[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy po spełnieniu różnych poruczeń odszukałem namiot hrabiego,hrabia już tam był i wypoczywał leżąc na niedzwiedziej skórze, którą dla niego rozesłano.Widząc mnie spytał: No i co, Ruprechcie, nie zmęczyła cię ta wyprawa?Odrzekłem, że jestem na tyle lancknechtem, na ile humanistą, i że gdybywszystkie wyprawy odbywały się z takimi wygodami jak ta, nie byłobyprzyjemniejszego rzemiosła nad wojskowe.Hrabia polecił, bym zawsze miał w pogotowiu inkaust i pióra, jeśli napodobieństwo Juliusza Cezara przyjdzie mu do głowy dyktować w czasiedrogi, lecz zamiast pracy wolał wszcząć rozmowę o okolicznościach naszejpodróży i w toku tej rozmowy powiedział mi między innymi: Nawiasem mówiąc, Ruprechcie, będzie cię to interesowało, lubiszbowiem wszystko, co tyczy się Diabła i wszelkiej magii.Czy wiesz, jaka herezjaobjawiła się w tym klasztorze, do którego tak tłumnie przyjechaliśmy? Mniesamemu dopiero co o tym opowiedziano.Sprawa polega na tym, że doklasztoru wstąpiła jakaś nowa siostra, z którą nieodłącznie przebywa ni toanioł, ni to demon.Jedne spośród sióstr wielbią ją jak świętą, inne zaśprzeklinają jako opętaną i sojuszniczkę Diabła.Cały klasztor podzielił się nadwa stronnictwa, niczym niebieskich i zielonych w Bizancjum, i w sporzeudział bierze cała prowincja, rycerze z pobliskich zamków, chłopi z pobliskichwiosek, księża i mnisi.Ksieni straciła wszelką nadzieję, że upora się z zamętem,i oto teraz Arcybiskup i my mamy rozstrzygnąć, kto tu działa: anioł czydemon? Czy też po prostu powszechna ciemnota.Dopiero kiedy usłyszałem tę wiadomość, sercem mym wstrząsnęłopierwsze przeczucie i podobnie jak gęsty dym spowija przedmioty, duszę mąnatychmiast spowił niepokój.Ze słów hrabiego powiało na mnie czymśznajomym i wydało mi się, jakbym już kiedyś słyszał o tej siostrze, z którąnieodstępnie przebywa ni to anioł, ni to demon.Zamierającym głosemspytałem, czy nie wymieniono imienia tej nowej mniszki, z której przybyciemzaczęły się w klasztorze owe cuda.Hrabia pomyślał chwilę i odpowiedział: Przypomniałem sobie: zwie się Maria.Odpowiedz ta na pozór mnie uspokoiła, ale gdzieś w głębi duszy nadalnurtowała mnie ukryta trwoga.Zasypiając na rozłożonym płaszczu, niemogłem odegnać wspomnień o dniu, kiedy w wiejskiej gospodzie zbudził mniedobiegający z sąsiedniego pokoju błagalny głos kobiety.Argumentamirozumu usiłowałem doprowadzić się do opamiętania i udowodnić samemusobie, że wokół nikogo nie ma prócz mnichów i żołnierzy, lecz wciąż, nawetkiedy zapadłem w pierwszy sen, wydawało mi się, że zaraz usłyszę zew Renaty.I we śnie obraz jej był znów ze mną, tak żywy i realny, jak nigdy niesprowadzał go do mnie bóg marzeń sennych. Przeczucia mnie nie zwiodły, gdyż nazajutrz miałem znów ujrzeć tę, którąuważałem już za bezpowrotnie utraconą. ROZDZIAA CZTERNASTYO tym, jak w klasztorze Zwiętego Ulfe Arcybiskup przy pomocyegzorcyzmów walczył z demonamiIRanek następnego dnia był jasny, słoneczny, więc wcześnie wyszedłem wpole, siadłem na pagórku opuszczającym się ku małej rzeczce oddzielającejnasz obóz od klasztoru i zacząłem mu się uważnie przyglądać.Był to całkiemzwykły klasztor, jakich wiele dawniej wznoszono nie troszcząc się bynajmniej ourodę budowli, otoczony grubymi murami, zamykający mi w swym kwadracieniewyszukane budynki, w których mieściły się cele, i jedną świątynię opierwotnie strzelistej architekturze.Choć z mego wzniesienia widziałem idziedziniec nader czysto utrzymany, i cmentarz z wysypanymi piaskiemścieżkami wokół mogił, i ganki poszczególnych domów, lecz pora była takwczesna, że wszystko było opustoszałe i msza poranna jeszcze się niezaczynała.Siedziałem tak dość długo, niczym szpieg penetrujący drogę donieprzyjacielskiego miasta, lecz pogrążony w myślach mglistych i nie dającychsię wyrazić, podobnie jak się to działo z wrażeniami z zapomnianego snu.Marzenia moje przerwał brat Tomasz, który nadszedł niedosłyszalnie iprzywitał mnie jak starego przyjaciela, a ja, choć było mi przykro, że przerwanomą samotność, ucieszyłem się niemal z tego spotkania, pomyślałem bowiem, żeod inkwizytora można się dowiedzieć szczegółów o siostrze Marii: duszy mejnie opuszczał bowiem mroczny niepokój.Brat Tomasz jednak, zamiast udzielićodpowiedzi na wszystkie moje pytania, wygłosił długą i obłudną przemowę ozepsuciu tego wieku i zaczął się rozwlekle użalać, że sami książęta Kościołapobłażają protestantom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •