[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mówię, że Kameni jest takidobry.Jego zainteresowania to trzcinowe pióro i zwój papirusu.Ale to przystojny mło-dy człowiek i ładne są jego pieśni miłosne.Pomimo tego wszystkiego nie jestem pewna,czy jest mężczyzną odpowiednim dla ciebie.Niewiele o nim wiemy  jest z Północy.Imhotep go docenia, ale w końcu zawsze uważałam, że Imhotep jest głupi.Każdy możego sobie zjednać pochlebstwem.Spójrz na Henet! Mylisz się  powiedziała Renisenb z godnością. Dobrze, więc się mylę.Imhotep nie jest głupcem. Nie to miałam na myśli.Miałam. Wiem, co miałaś na myśli, dziecko  Esa uśmiechnęła się szeroko  ale nie wiesz,na czym naprawdę polega dowcip.Nie wiesz, jak dobrze jest siedzieć wygodnie tak jak73 ja to robię, nie zajmować się sprawami innych, miłością i nienawiścią.Jeść dobrze zro-bioną kuropatwę, potem ciasto z miodem, trochę dobrze przyrządzonych porów i sele-rów, popłukać to wszystko winem z Syrii  i nie dbać o świat dookoła.Patrzeć na wrza-wę i strapienia i wiedzieć, że ciebie to już nie dotyczy.Patrzeć, jak twój syn robi z siebiegłupca z powodu jakiejś pięknej dziewczyny, jak ona skłóca wszystkich ze sobą  śmie-szy mnie to, mówię ci! Wiesz, w pewien sposób lubiłam tę dziewczynę! Z pewnościąmiała w sobie diabła, trafiała każdego w czułe miejsce.Sobek jak przekłuty pęcherz, Ipyrobiący z siebie dzieciaka, Jahmose wstydzący się tego, że jest terroryzowanym mężem.To tak jakby oglądali swoją twarz w tafli wody  sprawiła, że ujrzeli siebie takimi, jaki-mi widzi ich świat.Ale dlaczego nienawidziła ciebie, Renisenb? Odpowiedz mi na to. Czy rzeczywiście mnie nienawidziła?  odparła Renisenb z powątpiewaniem. Raz próbowałam się zaprzyjaznić. I ona tego nie chciała? To jasne, że cię nienawidziła, Renisenb.Esa przerwała, a potem spytała ostro: Czy to mogło być z powodu Kameniego?Twarz Renisenb znowu się zaczerwieniła. Kameni? Nie wiem, o czym mówisz. Oboje z Kamenim pochodzili z Północy, ale to na ciebie Kameni patrzył na dzie-dzińcu. Muszę iść i dopilnować Teti  powiedziała gwałtownie Renisenb.Jej wyjściu towarzyszył ostry, ubawiony chichot Esy.Z wypiekami na twarzy Renisenbspieszyła przez dziedziniec w stronę jeziora.Nagle Kameni zawołał do niej z ganku: Ułożyłem nową pieśń, Renisenb.Zostań i posłuchaj.Potrząsnęła głową i szybko odeszła.Serce biło jej gniewnie.Kameni i Nofret.Nofreti Kameni.Dlaczego pozwoliła starej Esie, lubiącej złośliwe żarty, zasiać taki pomysłw swojej głowie? I dlaczego ją to obchodzi? Jakie to w końcu ma znaczenie? Nie dbaławcale o Kameniego, ani trochę.Impertynencki młody człowiek o wesołym głosie i ra-mionach, które przypominały jej Khaya.Khay.Khay.Powtarzała jego imię z uporem,ale żaden obraz nie zjawiał się przed oczami.Khay był w innym świecie.Był na PoluOfiarnym.Na ganku Kameni śpiewał cicho: Powiem Ptahowi: Daj mi moją siostrę dziś w nocy.III Renisenb!Hori dwukrotnie powtórzył jej imię, zanim go usłyszała i przestała wpatrywać sięw Nil.74  Byłaś pogrążona w myślach, Renisenb.O czym myślałaś?Renisenb odparła niechętnie: Myślałam o Khayu.Hori patrzył na nią przez chwilę, potem roześmiał się: Rozumiem.Renisenb miała niemiłe uczucie, że rzeczywiście rozumiał! Powiedziała z nagłympośpiechem: Co się dzieje, gdy umieramy? Czy ktoś naprawdę to wie? Wszystkie te teksty na-pisane na trumnach.Niektóre z nich są takie niejasne, że wydają się nic nie znaczyć.Wiemy, że Ozyrys został zabity i że jego ciało powtórnie się złączyło, że nosi białą ko-ronę i dzięki niemu nie musimy umierać, ale czasem Hori, wszystko wydaje się niereal-ne i takie zagmatwane.Hori skinął głową. Ale co się naprawdę dzieje po śmierci? Tego właśnie nie wiem. Nie potrafię ci powiedzieć, Renisenb.Powinnaś zapytać o to wszystko kapłana. Dałby mi jedynie zwykłe odpowiedzi.Ja chcę wiedzieć. Nikt z nas nie dowie się tego, zanim sam nie umrze.Renisenb zadrżała. Nie, nie mów tak! Coś cię wytrąciło z równowagi, Renisenb? To Esa. Zamilkła na chwilę. Powiedz mi, Hori, czy.czy Kameni i Nofret do-brze się znali zanim.tu przyjechali?Hori stał przez chwilę nieruchomo, potem, idąc u boku Renisenb z powrotemw stronę domu, szepnął: Rozumiem, więc to o to chodzi. Co chcesz powiedzieć przez  to o to chodzi ? Zadałam ci tylko pytanie. Na które nie znam odpowiedzi.Nofret i Kameni znali się na Północy  jak do-brze, tego nie wiem.Czy to ma znaczenie?  dodał. Nie, oczywiście, że nie  odparła Renisenb. To nie ma żadnego znaczenia. Nofret nie żyje. Martwa, zmumifikowana i zaplombowana w grobowcu! I na tym koniec!Hori ciągnął dalej spokojnie: A Kameni.nie wygląda na pogrążonego w smutku. Nie  powiedziała Renisenb uderzona trafnością tej myśli  to prawda. Odwróciła się do niego gwałtownie. Och Hori, jak.jak ty potrafisz podnieść naduchu!Uśmiechnął się. Naprawiłem lwa dla małej Renisenb.Teraz.ma inne zabawki.75 Renisenb minęła dom. Nie chcę jeszcze wracać.Czuję, że nienawidzę ich wszystkich.Och, nie napraw-dę.Ale po prostu dlatego, że jestem zła i niecierpliwa i wszyscy są tacy dziwni.Czy niemoglibyśmy pójść na górę do grobowca? Tam jest tak przyjemnie.jest się.jest się po-nad wszystkim. Masz rację, Renisenb.Ja czuję to samo.Dom, uprawy, pola  to wszystko jestw dole, bez znaczenia.Patrzy się ponad tym wszystkim na rzekę i jeszcze dalej, na całyEgipt.Bo już wkrótce Egipt znów będzie zjednoczony, silny i wielki jak w przeszłości.Renisenb mruknęła niewyraznie: Och, jakie to ma znaczenie?Hori uśmiechnął się. Nie dla małej Renisenb.Dla niej liczy się tylko jej własny lew. Zmiejesz się ze mnie, Hori.Więc to ma znaczenie dla ciebie? Dlaczego miałoby mieć?  mruknął Hori. Dlaczego? Jestem przecież tylko do-radcą kapłana ka.Czemu miałoby mnie obchodzić, czy Egipt jest duży czy mały? Patrz  Renisenb zwróciła jego uwagę na skałę ponad nimi  Jahmose i Satipybyli na górze przy grobowcu.Teraz schodzą na dół. Tak  odparł Hori. Trzeba było tam sprzątnąć jakieś rzeczy, zwoje płótna, któ-rych nie zużyto do mumifikacji.Jahmose mówił, że zabierze Satipy na górę, żeby mu po-radziła, co z tym zrobić.Oboje patrzyli na dwoje ludzi schodzących ścieżką powyżej.Nagle Renisenb uświadomiła sobie, że tych dwoje zbliża się do miejsca, z któregospadła Nofret.Satipy szła pierwsza.Jahmose trochę z tyłu.Nagle Satipy odwróciła gło-wę, by powiedzieć coś mężowi.Może, myślała Renisenb, mówiła mu, że to musi byćmiejsce, gdzie zdarzył się wypadek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • elanor-witch.opx.pl
  •