[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bez mojej pomocy pańskie przedsięwzięcie nie ma wielkich szans.- To moje zmartwienie.- Jak pan chce odszukać swój cel?- Jaki cel?Mężczyzna uśmiechnął się blado.- Pan chyba w pełni nie rozumie swojej sytuacji inie zdaje sobie sprawy z jej beznadziejności.Kuter jest uzbrojony, moi ludzie są w pełnimoimi ludzmi.Hardin wyjrzał przez świetlik.Kuter był ledwo dostrzegalny -smukły kształt międzymrokiem wody a czernią nieba.Dochodziło słabe mruczenie motoru pracującego tak, abytylko dotrzymać towarzystwa bermudzkiemu słupowi, który przedzierał się dalej przez kanałna jednym żaglu.- Ale dlaczego, dlaczego?- Możemy pana zabić, możemy pana zatopić.Możemy utopić jedynie pana albo panawraz z towarzyszką podróży.Nikt się nigdy nie dowie.Jak ma pan zamiar znalezć swój cel?- Niech się pan odpieprzy!- Albo też mogę oddać pana w ręce władz.Hardin czuł, że zdradza go wyraz twarzy.Mężczyzna się uśmiechnął.- Ooo, temu pan uwierzył? Powinien pan wierzyć wewszystko, co mówię.Ale niech to ostatnie będzie instrumentem nacisku.- Uśmiech zniknąłmu z twarzy.- Jak pan ma zamiar zlokalizować cel?- Radarem.- Jaki ma zasięg?- Pięćdziesiąt mil.- Pięćdziesiąt mil? Czy to nie zbyt duży optymizm?- Sam go zbudowałem.- Pięćdziesiąt mil! Trzy godziny ostrzeżenia, zakładając, że pański cel płynie zszybkością szesnastu węzłów.I zakładając oczywiście, że uda się panu znalezć w odległościpięćdziesięciu mil od celu.- Oczy mu się zwęziły; pozostały szparki, przez które patrzał.Kciukiem pocierał podbródek.- To nie wystarczy.To stwarza sytuację niepewności.Albowyjdzie, albo nie wyjdzie.Nie mogę na to pozwolić.- Pan nie może pozwolić! - wybuchnął Hardin.- O czymże pan mówi?- Ja chcę, żeby się panu udało.- To niech mi pan da spokojnie odpłynąć.- Kiedy ja nalegam na to, żeby się panu udało!- Postaram się zapamiętać.Mężczyzna znowu się uśmiechnął.- Pan, doktorze, nie tylko się postara, nie tylkozapamięta, ale zrobi pan dokładnie to, co panu każę.- Nie - odparł Hardin.- Nic z tego nie będzie.- Myślałem, że już przedyskutowaliśmy wszystkie opcje?- Czego pan ode mnie chce?- Ja chcę dokładnie tego samego, co pan.I mogę pomóc.Mogę śledzić pański cel.Mogę pana natychmiast zawiadomić o każdej zmianie czasu, trasy i portu.Będę zawsze znałjego pozycję i zawsze będę mógł pana uprzedzić odpowiednio wcześnie, aby mógł panprzygotować się do akcji.- Ale jaki ma pan w tym interes?- Mój interes nie ma dla pana najmniejszego znaczenia, doktorze Hardin.Otrzymujepan ode mnie Lewiatana w prezencie!Mężczyzna schował pistolet i rozkołysaną podłogą podszedł do stołu nawigacyjnego,do radia na półce powyżej.- Pozwoli pan tutaj, doktorze! - Włączył radio i zacząłmanipulować pokrętłami.Hardin dołączył do niego.Mężczyzna usiadł przy stole, znalazł ołówek i papier.Napisał GMHN.- To jest dobre radio - stwierdził.- Daję panu fałszywy sygnał wywoławczy.GMHN.Gustaw-Maria-Henryk-Natalia.Ten sygnał będzie udokumentowany.Załatwię to.Mój sygnałbędzie odwrotnością.Kiedy miał pan zamiar przeprowadzić akcję?- Za trzy, może cztery tygodnie.- Wywołam pana w przyszłym tygodniu, i w następnym po nim.A potem już cowieczór.O ósmej czasu Greenwich.O dwudziestej!Omówimy kod, gdyż będziemy rozmawiali na otwartym kanale za pośrednictwemradiostacji morskiej w Portishead.- A jeśli będę milczał i nie odpowiem panu?- Drogi doktorze, z chwilą kiedy opuszczę pokład tego jachtu, nie będę mógłoczywiście do niczego pana zmusić.Niemniej trudno mi uwierzyć, że dobrowolniezrezygnuje pan z informacji dotyczącej dokładnego położenia Lewiatana.Mam rację?- Ma pan rację - zgodził się Hardin.I potem zapytał, choć dobrze wiedział, że nieotrzyma odpowiedzi: - Chciałbym znać pańskie nazwisko i wiedzieć, dla kogo pan pracuje.Z włączonego głośnika, w którym przez cały czas słychać było jednostajnyprzydzwięk, dobiegł nagle metaliczny stukot jakby zapamiętale pracującego młotapneumatycznego.- Oo, jasna cholera! - wykrzyknął mężczyzna i wyłączył radio.- Co to było? - spytał Hardin.- Rosyjski Dzięcioł! Próby z nowym pozahoryzontalnym radarem, którego zadaniemma być śledzenie amerykańskich pocisków nuklearnych.W całej Anglii zakłóca to łącznośćna krótkich falach.Jeśliby to miało przeszkodzić nam w nawiązaniu łączności, to będępróbował jeszcze raz po pięciu minutach.Oni nigdy długo nie próbują.- Kim pan jest? - powtórzył pytanie Hardin.- Nie chcę panu opowiadać bajeczek, więc powiem tylko, że na imię mam Miles, żepracuję dla państwa demokratycznego, któremu potrzebna jest nowa broń.- A co to ma wspólnego ze mną?- Jest pan prototypem.- Prototypem czego?- Właśnie tej broni.CZZ DRUGA10Wiatr próbował swojej siły na stalowych linach, które niby sieć pajęcza łączyłypotężne cielsko statku z trzpieniowatym pirsem rafinerii.Wiatr był właściwie lekki, ot, łagodna bryza lipcowego wieczoru, liny zaś były grube,jednakże kadłub Lewiatana - trzydziestometrowa ściana ponadpółkilometrowej długości,półtora hektara powierzchni gotowej stawiać opór wiatrowi - był łakomym kąskiem dlawichru, niby gigantyczny żagiel.Obciążenie było olbrzymie, rozłożone na dwanaście lin: podwójne cumy dziobowe irufowe, podwójne cumy dziobowe i rufowe poprzeczne, szpringi dziobowy i rufowy orazdodatkowe kable ze śródokręcia.Tarły się nieustannie o przewłoki, szarpane masą statkupchanego przez wiatr.Posmarowane grubo towotem wszędzie tam, gdzie mogły dotykaćmetalu, były naprężone jak struny między kołowrotami, pachołami i przewłokami, dzielącgigantyczny pokład statku na poletka, gdyż stanowiły przeszkodę zbyt nisko, aby możnaprześliznąć się pod spodem, a zbyt wysoko, żeby przejść bez wysiłku.Wiatr wiał z południowego zachodu, a ponieważ Lewiatan stał dziobem na północ - wkierunku miasta, gdzie spotykały się rzeki Test i Itchen - największe obciążenie miały linyrufowe, w pobliżu których grupka pakistańskich stewardów przenosiła skrzynki ze świeżymmięsem i jarzynami.Na kilka sekund szybkość wiatru wzrosła z trzech do pięciu węzłów.Ekran dopplerowskiego radaru na mostku wykazał, że rufa statku odsunęła się o osiemcentymetrów od pirsu.Portowy pilot pomyślał sobie, że jest coś nieprzyzwoitego w sylwetce statku takwynurzonego z wody.Lewiatan bez ładunku wznosił się bardzo wysoko nad powierzchnię.Górna piętnastometrowa część kadłuba wyglądała jak gładka, matowa, czarna ściana,natomiast część dolna, mająca także piętnaście metrów, niewidoczna przy pełnym ładunku,była czerwona, pełna blizn w miejscach, gdzie mechaniczne skrobaczki oczyściłypowierzchnię z narośli podwodnej flory i skorupiaków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]