[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego podłużną, szczupłą twarz,sposób, w jaki stawiał lewą stopę - lekko do wewnątrz, gdyszedł, piegi na jasnej skórze, zmieniającą się barwę głosu.Ateraz wszystkie te szczegóły, z których składał się Kyle, którego tworzyły, opuściły go i stały się częścią mnie.Trzymałamgo w ramionach i gładziłam po głowie, aż w końcu, po długimczasie, jego oczy znieruchomiały i stał się cały mój.18.Siedziałam tam z Kyle'em całe wieki, jego ciało wystygłoi zwiotczało na moim ciele.I pod czujnym wzrokiem tychwszystkich oczu, wyryłam nożem Kyle'a na ziemi słowa:DENIS, KYLE, ANITA - zakrwawiony uchwyt wyślizgiwałmi się z dłoni.Nigdy pózniej tam nie byłam, ale jestempewna, że dalej tam są - te słowa.Wiem, że jesteśmy wszyscyrazem tam, na dole.Nigdy nie dowiedziałam się, co się stało z Patrykiem iElizabeth.Push twierdzi, że dom do tej pory stoi pusty.Niebyłam na pogrzebie Denisa, choć Gloria prosiła, bym przyszła.I potem brnęłam przez te wszystkie niekończące się pytanianieskończonej liczby policjantów, przez wszystkie teniekończące się bajki z gazet i telewizyjne debaty, te: jak, jak,jak, dlaczego, dlaczego, dlaczego, te protesty i cały ten zgiełk,podniecenie, ochy i achy (gdy doszło do Kyle'a - jakże upajalisię każdym szczegółem).Ratowała mnie w tym wszystkimpamięć - słodkie, bezcenne wspomnienie cudownej ulgi, jakąpowoduje świadomość - choćby przelotna - że jest się całą,kompletną istotą, prawdziwą, połączoną ze światem i realną -a nie, jak dotąd - zastraszonym i niewidzialnym zerem.Dni płyną jak Tamiza - takie same i nieuniknione.Wdrodze do fabryki obserwuję dzieci jadące do szkoły tymsamym co ja autobusem.Wyglądają tak podobnie do siebie wszkolnych mundurkach, prawda? Czasami widzę jakieś jednocichsze, stojące z boku i zastanawiam się, jakie skrywa wsobie tajemnice.Myślę często - ciągle - o Kyle'u i celebrujęwspomnienie nas dwojga w ten ostatni dzień - ostatni dzieńlata, ostatni dzień wszystkiego, kiedy miałam trzynaście lat.Ale z czasem coraz trudniej tym żyć, coraz trudniej pamiętać.Nikt nie wątpił w moją relację.Policja nie lubiła Kyle'a.Nauczyciele nie lubili Kyle'a.Glorii nie przeszło nawet przezgłowę, że to mógł być ktoś inny.Miałam na głowie ranę odkamienia.To było banalnie proste.Byli nawet świadkowie,którzy przez okna domów widzieli, co się stało tego dnia, wtamtym zaułku, gdy Kyle zaatakował nożem Mike'a.Powiedziałam policji o tym, co robił z Patrykiem.To dało imdo myślenia.Był dzieciakiem przegranym w każdymkurewskim calu.Sprawa zniknięcia Katie ciągnęła się za tąrodziną od roku jak smród, tak więc bucik Katie w skrzyni wkryjówce, plus ten, o którym powiedziałam, że znalazłam wkopalni, przypieczętowały sprawę.Nie miało znaczenia, żerzekomo upuściłam go do Tamizy, biegnąc na policję.Byłamdobrą, spokojną dziewczyną.Trzymałam się swojej wersji.Wierzyli mi.Chcieli miwierzyć.Wszyscy oprócz pana, doktorze.Co to było? Który szczegół mojej historii mnie zdradził?Który akt mojej sztuki był nieudany?Pamięta pan ten pokój w New Cross Hospital? Tę palmę ożółtych liściach i mdlącym zapachu, te ściany, stojące zbytblisko siebie, pomalowane na żółto - zielony kolor? Kiedyotworzyło się okno, było bardzo głośno, autobusy zakłócałymuzykę z magnetofonu.Uwięzione powietrze, uwięzionyskwar, uwięzione światło.Pachniało kawą i środkiemodkażającym, prawda? Mówiłam i mówiłam, wypowiadałamsłowa, które po latach wryły się w pana pamięć, jak uciskającamózg metalowa obręcz.Opowieść o Kyle'u.Opowieść o Kyle'u i o mnie.To okrutne ze strony policji, że potraktowali panaekspertyzy tak pobieżnie, że odsunęli pana od sprawy od razu,jak tylko kawałki układanki zaczęły pasować do siebie.Powiedział mi pan tym swoim miłym i spokojnym głosem, żejest pan od lat psychiatrą dziecięcym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]