, niemogła bowiem porozmawiać z Danielem, nie rozmawiającjednocześnie z Camem, a zawsze, kiedy rozmawiałaz Camem, miała ochotę rzucić w niego czymściężkim [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl